12. Oskarżenia i obietnice

1K 64 89
                                    

- James? James! - James Potter podskoczył na krześle, gdy Syriusz zamachał mu ręką przed oczami. James od jakiegoś czasu chodził zamyślony. Na początku było to niezauważalne, ale z czasem ludzie zaczęli to dostrzegać. Najpierw Mary, następnie Łapa i Lunatyk, a potem nawet Moody. A wszystko to zaczęło się od przebudzenia Lily Evans.

James sam nie wiedział, czemu rudowłosa kobieta tak bardzo zajmuje jego umysł. Nie myślał o niej przez ostatnie dziesięć lat, a teraz nie mógł oderwać od niej myśli. Po części było to zrozumiałe, ale im dłużej to trwało, tym bardziej stawało się niejasne. Oczywiście ciekaw był, jakim cudem się obudziła i dlaczego teraz, ale obawiał się, że tego nie dowie się nigdy, bo nawet w ich świecie takie zmartwychwstania nie są rzeczą codzienną. Ale ostatnimi czasy przestał już się nad tym zastanawiać. Przez ostatnie cztery tygodnie myślał tylko o niej.

Rzeczy jasna James kochał swoją żonę. Mary była matką jego syna. Ona i Harry byli dla niego całym światem. Był gotów zrobić dla nich wszystko. Ale Lily Evans to zupełnie inna historia.

Oczywiście nie zaprzeczał, że w pewnym momencie swojego życia wręcz szalał za Evans. Zaczęło się to na trzecim roku w Hogwarcie, ale to było tylko szczenięce zauroczenie. Lily była mądra, utalentowana, inteligentna, a przy tym bardzo piękna. W tamtym czasie była dla niego ideałem, nadającym się na jego dziewczynę. Jedynym problemem, który przez kilka lat powstrzymał go od ziszczenia swoich marzeń, był Severus Snape, z którym była związana silną przyjaźnią. Jego niechęć do Smarkerusa tym bardziej wzrastała, gdy James widział, jak Ślizgon kręci się wokół Lily. Wszystko trwało, aż do czasu ich kłótni na piątym roku, gdy Snape nazwał ją "szlamą". Sytuacja idealna, ale było już za późno, bo James zaczął się interesować Mary MacDonald. Cicha dziewczyna, dobrze się ucząca, ale szara myszka. Może nie miała takiej urody jak Evans i nie była tak utalentowana, ale jakoś poruszyła serce Huncwota.

Lecz teraz James sam już nie wiedział, co czuje względem obu czarownic. Mary oczywiście kochał, w końcu ożenił się z nią z miłości, a nie tak jak z Evans, z obowiązku chronienia nienarodzonego dziecka. Ale teraz, gdy ta ostatnia znów powróciła do życia, James był skołowany.

Gdy spała w domku letniskowym, pod opieką skrzatów jakoś był spokojny, bo była blisko i w każdej chwili mógł ją zobaczyć. A teraz była w Hogwarcie, daleko od niego, a chęć jej zobaczenia jakoś dziwnie wzrosła. I nie była sama.

Kiedy James usłyszał plan dyrektora miał ochotę się śmiać. Lily miałby być żoną Smarkerusa! Ze wszystkich pomysłów Dumbledore'a ten był... Absurdalnie głupi! Lecz zanim Potter zdążył zaprotestować, Snape zdążył pierwszy wyrazić swój sprzeciw. James wtedy pomyślał, że pewnie nie chce mieć nic do czynienia ze "szlamą", jaką nazwał ją na piątym roku. Widać po dziesięciu latach nic się nie zmieniło w tej kwestii. Chociaż jego argumenty były czysto logiczne i żaden niezwiązany z jej krwią, co trochę Jamesa zaskoczyło.

Ale bardziej zaskakujące było, że Lily zgodziła się na ten szalony koncept. James ledwo powstrzymał opadającą szczękę. Dlaczego to zrobiła?

Odpowiedź prawdopodobnie zna tylko ona, ale Rogacz nie skupiał się na tym.

Doskonale pamiętał chwilę, gdy Dumbledore z pomocą Snape'a i Malfoy'a rzucił na nią zaklęcie zmieniające tożsamość. Gdy ją zobaczył... Była tak samo piękna, jak przed rzuceniem zaklęcia. Chociaż oczywiście wyglądała inaczej, James nadal czuł, że to ta sama osoba. Lecz nie to było dla niego najważniejsze.

W chwili, gdy złożyła swój podpis pod aktem ślubu i oficjalnie stała się Panią Snape, James poczuł, jakby coś w jego wnętrzu pękło. Załamało się pod wpływem wiatru zdrady i zazdrości. Chociaż nie powinien tego czuć. Nie byli małżeństwem od chwili jej "śmierci". A jednak czuł to. To nie dawało mu spokoju przez ostatnie tygodnie.

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz