39. Powrót do zawodu

1K 66 78
                                    

- Nigdy więcej alkoholu, Lily Evans. Nigdy więcej alkoholu, Cyntia Snape. Nigdy więcej. - mruknęła do siebie samej jasnowłosa kobieta, ściskając dłońmi skronie i wbijając tępe spojrzenie w szklankę wody. Bolała ją niemiłosiernie głowa i miała okropnego kaca. Czuła donośnie kołatanie w głowie. W ogóle wyglądała dziś okropnie. Blada twarz, podkrążone oczy... Innymi słowy lustro by pękło, gdyby w nie spojrzała. Wygładała, jak chodząca kostucha. Jak to mówią: "kac morderca nie ma serca" nawet nad nią, biedną Lily.

- Dzień dobry! - usłyszała głośny i kpiący głos Mistrza Eliksirów, gdy ten wszedł do kuchni.

- Ciszej, Severusie... Proszę... - poprosiła skrzywiąc się delikatnie na głośność jego głosu. Podejrzewała, że robi to specjalnie, by ją podrażnić, albo spotęgować jej kaca.

- Czyżby ktoś miał kaca? - zapytał złośliwie, stając obok.

- I to bardzo... - jęknęła.

- To są skutki picia. - podsumował, czerpiąc rozbawienie z jej krzywych min.

- Nie chciałam się upić... - Severus prychnął.

- Więc po jaką cholerę, wypiłaś mi prawie całą butelkę wiśniówki? - zapytał sarkastycznie mężczyzna.

- Nie wiedziałam, że to alkohol... Pisało sok wiśniowy. - skrzywiła się, czując silniejszy ból głowy.

- Lucjusz tak to podpisał, sam nie wiem czemu. - wzruszył ramionami. - Po smaku nie rozpoznałaś, że to coś innego?

- Smakowało ciut dziwnie. - przyznała. - Ale było takie słodkie...

- Bo Lucjusz sypie cukier kilogramami do alkoholi swojego wyrobu. - powiedział i łaskawie postawił na stole przed nim fiolkę z zielonkawym eliksir o gęstej konstystencji. - To na twojego kaca. - powiedział z łaską rozbawiony. - Lily spojrzała na błogosławiony eliksir, jakby dostała najpiękniejszy prezent na świecie.

- Dziękuję! - zawołała entuzjastycznie i zaraz się skrzywiła. Za głośno. Rozbawiony Severus patrzył, jak odkręca fiolkę i lekko zielenieje na zapach. Przewrócił oczami, ale nie tylko ona tak reagowała na ten eliksir.

- Jest skuteczny mimo wyglądu. Nie myśl o zapachu, tylko szybko wypij. - poradził jej. Nie chciał za chwilę czyścić salonu. Lily tylko kiwnęła głową i zrobila, jak powiedział. Po chwili poczuła działanie eliksiru. Jednak dobrze jest mieć Mistrza Eliksirów za męża...

"Chwilę... Stop! Nie jesteście prawdziwym małżeństwem. To tylko aranżacja dla twojego dobra..." - pomyślała, już trzeźwym umysłem. Spojrzała na ewidentnie rozbawionego Mistrza Eliksirów.

- Lepiej? - zobaczył, jak kiwa głową. - Mam nadzieję, że następnym razem nie będę cię musiał pijanej kłaść do łóżka.

- Nigdy nie pozwolisz mi o tym zapomnieć, co? - zapytała cynicznie. Jego diabelny uśmieszek jej o tym zapewniał.

- Oczywiście, że nie. - odparł wrednie. - Byłaś wczoraj taka zabawna...

- Proszę nie wypominaj mi tego... - załamała ręce, chowając w nich twarz. Po chwili jednak podniosła ją, jak oparzona. - Ale chyba nie zrobiłam czegoś głupiego... Błagam, powiedz, że nie!

"Czy całowanie mnie i próba uwodzenia się liczy?" - pomyślał sarkastycznie Severus. Dobrze, że tego nie pamiętała.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał chytrze mężczyzna w czerni. Lily się zastanawiła, ale doszła do wniosku, że błoga niewiedza jest najlepsza.

- Masz rację. Wolę nie wiedzieć. - stwierdziła. Chciaż trochę ją ciekawiło, co nawywijała.

- Dobry wybór, Lily.

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Where stories live. Discover now