Rozdział XXXVI

297 34 72
                                    

Od pierwszej rozmowy z Chuckiem w domu Castiela minęło kilka dni, które o dziwo były naprawdę spokojne. Dean nie chciał więcej rozmawiać o tym, co sobie zrobił. Jednak brunet codziennie pytał go jak się czuje. Winchester za każdym razem powtarzał, że daje sobie radę i nie musi się o niego martwić. Nawet obiecał, że jeśli coś będzie nie tak, to od razu mu o tym powie. Była to ich mała umowa, którą zawarli przy kubku gorącej herbaty z miodem i cytryną. Oczywiście ze względu na opór Deana, Chuck tak jak obiecał pojawił się jeszcze dwa razy. Doktor Shurley próbował z nim porozmawiać, tymczasowo odpuścił temat ojca Deana, jednak na niewiele się to zdało, ponieważ młody Winchester był nieugięty. Trwał w swoim postanowieniu i przy każdej sesji, stawał się arogancki i sarkastyczny. W niektórych momentach, nawet sam Castiel miał wrażenie, że chłopak przy obecności Chucka stawał się całkowicie inną osobą. Znów wracał ten Dean, którego niebieskooki opiekun poznał w ośrodku.

Osiemnasty września przyszedł szybciej, niż jakikolwiek inny dzień, na który Dean czekał z niecierpliwością, chociaż towarzyszył mu ciągły stres. Ponieważ przez cały tydzień zastanawiał się, co mógłby podarować Castielowi. Okazało się to dość trudne, ale w końcu wpadł na pomysł, w którym może wykorzystać swoje w miarę dobre zdolności kulinarne.

Dean otworzył oczy, po czym parokrotnie zamrugał. Czuł ramię Castiela owinięte wokół swojej talii. Mężczyzna musiał jeszcze spać, ponieważ tradycyjnie jego ciepły oddech uderzał w kark Winchestera. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i delikatnie wysunął się z objęć bruneta. Na początku Cas twierdził, że wróci spać do siebie, ale koniec końców do tej pory spali razem, na co Dean nie zamierzał narzekać. Po wyplątaniu się z pościeli, pomaszerował do łazienki, gdzie szybko zajął się swoją poranną rutyną. Nie chciał marnować czasu na przebieranie się w coś innego, więc został w tym w czym spał. Czyli w czerwonych spodenkach i czarnej koszulce z AC DC.

Wczoraj, kiedy Castiel się kąpał, Dean pozwolił sobie skorzystać z jego laptopa i w sekrecie wyszukał kilka ciekawych przepisów. Kilka lat temu, jak jeszcze byli w drodze i co jakiś czas zatrzymywali się w motelach, to Dean gotował. A przynajmniej gotował wtedy, kiedy John zostawił im zbyt małą ilość pieniędzy, by mogli zjeść gdzieś na mieście. John nie zawsze zabierał ze sobą Deana. Czasami chłopcy zostawali sami w motelu przez kilka dni, a dopiero później mężczyzna po nich wracał, by ruszyć do klienta lub jak najszybciej wyjechać z miasta. Nie raz zdarzyło się tak, że Sam czekał w samochodzie bawiąc się swoimi żołnierzykami, a Dean i ich ojciec zajmowali się sprawą jakiegoś ducha. Próbą skontaktowania się z nim i odesłania go tam, gdzie jego miejsce. Co prawda tym drugim zawsze zajmował się John, Dean wracał wtedy do młodszego brata i razem czekali na ojca.

Dean wyciągnął z szafki miskę, dwie szklanki, mikser oraz przygotował większość potrzebnych mu składników. Winchester w trakcie przeglądania przepisów musiał z trzy razy wbiec do kuchni i sprawdzić czy mają np. wystarczającą ilość mleka lub czy czekolada leży tam, gdzie ostatnio ją widział. Miał do wyboru kilka ciast, ale najbardziej do gustu przypadło mu brownie. Typowy dla kuchni amerykańskiej deser. Według Deana już sam wygląd tego ciasta zachęca, w dodatku jest pełne czekolady. Chłopak czytał też, że można dodać do niego orzechy, jednak akurat ich w domu nie było. Poza tym i tak nie chciał ryzykować, Castiel mógł być na nie uczulony. W końcu nie raz zdarzyło się, że ktoś jest na coś uczulony, a i tak jakimś magicznym sposobem ma to w domu.


Przygotowanie ciasta wcale nie było takie trudne, jednak gdy musiał wyciągnąć mikser i zająć się ubiciem jajek był praktycznie pewien, że obudzi tym Castiela. Oczywiście mógł to zrobić trzepaczką, ale wtedy efekt nie byłby aż tak zadowalający, a on chciał zrobić to najlepiej jak mógł. I takim sposobem po zaledwie upływu minuty od włączenia miksera, zdezorientowany i roztrzepany mężczyzna wpadł do kuchni niczym huragan.

Dom ZbłonkańcówWhere stories live. Discover now