Rozdział VIII

356 38 19
                                    

— Przepraszam. — tylko tyle Dean był w stanie z siebie wydusić. Głosy w jego głowie, nie dawały mu spokoju. Widział jak Castiel kuca na przeciwko niego. Wystraszony zaczął przesuwać się w kierunku ściany, aż jego plecy zderzyły się z nią. Zaczął kręcić głową jakby chciał coś z niej wyrzucić, jednak nic to nie dawało. Przycisnął ręce do uszu, a głowę schował między kolanami.

Castiel wciąż pozostawał na swoim miejscu. Wiedział, że nie powinien przekraczać pewnych granic. Mimo to czuł, jak coś kazało mu zagarnąć chłopaka w ramiona. Czego nie mógł zrobić, zamiast tego powinien wyciągnąć jedną ze strzykawek i wbić mu ją w ramię. Takie były procedury w razie ataku paniki, po za tym nie skończył obchodu. Gdy był na praktykach zawsze miał kogoś obok siebie. Wiedział, że Charlie jest po drugiej stronie budynku. Nie wiedział, czy to typowe zachowanie Deana, czy coś więcej.

— Dean? — zapytał miękkim głosem. Jednak chłopak nie zareagował. Brunet wyciągnął telefon i wybrał numer koleżanki.

Rudowłosa odebrała po drugim sygnale. — Hej, sorka, że przeszkadzam, ale mam mały problem z Deanem. Nie wiem, czy powinienem dać mu coś na uspokojenie?

Charlie zapytała co się dzieje, więc Castiel opowiedział jej tak z grubsza jak doszło do całej sytuacji. Oczywiście zgrabnie pominął pocałunek i to jak chłopak próbował dobrać się do jego spodni.

Hmm, wcześniej się to nie zdarzało. Dean czasami budził się w nocy przez koszmary. I tak podejmuje mu całkiem dużą ilość leków, więc to odpada. Czekaj mam pomysł, może teraz też to zadziała. — Castiel po chwili rozłączył się i wszedł w aplikacje YouTube. Tak jak poleciła mu Charlie znalazł piosenkę pt. „Hey Jude” i delikatnie podgłośnił.

Dziewczyna zdecydowała się dokończyć obchód za niego. Dlatego Castiel usiadł koło Deana i także oparł się plecami o zimna ścianę. Położył telefon między nimi i przyglądał się Deanowi. Chłopak zaczął się uspokajać, jego oddech stawał się spokojniejszy. Dzięki czemu sam Castiel odetchnął z ulgą. Przymknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Piosenka leciała w kółko przez dobre pół godziny.

Kiedy Dean usłyszał znaną mu melodie od razu poczuł się bezpieczny. Obraz jego mamy kołyszącej się do rytmu i nucącej pod nosem, pojawił się w jego głowie. Głosy zamilkły, a zamiast nich rozbrzmiały słowa piosenki. Nawet nie wiedział, który raz z kolei Castiel włączył ją od nowa. Zaczynał robić się senny, powieki stały się ciężkie, aż w końcu całkowicie opadły.

Siedzieli obok siebie, aż głowa Deana opadła na ramię bruneta. Na ustach Castiela mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. Śpiący Dean był naprawdę uroczy. Tylko, że teraz pojawił się mały problem. Jak niby miał wstać tak, żeby go nie obudzić?

W końcu Castiel nie wytrzymał i sam zasnął. Na siedząco z głową Deana na ramieniu. A w tle słychać było ostatnie dźwięki wciąż lecącej piosenki.

***

Była siódma rano, kiedy Charlie wparowała do pokoju Deana. Domyśliła się, że tam znajdzie Castiela. Wiedziała jak trudny bywał Dean i jak ciężki był jego stan. Sama często zostawała z nim przez większość nocy. Jednak, gdy przekroczyła próg, zobaczyła bruneta opartego o ścianę z przechyloną głową. Już mi współczuła bólu zastygłych mięśni. Dean za to leżał zwinięty w kłębek z głową na kolanach Castiela. Wyglądali naprawdę uroczo i najchętniej zrobiłaby im pamiątkowe zdjęcie. Niestety, musiała ich obudzić, bo brunet za godzinę kończył zmianę, a Dean musiał zejść na śniadanie i wziąć porcje swoich leków.

Stanęła nad nimi, odchrząknęła i powiedziała. — Wstajemy, no już.

Castiel podniósł rękę i przetarł nią oczy, a Dean najpierw się rozejrzał, a następnie zerwał jak poparzony. — Co robicie w moim pokoju?

Charlie założyła ręce na piersi i uniosła brwi do góry. — A może to ty mi wytłumaczysz, dlaczego pomogłeś uciec Clairy?

— Co?! Jak możesz mnie oskarżać o coś takiego?! — krzyknął.

Castiel podniósł się z podłogi, nie obyło się oczywiście bez grymasu pełnego bólu wymalowanego na jego twarzy. — Clairy uciekła?

Charlie pokręciła głową, a następnie wyciągnęła z kieszeni magnetyczną kartę bruneta. Znalazła ją w nocy, kiedy szła dokończyć za niego obchód. — Następnym razem, lepiej jej pilnuj. — powiedziała i rzuciła nią do Castiela. Mężczyzna popatrzył na swoją kartę, a później na Deana.

— Będę miał przez to problemy, prawda? — zapytał. Czuł złość na siebie oraz na Deana, już rozumiał dlaczego chłopak wczoraj się tak zachował. Zwyczajnie chciał, odwrócić jego uwagę.

— Nie. — odparła spokojnie Charlie. — Clairy ucieka nam co najmniej dwa razy w miesiącu. Czasem się jej udaje, a czasem nie. Złapali ja dzisiaj rano, rozmawia z Chukiem. Masz szczęście.

— Ale za to na tobie się zawiodłam. — spojrzała na Deana, który od razu odwrócił wzrok w stronę okna. — Chuck będzie na ciebie czekał po śniadaniu.

Dean przegryzł dolną wargę i stał w milczeniu. Charlie wiedziała, że się nie odezwie. Klepneła Castiela w ramię i wskazała mu głową drzwi. Wyszli zostawiając go samego.

Dom ZbłonkańcówWhere stories live. Discover now