Rozdział 47

56 6 11
                                    

Do Julii nie docierało to co się dzieje. Jak przez mgłę słyszała, że Filch oskarża Harry'ego o zamordowanie kotki. Jedyne na czym teraz się skupiała to te oczy. Co takiego musiało się wydarzyć, że sam Mistrz Eliksirów okazał przerażenie?

Dziewczyna ocknęła się dopiero, gdy dotarli do gabinetu Lockharta. Z całego serca nie znosiła tego pozera, dlatego po prostu nie poświęcała ani trochę swojej uwagi na komentarze, jakie prawił, gdy Dumbledore badał kotkę. W końcu dyrektor odezwał się:

– Ona żyje Argusie – jak na zawołanie Lockhart zamilkł.

– Żyje? – wykrztusił Filch. – Ale dlaczego jest taka... sztywna?

– Została spetryfikowana – odrzekł Dumbledore – ale jak i przez kogo, tego nie wiem...

– Jego zapytajcie! – zaskrzeczał Filch wskazując na Harry'ego.

– Żaden z drugoklasistów nie mógł tego zrobić – stanowczo powiedział dyrektor. – Do tego potrzebna jest znajomość czarnej magii wyższego stopnia...

W tym momencie wszystkie oczy zwróciły się na Julię. Chociaż nikt, może po za Snape'em, nie miał dowodu, że uczy się czarnej magii, wszyscy to podejrzewali. Dziewczyna tylko rzuciła im znudzone spojrzenie i powiedziała:

– Nie znam czarnej magii. To że ubieram się na czarno o niczym nie świadczy – kłamstwo przeszło jej przez usta tak łatwo, że sama się tym zdziwiła. – Zresztą i tak byłam wtedy na przyjęciu z okazji rocznicy śmierci, o czym uprzedziłam profesora Snape'a – kolejne kłamstwo. Tak naprawdę o niczym nie powiedziała, jednak wiedziała, że nauczyciel podejmie jej grę. Tak jak się spodziewała, spojrzał na nią przelotnie, dając jej w ten sposób do zrozumienia, że policzą się później. – A dodatkowo widziało mnie pełno duchów oraz Harry, Hermiona i Ron.

– Panna Lutile faktycznie poinformowała mnie o swoich zamiarach. Jednak to nie wyjaśnia, co robili tam Potter, Weasley i Granger.

Golden Trio zaczęło chaotycznie opowiadać o tym co się stało, co właściwie pokrywało się z wersją Puchonki. Dumbledore podsumował ich wypowiedź mówiąc:

– Niewinni dopóki nie udowodni im się winy.

Woźny co prawda protestował, chcąc ukarać winnego, jednak po zapewnieniach dyrektora, że zostanie uratowana dzięki eliksirowi sporządzonemu z mandragor, niechętnie odpuścił. Następnie wszyscy opuścili gabinet. Julia już miała iść do siebie, gdy Snape położył jej rękę na ramieniu i syknął:

– Do mojego gabinetu Lutile.

Dziewczynie nie pozostało nic innego jak pójść za nim. Domyślała się, że był zły, chociaż bardzo dobrze to ukrywał. Jednak gdy dotarli do gabinetu powiedział tylko chłodnym i opanowanym głosem, w którym jednak można było wyczuć nutkę żalu:

– Czekam na wyjaśnienia – Puchonka naprawdę wolałby żeby krzyczał. Tak jego słowa raniły jeszcze bardziej. Bała się, że straciła jego zaufanie. Nie pozostało jej nic innego jak mieć nadzieję, że to co powie sprawi, że Mistrz Eliksirów ją zrozumie.

– Dowiedziałam się od Grubego Mnicha, że w zamku jest dziennik Helgi Hufflepuff – zaczęła ostrożnie. – Jest on ukryty w komnacie Helgi, którą może otworzyć tylko dziedzic. Nakłoniłam Mnicha żeby zaprowadził mnie do komnaty, jednak musiałam wcześniej pójść z nim na przyjęcie z okazji śmierci Nicka. Nie powiedziałam ci bo to miała być niespodzianka.  Potem jednak usłyszałam ten głos – tę część dziewczyna wolałaby pominąć, jednak stwierdziła, że musi być w pełni szczera. – Wcześniej też go słyszałam, jednak jeszcze mniej wyraźnie, a że byłam zmęczona i po lekturze wielu ksiąg z działu zakazanego to uznałam, że to jakieś urojenia. Harry jednak też to słyszał. I tak dotarliśmy do spetryfikowanej kotki. Resztę już znasz – Julia spuściła głowę i stała czekając na ruch Snape'a.

Chwilę stali w milczeniu. W końcu mężczyzna podszedł do niej i ją przytulił szepcząc jej do ucha:

– Nigdy więcej mi tego nie rób. Martwiłem się o ciebie.

Puchonka stała jak wmurowana. Ten prosty gest znaczył dla niej więcej niż tysiąc słów. Po chwili jednak odwzajemniła uścisk. Przytulali się tak przez moment, a gdy przestali, Snape powiedział:

– Najwyższy czas żebyś wróciła do dormitorium.

– A nie mogę tu zostać? – zapytała nieśmiało. Nie chciała wracać do siebie.

Nauczyciel pokiwał głową zgadzając się. Przetransmutował jedną z poduszek leżących na kanapie w pościel. Julia w tym czasie poszła do łazienki, żeby wziąć prysznic po pełnym przeżyć dniu. Gdy się odświeżyła zorientowała się, że nie ma piżamy. Co prawda mogła przetransmutować dowolny przedmiot, jednak z jakiegoś powodu nie wpadło jej to do głowy. Zauważyła za to leżący tam t-shirt Snape'a. Bez myślenia za dużo, po prostu go ubrała. Sięgał jej gdzieś do połowy uda, więc idealnie mógł służyć za koszulę nocną. W takim stroju wyszła z łazienki. Gdy Mistrz Eliksirów ją zobaczył, uniósł lewą brew do góry i powiedział:

– Czy to moja koszulka?

– Tak – odparła dziewczyna nie tłumacząc się. Snape tylko uniósł oczy do góry i wymamrotał pod nosem „kobiety".

Następnie wskazał dziewczynie przygotowaną kanapę, ucałował ją w czoło i powiedział „Dobranoc", po czym poszedł do siebie. Julia stała tak jeszcze chwilę. Taki czuły gest nie był w stylu Snape'a. Naprawdę musiał się o nią martwić. Zrobiło jej się po prostu głupio. Nie chciała go ranić. Nie jego. Zasypiała z myślą, że zrobi wszystko, żeby być dla niego idealną córką.

...

Następnego dnia wraz z Grubym Mnichem przemierzała hogwarckie korytarze. Szli w milczeniu, chociaż duch kilka razy próbował zaczynać rozmowę, jednak krótkie i zimne odpowiedzi dziewczyny zniechęciły go do dalszych prób. W lekko napiętej atmosferze dotarli do celu.

– To tutaj – powiedział mnich, a następnie odleciał w trybie natychmiastowym.

Julia rozejrzała się dookoła. Stała na końcu korytarza, który nie raz mijała, jednak jakoś nigdy nie pomyślała żeby tu wejść. Zresztą gdy zagłębiła się trochę dalej we wspomnieniach dotarło do niej, że Helga założyła zabezpieczenia na to miejsce i zawsze gdy tylko przechodziła obok tego zaułka trasa ta wydawała się być najmniej odpowiednią drogą. Pochwaliła w myślach opiekunkę domu za pomysł i zaczęła się zastanawiać, co ma teraz zrobić. Z braku lepszych pomysłów podeszła do pierwszej ściany i centymetr po centymetrze dokładnie ją oglądała. Spędziła tak dobre kilka godzin i już miała się poddać, gdy nagle w jednym z narożników dostrzegła jakiś nietypowy kształt. Gdy go dotknęła, zorientowała się, że jest to mały, przymocowany do ściany, metalowy ptaszek. Zaintrygowało ją to. Próbowała nim poruszać, jednak bezskutecznie. Zaczęła próbować używać znanych jej zaklęć, które mogłyby otworzyć tajemne przejście, jednak bezskutecznie. W końcu zrezygnowana, zdecydowała się przyjść tu później ze Snape'em. Może on wpadnie na pomysł co zrobić.

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: May 10 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

Mój Hogwart z Severusem Snape'emKde žijí příběhy. Začni objevovat