4. Absurdalny plan Albusa

1.2K 78 117
                                    

Świat zawirował, a Severus czuł się, jak wciśnięty w wąską rurkę, zanim kominek wyrzucił go w salonie Grimmauld Place 12. Pomieszczenie zionęło totalną pustką. Ale głosy słyszalne z korytarza, powiedziały mu, że mieszkańcy są obecni w kuchni.

-...To pewnie Dumbledore. - Severus usłyszał głos Syriusza Blacka. Mistrz Eliksirów profilaktycznie wciągnął różdżkę, zaś drugą ręką strzepnął wyimaginowany popiół z czarnych szat.

- Dobry wieczór, profesorze Dumbledore. Czekaliśmy... - Black zatrzymał się w momencie, widząc, że to nie profesor Dumbledore okazał się jego gościem, a Mistrz Eliksirów, profesor Severus Snape. Jednak zaskoczenie było krótkie. Natychmiast zastąpiła je wrogość i ostrożność, zmieszana z maleńką nutą paniki. Co Severus oczywiście dostrzegł, ponieważ czytanie Gryfonów, szczególnie Blacka czy Pottera nie było trudne. Zawsze naszą swoje emocje na twarzy.

- Dobry wieczór. - tylko Severus Snape potrafił sprawić, że zwykłe, uprzejme przywitanie brzmi jak największa obelga.

- Co ty tu, do cholery, robisz? - Black już miał rękę na różdżce. Parszywy wąż już przyszedł węszyć! Ale Syriusz postanowił, że nie pozwoli mu zobaczyć Lily. Nie dowie się o niej. Nigdy!

Severus przewrócił oczami.

- Dumbledore mnie tu przysłał. Zapytaj naszego genialnego dyrektora. - powiedział, wiedząc, że ten tuman i tak mu nie uwierzy.

- Nie zasłaniaj się Dumbledore'em, Snape! - serce Lily, która stała za ścianą obok wejścia, podskoczyło. A więc Severus żył. Żył i nie był w Azkabanie. Rudowłosa kobieta nie wiedziała, jak się czuć. Z jednej strony cieszyła się, że nic mu nie jest, ale z drugiej strony nadal była na niego zła. Złość, której nie potrafiła z siebie usunąć. - Wynoś się stąd, Śmierciożerco!

- Przestań warczeć, Black. Już dawno nie robi na mnie wrażenia twoje ujadanie. - głos Severusa brzmiał na znudzony.

Lily cicho zaczęła wycofywać się do kuchni, ściskając różdżkę. Nie mógł wiedzieć, że ona żyje. Ten Severus nie był jej przyjacielem. On zniknął, gdy nazwał ją "szlamą" na piątym roku.

- Powiedziałem ci wynoś się albo...

- Albo co? Znów naślesz na mnie przemienionego Lupina? - krok Lily gwałtownie się zatrzymał. Coś w jej umyśle zaczęło się rozjaśniać. Już gdzieś słyszała to zdanie.

~*~*~

- Uspokój się, Rogacz. Przecież nic się nie stało.

- NIC SIĘ NIE STAŁO?! SNAPE ZNA SEKRET LUNTYKA! TO SIĘ STAŁO! - James brzmiał na wściekłego. - Gdybyś nie powiedział mu, jak przejść koło Bijącej Wierzby to wszystko by się nie wydarzyło. Poza tym ty chyba nie rozumiesz, jak mogło się to skończysz, Łapa. - Potter ściszył głos.

- Ale przecież skończyło się dobrze. To miał być żart. Poza tym, gdyby Snape nie węszył... - Syriusz wcale nie był przejęty.

- Bo zdążyłem, zanim... - James zamilkł, biorąc głęboki, kontrolowany oddech.

- Daj spokój, James...

- Nie daj spokój, Syriusz! W życiu nie sądziłem, że jesteś w stanie wpaść na głupszy pomysł... - Lily odsunęła się od drzwi.


~*~*~

Lily zmarszyła brwi, łącząc kropki.

Gdybyś nie powiedział mu, jak przejść koło Bijącej Wierzby to wszystko by się nie wydarzyło

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Where stories live. Discover now