Rozdział 26

4.4K 268 13
                                    


Severus przemierzał szybko korytarze Hogwartu, kierując się w stronę gabinetu dyrektora. Uniósł dłoń i dotknął łańcuszka, który Harry podarował mu kilka chwil wcześniej. Wciąż czuł dotyk czoła młodzieńca na swoich ustach. Po raz pierwszy w życiu pocałował kogoś w tym właśnie miejscu. Wcześniej całował już mężczyzn podczas krótkich schadzek, jednak pocałunki były pełne sztuczności i pozbawione uczucia. Żaden z nich nie mógł się równać z tym, którym obdarował swojego męża.

Dotarł do kamiennej chimery, strzegącej komnat siwowłosego czarodzieja.

— Cukiereczek — powiedział bezbarwnym głosem i posąg usunął się z drogi. Po chwili, Snape siedział już naprzeciw Dumbledora, popijając herbatę, którą wmusił w niego jego przełożony. Omawiali informacje, jakie udało mu się zdobyć podczas zebrania śmierciożerców. W głosie mistrza eliksirów wyraźnie dało się słyszeć obrzydzenie, gdy opowiadał o fałszywych wspomnieniach podsuwanych Voldemortowi. Nie umknęło to uwadze dyrektora, którego bystre, niebieskie oczy dostrzegły również łańcuszek połyskujący na szyi młodszego czarodzieja. — Dostałem go od Pottera — powiedział mężczyzna, widząc badawcze spojrzenie Albusa. Starzec uśmiechnął się.

— Doprawdy?

— Wydaje mu się, że będzie mnie chronił w jakiś symboliczny sposób — odpowiedział Severus bez cienia ironii. — Denerwuje się, ilekroć wychodzę na spotkanie z Czarnym Panem.

— To było dla mnie oczywiste, kiedy przybiegł tu podczas świąt, pytając o ciebie — stwierdził dyrektor z radosnym błyskiem w oku. — Musisz go dobrze ukryć pod szatami, w przeciwnym razie Voldemort nabierze podejrzeń.

Nikt nigdy nie czekał na mnie z taką gorliwością czy niepokojem, pomyślał Snape. Aż do teraz. Teraz czeka Harry.

Dumbledore nabrał nieco cytrynowego sorbetu i włożył go delikatnie do ust.

— Wygląda na to, że małżeństwo ci służy, mój drogi chłopcze. — Mistrz eliksirów uniósł pytająco brew. — Wierzę, że tegoroczne urodziny spędziłeś w dość miły sposób.

Severus zamarł. Po chwili zdał sobie sprawę, że Harry musiał opowiedzieć o tym Nessie, a zwierzak, podczas swojej nocnej włóczęgi, z pewnością poinformował o tym co najmniej połowę portretów w zamku.

— Tak. Ha... chłopak zadał sobie więcej trudu niż było warto — odpowiedział sucho mężczyzna. Błyski w oczach dyrektora przybrały na sile, gdy Severus starał się zmienić pierwsze dwie litery imienia Harry'ego na zwykły rzeczownik.

— Może partyjka szachów? — Dumbledore postanowił zmienić temat.

— Z przyjemnością, Albusie — odpowiedział Snape.

Po wyjściu mistrza eliksirów, starzec przechadzał się po swoim gabinecie lekkim krokiem, nucąc wesoło.

— Po co, na Merlina, Potter dał Snape'owi ten łańcuszek? — warknął Phineas Black ze swojego portretu.

— Ponieważ, Pineasie, czasem znajdujemy więcej magii w prostym geście niż w machaniu różdżką i rzucanych zaklęciach — wyjaśnił dyrektor. Twarz Blacka przybrała znudzony wyraz.

— Chyba odwiedzę jakiś inny mój portret — ziewnął.

W czasie, który Severus spędził w gabinecie dyrektora, Harry szkicował. Gdy skończył, odłożył ołówek i odchylił się do tyłu. Promienisty uśmiech rozświetlił jego twarz. Severus Snape, cyniczny mistrz eliksirów, który tak zaciekle go nienawidził, pocałował go w czoło. Chłopak dotknął lekko tego miejsca kostkami palców. Powoli potrząsnął głową. Nigdy, przenigdy w życiu nie dałby wiary w to, że on i Severus odnajdą drogę do siebie. Kiedy to się zaczęło zmieniać? Czyżby po tym, jak pobiegł do gabinetu dyrektora, gdy nie mógł już znieść strachu, jaki odczuwał, z powodu przedłużającego się powrotu męża z kolacji u śmierciożerców? Wciąż się uśmiechał, kiedy otworzyły się drzwi i do środka wślizgnął się Snape.

Związek PrzeznaczeniaWhere stories live. Discover now