Rozdział 9

320 11 9
                                    

Julia rozmyślała całą noc. I tak nie miała nic lepszego do roboty. Co prawda co jakiś czas Snape wyrywał ją z tego zamyślenia. Słyszała, jak wydawał zduszone krzyki. Widziała jego przyspieszony oddech. Czasami na jego policzku pojawiała się pojedyncza łza. Dziewczyna wiedziała, że śnią mu się koszmary, jednak nie mogła nic na to poradzić. Znała częściowo jego przeszłość, ale miała nadzieję, że tak nie wyglada każda jego noc...

*Sen Snape'a*
Znów ten sam sen. Jej zakrwawione ciało. Miał nadzieję, że nie jest za późno, jednak wiedział, że się myli. Jej klatka piersiowa się nie unosiła. Wiedział, że już nic nie pomoże, jednak musiał spróbować. Wlał do jej ust najsilniejszy eliksir jaki znał. Jednak nie podziałało. Nic nie jest w stanie ożywić zmarłej osoby. Płakał. Krzyczał. Wiedział, że sobie nie wybaczy. Wiedział, że to jego wina. Jednak w tym momencie stało się coś nowego. Zauważył osobę stojącą przy nim i mówiącą: „To jeszcze nie koniec". Po czym zniknęła. Nie widział jej twarzy, ale był pewien, że skądś ją zna...
*Koniec snu*

Snape nagle zerwał się i w pierwszej chwili nie pojmował gdzie jest. Jednego był pewien. To nie są jego kwatery. Gdy zobaczył Julię powoli zaczęło mu się wszystko przypominać. Zastanawiał się czemu ona tu jeszcze jest. Co jak co, ale jest nietoperzem z lochów. Nie może stracić swojej reputacji. Ona zaś jest postrzegana jako postrach Hufflepuffu, jak dziwnie by to nie brzmiało. Jednego nauczyciel był pewien - ona też nie chciała stracić swojego wizerunku. Stwierdził więc, że na pewno nie robi tego z własnej woli. Postanowił poczekać na dalszy rozwój sytuacji.

Julia tymczasem udawała zamyśloną czując jak Snape świdruje ją wzrokiem. Nie podobało jej się to, nie lubiła być w centrum uwagi. W końcu nie wytrzymała i powiedziała:

- O! Obudził się już pan, panie profesorze.

- Cóż za spostrzegawczość Lutile - powiedział zimno, chociaż intrygowała go ta uczennica, czego nie chciał przyznać nawet przed samym sobą. - Możesz mi łaskawie powiedzieć co tu się stało?

- Ależ oczywiście. Został pan zatruty trucizną Cerbera, po czym mdlejąc wpadł pan do kociołka Neville'a, co spotęgowało działanie trucizny. Następnie najprawdopodobniej musiałby pan zrezygnować z posady, gdyby nie fakt iż wraz z panią Pomfrey użyłam zaklęcia Liberandum. Zna pan to zaklęcie?

- Może jeszcze nie zauważyłaś Lutile, ale nie jestem mistrzem zaklęć i mnie one nie interesują.

- Wystarczyło po prostu powiedzieć „nie", panie profesorze. Nie chce mi się tego tłumaczyć - po czym podałam mu książkę otworzoną na odpowiedniej stronie. - Niech sam pan przeczyta, przynajmniej będzie miał pan pewność, że informacje są wiarygodne.

Snape bez słowa wziął książkę i przeczytał definicję zaklęcia. Dziewczyna jednak była sprytniejsza i celowo podała mu niepełny egzemplarz, w którym nie było napisane, że nie będzie mogła spać. Nie chciała niepotrzebnie martwić profesora.

Gdy tylko nauczyciel skończył czytać powiedział:

- Czyli po krótce. Utknąłem tu na tydzień z uczennicą, która jest zarozumiała i ma coś nie tak z głową. A w dodatku jest Puchonką. No super!

Julię zraniły te słowa, jednak nie dała nic po sobie poznać. Czy naprawdę była zarozumiała? Nie chciała tego. Jedyne czego pragnęła to reputacji mądrej, ale wzbudzającej postrach dziewczyny, która mimo że jest w Hufflepuffie łączy w sobie cechy wszystkich domów, no może oprócz Gryffindoru. Tak widziała, że jej wadą było zbytnie przejmowanie się krytyką, co było dziwne patrząc na to ile osób o niej szeptało. Jednak krytyka nauczyciela to co innego. Nie miała jeszcze wtedy pojęcia, że Snape ma po prostu taki sposób bycia, nawet do osób które lubi. Ale miała się o tym jeszcze niejednokrotnie przekonać...

Mój Hogwart z Severusem Snape'emOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz