Rozdział 21

4.7K 287 88
                                    


Tego roku, święta nastały wraz z nadejściem grubej kołderki puszystego, bielutkiego śniegu, błyszczących dekoracji, nuconych wszędzie kolęd i pojawieniem się sosnowych drzewek w Wielkiej Sali. W Hogwarcie zapanował błogi spokój, kiedy większość uczniów wyjechała, by spędzić przerwę świąteczną z rodzinami, włączając w to Ginny i Lunę. Zaś Hermiona i Ron zdecydowali się spędzić ją w Paryżu.

Ku wielkiemu niezadowoleniu Mistrza Eliksirów, portret Nessy został udekorowany świecidełkami.

— To wygląda absurdalnie! — powiedział do Harry'ego.

— Boże Narodzenie to między innymi czas absurdu — odpowiedział radośnie Potter, poprawiając wieniec.

By zachować dyplomatyczną bezstronność, zwierzak uciekł się do najłatwiejszego podstępu, udając, że jest pogrążony we śnie. Jego paciorkowate oczka, które jak u większości węży zaopatrzone były w przeźroczystą, ochronną błonę zamiast powiek, spoglądały pusto w nicość, a gdy mrugał, zwężały się w szparki.

We wnętrzu wspólnych kwater mężczyzn, tuż przy kominku połyskiwało świąteczne drzewko. Harry kupił w Hogsmeade całe mnóstwo dekoracji i śliczny żłobek. Przy dekorowaniu choinki w Wigilię, udało mu się nawet namówić do pomocy męża.

— Drzewko jest dla nas obu, więc powinniśmy je ubrać razem — podkreślił Gryfon.

— Marnujemy tylko wolną przestrzeń w moim salonie — marudził Severus.

— Grinch — zażartował chłopak. — Potrzymaj, proszę, tę girlandę – dodał i nagle, pole widzenia starszego czarodzieja zostało poważnie ograniczone przez wielkie, puchate boa, jakie zarzucił mu na ramiona niecierpliwy małżonek.

— To jest okropne — skomentował szyderczo.

— Zupełnie jak twój świąteczny nastrój — odpowiedział Harry, mocując równocześnie podstawki na świeczki do gałązek jodły.

Severus postanowił pozostawić to stwierdzenie bez komentarza. W przeszłości żaden z nich nie miał zbyt wielu okazji do dekorowania bożonarodzeniowego drzewka. Dla Snape'a były to również pierwsze święta, które miał obchodzić wspólnie z kimś w swoich kwaterach. Dotychczas spędzał je z dala od wszystkich, pogrążając się we własnym cynizmie i bardziej interesując dorocznymi statystykami popełnionych samobójstw w tym radosnym okresie niż stanowczo przereklamowanym wizerunkiem rodzinnego ciepła i szczęścia. Jago rodzice nigdy nie przejmowali się czymś takim jak święta czy podarunki, a już najmniej o okazywanie uczuć. Nie wiedział jak to jest móc ozdabiać z kimś choinkę.

Oczywiście, Potter również był wykluczony przez Dursleyów z wykonywanych wspólnie świątecznych obrządków, aż do czasu, gdy zaczął spędzać Boże Narodzenie z Weasleyami, dekorując z nimi dom. To oni stanowili dla niego rodzinę, a teraz tak samo postrzegał Severusa. Przywykł do jego uszczypliwości i braku cierpliwości, i zaczął doceniać jego zalety, które mężczyzna za wszelką cenę starał się przed wszystkimi ukrywać, samemu uważając je za swoje słabości.

— Dobrze, skończyliśmy — orzekł Gryfon, lewitując aniołka na szczyt drzewka.

Obaj cofnęli się, by podziwiać swoje dzieło.

— Jest dość znośne — skomentował Snape.

Młodzieniec uśmiechnął się do niego.

— Teraz musimy jeszcze tylko przebrać ciebie za Mikołaja.

Mistrz Eliksirów nachylił się ku niemu.

— Już widzę, jak próbujesz to zrobić — wymamrotał, wpatrując się w błyszczące, zielone oczy, nie dowierzając temu, iż Harry Potter właśnie się z nim przekomarzał, a on — ponury Severus Snape — nie miał nic przeciwko.

Związek PrzeznaczeniaWhere stories live. Discover now