13. Lament zapisany w nutach

1K 75 70
                                    

- Co to było?! - zapytała zaszokowana Cyntia, stojąc zakorzeniona w miejscu. Wróciła właśnie ze Skrzydła Szpitalnego do kwater, gdy zauważyła światło padające na korytarz przez uchylone drzwi gabinetu, łączące go z resztą komnat. Zwabiona światłem podeszła bliżej, gdy usłyszała wściekłe głosy, z czego jeden rozpoznała jako Jamesa Pottera. Właśnie w tej chwili weszła do pomieszczenia, gdzie stali dwaj czarodzieje naprzeciwko siebie, a nad nimi prawie biły gromy. Jeszcze nigdy nie widziała Severusa Snape'a tak wściekłego. Co takiego James mu zarzucił? Wyglądał na zdolnego do zabójstwa.

- Nic. - warknął ostro nadal wściekły mężczyzna. Cyntia zmarszczyła brwi, lekko drgając na jego szorstki głos.

- Nic? Prawie przekląłeś Jamesa i mówisz mi, że "nic"? - wiedziała, że prawdopodobnie nie powinna tego mówić, ale jej temperament zaczął dawać o sobie znać. Severus rzucił jej spiczaste spojrzenie.

- Po doświadczeniach w Hogwarcie, powinnaś wiedzieć, że po żadnym spotkaniu z Potterem nie będę skakać z radości i szczerzyć się jak idiota! - odszczekał sarkastycznie Mistrz Eliksirów, obchodząc biurko i jednocześnie starając się opanować szalejący gniew. Każdy inny wiedziałby, że dalsze denerwowanie Severusa Snape'a w takim stanie jest jak próba samobójcza.

- Tak, ale po żadnym nie wyglądałeś... Tak! - zamachała chaotycznie rękami.

- Niby jak? - Severus zwrócił się do niej nagle bardzo dziwnie uprzejmym tonem głosu, przez co Cyntia poczuła się jeszcze bardziej niepewnie. - Wściekle? Mrocznie? Przerażająco? Na zdolnego do zabójstwa? - wymieniał kolejno cichym i miękkim głosem, który sprawiał jej drżenie. Z każdy krokiem był coraz bliżej jej, a Cyntia cofała się w tył, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami, które nie odrywały od niego wzroku. Jej ucieczka skończyła się na ścianie obok drzwi. Ale Mistrz Eliksirów się nie zatrzymał. Szedł dalej wprost na nią. Kobieta nagle poczuła się jak wystraszone zwierzę zamknięte w klatce. Pozbawione drogi ucieczki.

     Czarnowłosy mężczyzna zatrzymał się dopiero kilka centymetrów od niej, kładąc jedną ręką na ścianie obok jej głowy. Był tak blisko, że czuł ciepłe powietrze jego oddechu muskające jej policzek. Czarne oczy patrzyły na nią hipnotyzująco. Nie była w stanie oderwać od nich wzroku. Sięgnęła wolną ręką po różdżkę, gdy jego ciepła dłoń zacisnęła się delikatnie na jej nadgarstku. Teraz stała niezdolna do ruchu. Był tak blisko. Czuła jego pelerynę dotykającą jej dłoni i zapach wody kolońskiej, mieszającej się z zapachem ziół.

- Boisz się? - Severus czuł, jak jej ciało drży i jak dreszcze przechodzą po jej skórze na dźwięk miękkich tonów jego głosu. W jego oczach czaiła się cicha nadzieja, że zaprzeczy. Otworzyła usta, ale nic z nich nie wyszło. Chciała coś powiedzieć. Naprawdę. Lecz Cyntia nagle nie wiedziała, jak działają struny głosowe. Jej myśli się ścigały, a zmysły szalały.

     Nagle czarnowłosy mężczyzna zaczął zbliżać swoją twarz do jej. Cyntia czuła, jak jej serce zaczyna łomotać w piersi, tak iż zaraz wyskoczy. Ale nie poczuła warg na swoich ustach, ale ciepłe powietrze tuż przy swoim uchu.

- To właśnie zarzucił mi Potter. - usłyszała szept. Mroczny, mękki, ale w jakiś sposób pociągający, który sprawił, że jej ciało całe zadrżało. - Że mógłbym skrzywdzić cię, wbrew twej woli. - Jej oczy rozszerzyły się, nagle rozumiejąc, co ma na myśli. Jej ciało napięte jak struna, zamarzło. - Ale ja tego nie zrobię. - Nagle ciepłe powietrze przy jej uchu zniknęło, podobnie jak ucisk na nadgarstku i ręka obok głowy. Severus odsunął się od niej, cofając się na metr. - Nigdy. - zabrzmiało to jak cicha obietnica, świadcząca, że tak jest. To było ostatnie, co powiedział, zanim wyszedł z gabinetu, mijając ją w drzwiach. Skrawek jego peleryny otarł się o jej kostki. Słyszała oddalające się kroki w korytarzu, a potem trzask zamykanych drzwi.

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Where stories live. Discover now