43. Inna perspektywa

954 67 91
                                    

     Zarówno Cyntia jak i Minerwa zaskoczone spojrzały jednocześnie na wejście do gabinetu, przez które przed chwilą wpadł James Potter i to dosłownie, bo szybko zbierał się z ziemi. Cyntii od razu przyszło do głowy, że musiał podsłuchiwać, ale raczej mistrzem subtelności i dyskrecji to on nie zostanie. Wyraz zaskoczenia na twarzy blondwłosej kobiety zastąpił chłód, patrząc, jak Potter szybko zbiera się z ziemi.

- Dzień dobry, mogę zająć chwilę? - zapytał mężczyzna jakby nigdy nic, próbując odzyskać rezorn, ale jego zarumieniona twarz mówiła swoje. Było mu głupio za to wpadnięcie do biura i złapanie na podsłuchiwaniu. Cyntia nie mogła tylko zdecydować za co bardziej.

- Jak pan widzi, jestem zajęta. - odparła chłodno Cyntia, gwałtownie wstając i zaczynając układać pudełka.

- Ja już pójdę. - Minerwa mruknęła cicho, wychodząc z biura.

- Zajmę pani tylko chwilę... - szybko poszedł za jasnowłosą kobietą, która wzięła jedno z pudełek i wyszła z nim do głównej sali, kładąc je na drugim z nieco większą siłą niż to konieczne.

- Powiedziałam, że nie mam czasu. Mam to panu przeliterować, by pan zrozumiał, panie Potter? - zapytała z chłodną irytacją, odwracając się do mężczyzny na pięcie. Jej granatowa suknia zafalowała okręcając się wokół jej kostek, dramatymzmem prawie dorównując Severusowi Snape'owi. Ich rozmowa przyciągnęła uwagę pacjentów, którzy spojrzeli w ich stronę zaciekawieni. Pani Snape kontra James Potter? To nie może skończyć się dobrze.

- Nie musi być pani taka złośliwa. - zauważył James z lekkim skwaszeniem.

- Nie byłabym, gdybym nie musiała powtarzać kilka razy tego samego.

- Na pewno znajdzie pani dla mnie minutę... - Potter nie dawał za wygraną.

- Nie pan będzie mi mówić na co znajdę czas, a na co nie. A pan jeśli nie rozumie sformułowania "nie mam dla pana czasu" To panu przetłumaczę: Nie chcę z panem rozmawiać. - wycedziła zła kobieta, czując podnoszący się poziom temperamentu. Była zła na Pottera. Najpierw dręczył Severusa w Hogwarcie, następnie wykorzystał jej rozpacz wiele lat temu i przez niego spała przez prawie dekadę, potem chciał ją jeszcze uwięzić, ale bez powodzenia. Ale saga trwa dalej. Jakby tego było jeszcze mało nie dawno zaatakował Severusa bez powodu, trafiając ją przy tym klątwą. I jeszcze nie dotrzymał słowa, by zostawić go w spokoju na siódmym roku. Nie za długa ta lista?

     James zamrugał na tę wypowiedź pełną chłodu i szyderstwa. Co to miało być?

- Dlaczego? - jego pytanie zabrzmiało wyjątkowo nie na miejscu.

- Śmie pan jeszcze pytać? Inteligencja jak widać to nie pana mocna strona. - zadrwiła, sama nie mając pojęcia skąd jej się to bierze. - To...

- Chciałem panią przeprosić za ostatni incydent. Nie chciałem pani trafić. - Potter bezczelnie wszedł jej w słowo, podając jej kwiatu herbacianej róży, który ukradkiem wyczarował. Cyntia spojrzał najpierw na mężczyznę w okularach zaskoczona, a potem na kwiat. Nagle uśmiechnęła się delikatnie, gdy przyszedł jej do głowy pewien diabelny plan i wzięła do ręki kwiat. Widziała zaskoczenie malujące się na twarzy aurora, gdy jej złość nagle wyparowała. Ta zmiana była zbyt szybka i mocno podejrzana. Obserwujący o pacjenci również byli zaskoczeni. Czyżby zwykły kwiatek jest w stanie obłaskawić Panią Snape?

- Dziękuję za przeprosiny, panie Potter. - odparła tonem spokojnym i opanowanym. Złapała palcami łodygę, zręcznie omijając kolce. Przez chwilę obracała kwiat w palcach, a następnie nagle złamała go w pół i rzuciła pod stopy Pottera, który wyglądał na zaszokowanego i zdezorientowanego jej czynem. - Ale tyle mnie one obchodzą. - Powiedziała chłodno z szyderczą nutą, która nagle się pojawiła. Cyntia była z siebie dumna. Mina Pottera była bezcenna. Jej trzech pacjentów zresztą też, zanim uśmiechnęli się rozbawieni, podobnie jak Poppy, która od kilku minut stała w drzwiach.

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Where stories live. Discover now