Nawet w środku zimy, Harry nie zrezygnował z przejażdżek na miotle i energicznych spacerów po błoniach, by utrzymać formę i opaleniznę. Zaś przebywając wewnątrz zamku, pracował nad swoimi szkicami, zachęcany przez profesor Mukherjee, która przyznała, że posiada ku temu wyjątkowy dar.
Pewnego dnia, postanowił narysować Nessę. Wąż z wielką ostrożnością owinął swe cielsko wokół moździerza, kiedy pozował Gryfonowi, a Severus, nieco rozdrażniony tym, że nie mógł otworzyć drzwi (czynność ta spowodowałaby przemieszczenie portretu gada, w czasie gdy chłopak pracował), postanowił obserwować ten proces, stanąwszy obok swojego męża szkicującego jej portret suchą pastelą.
— Portret obrazu — skomentował, zerkając na zwierzaka. — Co za próżne stworzenie.
— To ja poprosiłem ją, żeby mi pozowała — odpowiedział Potter z uśmiechem, podczas gdy Nessa uprzejmie udawała, że nie słyszała słów swego pana.
— Co powiesz na autoportret?
— Po cóż miałbym malować siebie? — zapytał szczerze zdziwiony chłopak.
— Może, żeby zobaczyć, jak się postrzegasz? To wcale nie musi odpowiadać twojemu prawdziwemu wyglądowi.
— A więc portret samo postrzegania?
— Tak.
— Hmm, właściwie to już narysowałem obraz, jak moim zdaniem ty mnie widzisz — no cóż, widziałeś. To było na piątym roku, po lekcjach oklumencji.
— I co wtedy narysowałeś?
— Mojego ojca — odparł Harry.
Zapadła cisza, gdy obaj mężczyźni poczuli prawdziwy sens tych słów. Twarz Snape'a pozostała nieprzenikniona.
— Nadal masz ten portret?
— Nie, wyrzuciłem go po Bożym Narodzeniu. — Ponownie zapadła cisza. Nessa bacznie im się przyglądała. — Czy nadal widzisz we mnie...
— Jamesa Pottera? — Mistrz Eliksirów dokończył zdanie. Przez kilka chwil spoglądał na męża. — Jesteś do niego bardzo podobny... ale nie jesteś nim.
— To dobrze, czy źle? A może to i to? — zapytał Harry.
Severus uśmiechnął się delikatnie i, zahaczywszy palec wskazujący pod brodą Pottera, uniósł jego twarz ku górze.
— To dobrze. — Gryfon uśmiechnął się w odpowiedzi i nagle, szybkim ruchem ręki, narysował kreskę na wyniosłym nosie opiekuna Ślizgonów. — Harry Potterze! — zagrzmiał starszy czarodziej, wykrzywiając usta w swym zwyczajowym grymasie, gdy młodzieniec zaśmiał się w głos. — Wstrętny bachor! — dodał. — Chłopak wyciągnął ramię i starł smugę wierzchem dłoni. — Potter!
Podczas tego zajścia, Nessa zachowywała niesłychanie zimną krew. Jedynie koniec jej ogona drżał delikatnie. Severus złapał jedną z pasteli leżącą na krześle. Chwilę później, chłopak zarobił mu kolejną krechę na policzku i szybko chwycił następny kawałek farby. Mężczyźni krążyli wokół siebie, dzierżąc kredę jak miecze. Harry zapobiegawczo rzucił zaklęcie ochraniające ich oczy, które Snape natychmiast wypróbował, zanim przystąpili do „pojedynku". Wąż zapomniał o pozowaniu i zwisał teraz niedbale z moździerza, przyglądając się walczącym z błyskiem w oczach. Pojedynek zakończył się, gdy Harry rozbroił Severusa. Twarze obu pokryte były kolorowymi liniami. Mężczyźni spojrzeli na siebie i Gryfon uśmiechnął się szeroko. W odpowiedzi Mistrz Eliksirów uniósł brew.
— Co za dziecinada — stwierdził, choć z nutą przekory w głosie. — Chodźmy do środka usunąć ten bałagan. Po wejściu przywołał do siebie ten sam krem, którego użył na Harrym kilka miesięcy wcześniej. — Zaklęcie czyszczące wysusza skórę jak kartkę papieru — stwierdził mężczyzna, nakładając maść na twarz męża. Potter nie ruszał się, czując długie, wprawne palce, masujące delikatnie jego skórę.
YOU ARE READING
Związek Przeznaczenia
FanfictionHarry właśnie ukończył siódmy rok nauki. Niestety, Voldemort wciąż krąży gdzieś w pobliżu, a Severus regularnie uczęszcza na spotkania Śmierciożerców. Po przeczytaniu artykułu w "Proroku Codziennym" Voldemort wpada na pomysł, by Severus poślubił Har...