Rozdział 6

5K 291 68
                                    


Harry zatrzymał się przed wejściem do mieszkania. Nie miał ochoty wchodzić do środka. Czuł się tam tak samo niemile widziany i niechciany, jak podczas pobytu u Dursleyów. Jednak z drugiej strony był świadomy, że miał o wiele więcej swobody żyjąc u boku Severusa niż ze swoimi krewnymi. Snape skrupulatnie go unikał, mógł więc do woli używać magii i korzystać z biblioteki. Nikt go nie głodził i nie był traktowany jak śmieć przez trzy osoby jednocześnie (chociaż mężczyzna stanowił równie groźne wyzwanie). Mógł też latać na swojej miotle, kiedy tylko chciał i właściwie nie miał żadnych obowiązków. I, oczywiście, Dumbledore był zawsze pod ręką. Nie zmieniało to jednak faktu, że on i były Ślizgon nie znosili się wzajemnie.

– Głupie hasło – gderał pod nosem, gapiąc się na portret. Nagle zamarł. Mógłby przysiąc, że wąż zwinięty wokół moździerza właśnie puścił mu oczko. Zrobił krok naprzód, a wtedy gad zwrócił głowę w jego stronę i łagodnie syknął.

– Jesteś mężem Mistrza Eliksirów i dzielisz z nim komnaty. Nigdy nie mówił, że nie wolno ci zmienić hasła.

– Mogę je zmienić? – zdziwił się chłopak, automatycznie odpowiadając zwierzęciu w wężomowie.

– Ach! Wężousty! Cudownie! Dwujęzyczność to wielka zaleta – powiedziało stworzenie.

– No cóż... Hmm... Tak naprawdę, to, że znam twoją mowę, okryłem przypadkiem – Harry niezręcznie próbował się wytłumaczyć, przypominając sobie, co Dumbledore powiedział mu kiedyś o tym, jak Voldemort nieświadomie przeniósł na niego niektóre ze swych mocy.

– Na dodatek skromny, młody człowiek. Być może zbyt mało pewny siebie, zupełnie jak mężczyzna, który mieszkał tu od lat, zanim go poślubiłeś.

Chłopak nie był pewien, czy chce dłużej rozmawiać z wężem o nieśmiałości Snape'a lub swojej własnej. Wolał zmienić temat:

– Mam na imię Harry Potter, a ty?

– Czy jest jeszcze ktoś, kto nie wie, jak się nazywasz? Wszystkie obrazy w zamku mówią o waszym związku. Jestem Nessa.

– Nessa – powtórzył chłopak. – Podoba mi się.

– Dziękuję, młody człowieku. Temu miejscu przyda się powiew świeżego powietrza. Zbyt długo trwało w stagnacji. A teraz, jeśli chcesz, możesz zmienić hasło.

Gryfon długo się zastanawiał. Przyszło mu na myśl, że mógłby wybrać takie, które rozzłościłoby małżonka, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Byłoby to, co najmniej, nierozsądne, a może nawet zagrażałoby jego bezpieczeństwu.

– Mordownik i Tojad Żółty – powiedział w końcu, gdy przed oczami stanęła mu scena z pierwszej lekcji Eliksirów.

– Twój wybór powinien profesorowi przypaść do gustu – stwierdziła uprzejmie Nessa, z zadowoleniem mrużąc oczy.

– Proszę, nie zdradzaj mu od razu nowego hasła. Niech najpierw trochę się wysili i sam spróbuje odgadnąć. Och, i czy mogłabyś je zachować przez miesiąc?

Nessa wydała głośny, syczący dźwięk, który podejrzanie przypominał Potterowi parsknięcie śmiechem.

– Domyślam się, że twój partner nie skonsultował z tobą poprzedniego hasła.

– Nie, nie zrobił tego.

– W takim razie, miesiąc. Kiedy Mistrz Eliksirów ponownie je zmieni, natychmiast dam ci znać. Ty mówisz w wężomowie, a on nie. Poza tym, jesteś bardziej... uprzejmy.

– Dziękuję, Nesso – uśmiechnął się w odpowiedzi.

Po wejściu do komnat, Harry nie mógł powstrzymać złośliwego uśmieszku, gdy zauważył, że Snape'a nie było w środku. Wszędzie panowały ciemności, a mężczyzna zazwyczaj zostawiał w holu zapalone światło, nawet, jeśli siedział w pokoju obok. Pół godziny później wrócił Severus i dowiedział się, że jego nemezis zmieniła dotychczasowe hasło do kwater.

Związek PrzeznaczeniaWhere stories live. Discover now