16. Przeszłość i przyszłość

919 67 34
                                    

Był wieczór.

Cyntia niedawno wróciła ze Skrzydła Szpitalnego. Spędziła tam cały dzień, zapoznając się z systemem pracy i zajęciami, jakie ma jako szkolna uzdrowicielka. Poppy była bardzo życzliwa i wszystko jej wytłumaczyła, pomagając wdrożyć się w jej nowe zajęcie. Przy okazji Poppy opowiedziała jej kilka ciekawych anegdot ze swojej pracy w tym zawodzie. Uczniowie naprawdę mają dziwaczne i niekoniecznie mądre pomysły.

Teraz była w swojej sypialni. Właśnie wyszła z łazienki już w piżamie i szlafroku z nadal wilgotnymi włosami. Gdy wróciła, kwatera była pusta, ale będąc jeszcze na korytarzu zauważyła światło pod drzwiami laboratorium, więc domyśliła się, że Mistrz Eliksirów zaszył się w swoim królestwie. A ponieważ Cyntia nie miała myśli samobójczych, nawet nie pomyślała, by zajrzeć. Od razu poszła do siebie.

Kobieta szybkim zaklęciem wysuszyła włosy, które samoistnie opadły falami na jej ramiona i plecy.

Delikatne światło księżyca, wpadało do pokoju przez zaczarowane okno. Cyntia podeszła i zatrzymała się przed parapetem. Stała przed oknem, patrząc na błonia i rozciągające się za horyzont jezioro, w którym odbijała się srebrna tarcza księżyca i gwiazdy. Widok był podobny do tego z Wieży Gryffindoru i równie piękny. Gdyby nie świadomość, że była w lochach, powiedziałaby, że jest w Wieży.

Pamiętała, jak wieczorami siadała na parapecie w Wieży i patrzyła za okno, podziwiając tereny Hogwartu. Robiła tak od pierwszego roku. Uwielbiała to robić. Mogła wtedy podziwiać piękno widoku i poukładać myśli. A wiele razy po prostu siedziała i pozwalała, by jej umysł błądził.

Cyntia miło wspominała ten czas. Czas pierwszych lat w Hogwarcie, gdy nie musiała się martwić niczym poza dobrymi stopniami. Zazdrościła tych czasów, gdy była niewinna i nie obchodziła ją wojna toczona na zewnątrz. Zazdrościła tej beztroski. Teraz nie była już taka. Utraciła swoją dziecięcą niewinność. Zaangażowała się w wojnę między światłem, a ciemnością. Wybrała światło, które ją zniszczyło. Jasność, która ukradła jej dziesięć lat z życia.

Teraz żyła w odcieniach szarości. Była po stronie Zakonu Feniksa, ale musiała udawać, że jest oddana Voldemortowi i jego ideologii. Była żoną byłego Śmierciożercy i byłego przyjaciela w jednym.

Cyntia zastanawiała się, czy gdyby sprawy w Hogwarcie potoczyły się inaczej, czy teraz jej świat wyglądałby tak jak teraz. Może ona nie zasnęłaby snem magicznej śpiączki na dziesięć lat.

A Sna... Severus nie byłby Śmierciożercą.

Pamiętała go z dzieciństwa jak nieśmiałego, samotnego chłopca w za dużych ubraniach i tłustych włosach. Ale nie oceniła książki po okładce, jak robiła to Petunia i wiele innych ludzi. Ona go poznała. Poznała inteligentnego, spokojnego i nadzwyczaj utalentowanego chłopca o nietypowym poczuciu humoru, który w tamtej chwili były jej źródełkiem wiedzy o czarodziejskim świecie.

Gdy poszli do Hogwartu, trafili do różnych domów. Ona do Gryffindoru, a on do Slytherinu. Gryfonka nie raz zastanawiała się, czy gdyby trafił do innego domu, Huncwoci nadal uznawaliby go za cel i czy tak bardzo ciągnęłoby go do Czarnej Magii. Na przykład Rawenclow. Merlin wie, że Severus był kujonem i uwielbiał poszerzać swoją wiedzę. Pasowałby do tego domu idealnie. Ale ten stary, głupi kapelusz, zwany Tiarą Przydziału miał inne plany.

Cyntia odeszła od okna, podchodząc do szafy. Na dnie mebla leżał jej stary kufer. Jasnowłosa kobieta założyła pasmo włosów za ucho i podniosła wieko. Z kufra wyciągnęła stary album ze zdjęciami. Usiadła na podłodze, opierając się o ścianę, zanim otworzyła okładkę.

𝐖𝐈Ę𝐂𝐄𝐉 𝐍𝐈Ż 𝓹𝓸𝓭𝓹𝓲𝓼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz