Rozdział 45

3.7K 203 29
                                    


Severus wzdrygnął się i otworzył oczy. Echo głosu Merlina – czy kimkolwiek on był – wciąż rozbrzmiewało mu w uszach. Klatka piersiowa Harry'ego unosiła się i opadała przy jego głębokim oddechu. Jego powieki drżały, a palce zgięły się. Severus wydał z siebie przejmujący szloch, zapominając o własnym zmęczeniu na widok poruszającego się męża. Harry otworzył powoli oczy, a ich zieleń była tak jasna i wstrząsająca jak zawsze. Zamrugał i przetarł je. Wysunął język i zwilżył usta, a Severus wiedział, że Harry potrzebuje wody, więc podniósł się na łokciu, by chwycić szklankę.

- Severusie, idź sobie – odezwała się pani Pomfrey.

- Nie zamierzam zrobić nic takiego!

- Muszę sprawdzić jego serce i ogólny stan, i upewnić się, że ty też nie odniosłeś żadnych obrażeń po tak długiej sesji Legilimencji – powiedziała gniewnie.

- Severusie – powiedział łagodnie Dumbledore. Trzymał w dłoni różdżki Severusa i Harry'ego, promieniejąc.

Severus spojrzał na nich. Mamrocząc pod nosem, powoli zszedł z łóżka, a pielęgniarka pobieżnie sprawdziła go różdżką. Odprawiła go skinieniem głowy i zaciągnęła kotary wokół łóżka Harry'ego, zasłaniając go. Chłopak odezwał się zaspanym głosem:

- Gdzie jest Severus? Nic mu nie jest?

Pani Pomfrey powiedziała coś do niego uspokajającym tonem. Severus niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę.

- Severusie, mój drogi chłopcze, zajęło ci to dokładnie pięćdziesiąt pięć minut.

Severus poczuł, jak opanowuje go zmęczenie, wraz z głębokim smutkiem z powodu zniszczeń, jakie przyniosła wojna, ale z tymi emocjami mieszała się i radość – radość z tego, że Harry postanowił spędzić swe życie z zapalczywym, opryskliwym i skomplikowanym Mistrzem Eliksirów. Pani Pomfrey wystawiła głowę na zewnątrz.

- Jest całkowicie zdrowy, ale bardzo zmęczony. Wykonam jutro jeszcze kilka testów, by się upewnić, a tymczasem obaj idziecie spać.

- Nie idę spać ani nigdzie indziej bez... – Severus był zmuszony pozostawić swą wypowiedź

niedokończoną, gdy zasłona zasunęła się z trzaskiem ponownie. Odetchnął gwałtownie i usiadł na krześle. Ukrył twarz w dłoniach.

- Czy byłbym w stanie przejść przez życie bez niego? – wymamrotał. – Był taki moment, gdy myślałem, że go straciłem, Albusie.

Dłoń Dumbledore'a ścisnęła czule ramię Severusa.

- Severusie, mój odważny chłopcze... Tym, czego wszyscy potrzebujemy, jest smaczny sen.

- Nie sądzę, by było mi wolno spędzić tu noc? – zapytał rześko Severus.

- Istotnie. Zobaczysz go jutro rano. Dobranoc, Severusie – powiedziała pani Pomfrey, wyłaniając się zza kotary i odchodząc, by zająć się pozostałymi pacjentami.

- Severusie – odezwał się Dumbledore.

Mistrz Eliksirów spojrzał na niego.

- Nie chciałem cię obwiniać, gdy na ciebie nawrzeszczałem – powiedział nagle.

- Nie winię cię za obwinianie mnie, Severusie – odparł Dumbledore, przyciągając do siebie

szczupłego czarodzieja w ojcowskim uścisku. – Harry jest twoją miłością.

- Tak – wyszeptał Severus. Albus oddał mu obie różdżki.

Severus był całkowicie padnięty, gdy kładł się do łóżka, ale ponarzekał jeszcze na puste miejsce obok siebie, zanim wyłączył światło. Nie zasnął jednak; obudził się na dźwięk otwierających się ze skrzypieniem drzwi do sypialni. Zawsze zapominał nasmarować zawiasy jakimś smarem przeciwko skrzypieniu. Odziane w skarpetki stopy zwinnie przebiegły po podłodze do jego łóżka z pewnością, która wskazywała na doskonałą znajomość pokoju, nawet w ciemności. Serce Severusa gwałtownie urosło; uniósł kołdrę, a materac ugiął się lekko, gdy niewielkie ciało poruszyło się obok niego.

Związek PrzeznaczeniaWhere stories live. Discover now