przedział numer 4

163 15 8
                                    

Prawie się spóźniłem. Podbiegłem do pociągu w momencie, kiedy konduktor już miał dmuchać w gwizdek.

- Przepraszam - zdążyłem wykrztusić - Korki.

Kiwnął głową i przesunął się, żebym mógł wejść do środka. Pierwszy dzień w pracy i już spóźnienie. Cudownie.

Kierownik składu dmuchnął w gwizdek i kiwnął ręką maszyniście.


Kiedy pociąg zaczynał nabierać rozpędu stał jeszcze przez chwilę na schodach. Potem dopiero wszedł do środka i podał mi rękę.

- Heniek - zmiażdżył mi dłoń w uścisku - kierownik składu.

Wyglądał jak krasnolud - niski, przysadzisty, z siwymi, pożółkłymi trochę od papierosów wąsami. Niewiele sobie robiąc z przepisów wewnętrznych chodził z podwiniętymi rękawami koszuli. Granatowa kamizelka PKP InterCity ledwo zapinała się na wydatnym brzuchu.

- Chodź, powieś się - wskazał na przedział służbowy i puścił mnie przodem. W środku pachniało kiełbasą i papierosami. Na jednym z siedzeń leżała napoczęta kanapka na gazecie.

- Tutaj się powieś - wskazał na wieszak - ta półka twoja, to siedzenie twoje, jak chcesz kimać to zasłonkę opuść. Ten kontakt nie działa, tamten czasami. Okno się niekiedy zacina - musisz pierdolnąć.

Wyciągnął z kieszeni pomiętą paczkę fajek.

- Jakieś pytania?

Pokręciłem głową.

- To dobrze, do Gdańska lecim to dużo czasu będzie na gadkę. Chociaż żeś prawie pociągu nie złapał - zarechotał.

- Przepraszam, stałem w korku i generalnie...

- Młody - machnął ręką zniecierpliwiony- ja nie z tych czepialskich co kierownictwo. Papierosa?

- Tutaj chyba nie wolno...

- Kierownik zezwala - uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę paczkę. Męskie Mocne. Bez filtra. W sumie czego innego mogłem się spodziewać?

Wyszliśmy na korytarz stając przy drzwiach wyjściowych. Pociąg nabrał już pełnej prędkości i powoli wyjeżdżał z miasta.


Z każdą chwilą mijaliśmy coraz mniejsze bloki, w końcu ustąpiły rzadko rozstawionym domkom jednorodzinnym. Na końcu minęliśmy nieczynną fabrykę i cały skład wjechał w pola.

Kierownik Heniek odpalił jednego papierosa od drugiego, a niedopałek wyrzucił za okno.

- Pizgo. Zima idzie. Nie, młody?

Kiwnąłem głową.

- Pierwszy raz jedziesz na składzie, nie? Wiesz co i jak? Numery do SOK znasz, kody na radiu też?

Potwierdziłem.

- No to świetnie. Dojem i drzemnę się z godzinkę, obejdźże pociąg z raz czy dwa, popatrz czy ktoś nie rzyga, nie chowa się w kiblach.

- Dobra.

- Zresztą do Woodstocku daleko, rezerwistów już nie ma, także spokój będzie. Piłkę oglądasz? Są mecze jakieś teraz?

- Nie ma.

- No to tym lepiej.

Staliśmy chwilę w milczeniu patrząc za okno. Zaczynał prószyć śnieg i powoli się ściemniało. Do Gdańska dojedziemy za osiem godzin - zaliczając po drodze kilka stacji. Szykowała się długa, nudna noc.

Wróciliśmy z Heńkiem do przedziału.

- Termos mam tutaj jakbyś kawy chciał to się częstuj- pokazał na torbę. - Gazety na półkę kładziemy na górę. Ale chyba wziął Kazek, on teraz u maszynisty siedzi- to przejdź tam, pokaż się ze jesteś. Swój chłop, wcześniej na kopalni robił.

𝖘𝖙𝖗𝖆𝖘𝖟𝖓𝖊 𝖍𝖎𝖘𝖙𝖔𝖗𝖎𝖊Where stories live. Discover now