Rozdział 17

4.6K 267 82
                                    


— Wampiryczny wygląd? — syczące staccato Nessy wywołało szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego, gdy usiadł przed portretem, by opowiedzieć przyjaciółce o sesji artystycznej. Wąż był niezwykle ciekaw w jakim celu Luna i Ginny odwiedziły chłopaka w lochach, taszcząc ze sobą torby ze sprzętem do stylizacji i rysunku.

— Tak, a Severus udzielił nam wskazówek, jak poprawić mój, eee... pseudo-wampiryczny wygląd. Nawet nałożył mi pomadkę na usta.

— Sam to zrobił?

Potter skinął twierdząco głową i zarumienił się nieco.

— Tak, pędzelkiem. Wydawał się być zainteresowany tym, co robimy.

— Ach, to dobrze, to bardzo dobrze, młodzieńcze! — Nessa z radością otarła się o swój moździerz, sprawiając, że zachwiał się z boku na bok. Owinęła swój ogon wokół górnej części naczynia i zawisła, unosząc tylko głowę.

— Przyzwyczaił się już do ciebie. Gdy wraca z lekcji, często spogląda na krzesło, w którym siadasz. Czasami pyta mnie, czy już wróciłeś ze swojego treningu, kiedy obaj jesteście poza domem. — Gad mrugnął porozumiewawczo do Harry'ego.

— Nie należy do osób, które wołają od progu „Cześć! Czy jest ktoś w domu?" albo „Wróciłeś?". Nie lubi okazywać, że... — tutaj Nessa opuściła swe ciało w dół moździerza — czuje się za ciebie odpowiedzialny.

— No cóż... zaaprobował to, wyrażając zgodę na nasz związek krwi — odpowiedział Gryfon.

— Lecz teraz wybiera odpowiedzialność za ciebie wykraczającą poza waszą więź krwi — stwierdził zwierzak.

Młody czarodziej zamyślił się.

To prawda, że mniej się kłócili. Ostatnia sprzeczka o Patronusa Harry'ego była raczej dość zabawna — przynajmniej z jego punktu widzenia. Severus przestał również komentować i prychać, widząc jak rozmawia z Nessą. Pomimo tego, nie mógł się czasem powstrzymać przed obrażaniem inteligencji Pottera. Dajmy na to, wyolbrzymione zdumienie mężczyzny na widok książek chłopaka. Albo gdy naśmiewał się z zaklęć rzucanych przez niego, lub twierdził, gdy był niezadowolony z jego pracy, że nawet dwulatek mógłby lepiej pokroić składniki do eliksirów.

— Nie uważa mnie za równego sobie — stwierdził w końcu.

— Jeszcze nie — dodała Nessa.

— Chociaż z drugiej strony... Mam na myśli to, że jest niesamowicie inteligentny, wie tak wiele, więc nie mogę się z nim równać.

— Jest od ciebie starszy, dlatego jego wiedza jest bardziej rozległa. Ty masz w sobie zdolności, jakich jemu brakuje, zaś on posiada zalety, którymi przewyższa ciebie. To jest jak najbardziej naturalne, Harry Potterze. To jedna ze złotych zasad tego świata. Wydaje mi się, że nasz Mistrz Eliksirów jest zainteresowany twoimi szkicami.

— Ponieważ pomógł mi się umalować?

— Tak — gad zachichotał ponownie. — A teraz biegnij i ciesz się jesiennymi liśćmi. Może zechcesz jakieś naszkicować.

***

Severus Snape zmarszczył swój haczykowaty nos na widok Soni Mukherjee, która właśnie przybyła do zamku na swoje cotygodniowe zajęcia w piątkowy wieczór. Czekał na nią na schodach prowadzących do zamku. Uprzejmie skinął jej głową, a ona odwzajemniła powitanie. Czarodziej zmrużył oczy na krótka chwilę, zanim zwrócił się do kobiety, poprawnie wymawiając jej nazwisko.

— Profesor Mukherjee, czy mógłbym zamienić z panią słówko — powiedział sztywnym tonem. Nauczycielka nie należała do osób, które łatwo się peszą czy denerwują w obecności osób trudno nawiązujących kontakty towarzyskie. Mistrz Eliksirów z całą pewnością nie należał do tych łatwych. Był od niej wyższy i wbijał w nią przenikliwe spojrzenie, zazwyczaj tak bardzo onieśmielające jego rozmówców. Ona jednak odwzajemniła je, zachowując zimną krew.

Związek PrzeznaczeniaWhere stories live. Discover now