Rozdział 12

4.8K 255 14
                                    


Rozpoczął się nowy semestr i zamek na powrót tętnił życiem. Hagrid wrócił z podróży po Francji w doskonałym nastroju. Tuż po uczcie powitalnej, Ginny powitała Harry'ego delikatnym uściskiem, zaś Luna natychmiast pośpieszyła pogratulować mu zawarcia małżeństwa z Severusem swoim zwyczajnym, rozmarzonym głosem.

— Jestem pewna, że profesor Snape będzie się teraz zachowywał lepiej, od kiedy jest twoim mężem. Dotychczas wykazywał się dość wybuchowym charakterem — zauważyła dziewczyna z właściwą jej szczerością.

— Nie jestem tego taki pewien, Luno — odpowiedział żywo Potter. — Zazwyczaj nie łączy spraw zawodowych z życiem prywatnym.

Oczywiście, nie było to jedyne wytłumaczenie zachowania jego małżonka jako nauczyciela, ale Gryfon uważał ich związek za temat na tyle osobisty, iż nie zamierzał dzielić się z nikim tym, co naprawdę działo się pomiędzy nim a byłym Ślizgonem. W gruncie rzeczy, utrzymywał prawdę o ich związku w sekrecie nawet przed swoimi najbliższymi przyjaciółmi. Tylko Nessa wiedziała.

— Jak wyglądają jego komnaty? Czy naprawdę są wypełnione łańcuchami i toporami? — zapytała Ginny, chichocząc. Na ustach chłopaka zagościł krzywy uśmieszek.

— Nie, nie są. Prawdę mówiąc, są dość ładne. Bez ślizgońskich kolorów, no może poza sztandarem Slytherinu, ale cała reszta jest bardzo elegancka.

— Czy dobrze cię traktuje?

— Tak — odpowiedział krótko czarodziej. Ginny zrozumiała, że temat małżeństwa Harry'ego nie jest mile widziany i postanowiła szybko go zmienić.

— Słyszałeś już o nowych zajęciach? — zapytała. — Zastanawiałam się, czy mogłabym wziąć w nich udział, ale chyba bardziej interesuje mnie quidditch.

— A ja zapisałem się, jak tylko ogłoszenie pojawiło się na tablicy ogłoszeń — odpowiedział Potter.

— Och, ja też muszę się zgłosić! — stwierdziła Luna. — Zawsze marzyłam o tym, by namalować chrapaka krętorogiego.

Dwójka przyjaciół z całych sił starała się zachować powagę, gdy dziewczyna pomachała im trzymanym w ręku piórem i oddaliła się w stronę listy z chętnymi.

— Harry, jeżeli Sn... to znaczy twój mąż, eee... nie daje ci żyć, może powinieneś napisać o tym mamie i tacie, albo chociaż powiedzieć o tym Dumbledore'owi? Jakoś kiepsko wyglądasz i wydaje mi się, że straciłeś na wadze.

— Wszystko w porządku, Ginny. Naprawdę. Czy Ron i Hermiona nie mówili ci o tym?

— Mówili, ale właściwie to nie rozpisywałeś się zbytnio o waszym związku w listach, prawda?

— Wszystko układa się dobrze, Ginny — powtórzył nieco niecierpliwie Gryfon. — Severus jest w PORZĄDKU Nie widzi żadnych przeszkód, żebym zapraszał przyjaciół do lochów, pod warunkiem, że będziemy się trzymać moich komnat. Ty i Luna jesteście zawsze mile widziane.

— Doprawdy? To bardzo miłe z jego strony — powiedziała Krukonka, która właśnie wróciła spod tablicy ogłoszeń i dołączyła do nich.

Do najmłodszej latorośli Weasleyów podszedł kasztanowo-włosy chłopak, rumieniąc się nieco.

— Och, cześć, Kevin — przywitała się radośnie Gryfonka. — Zobaczymy się później, Harry. Trzymaj się!

— No cóż, widzimy się w piątek na lekcji rysunków — powiedziała na pożegnanie Luna.

— Tak, nie mogę się doczekać.

Usłyszawszy o piątkowych planach małżonka, Snape rzucił mu pogardliwe spojrzenie.

Związek PrzeznaczeniaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant