braciszek

186 13 0
                                    

Część 1

- Tatusiu? - mój pięcioletni synek zawołał do mnie. - Czy ja mam braciszka?

- Nie synku, nie masz braciszka - odpowiedziałem.

- Jesteś peeeewny, że nie mam? - zapytał.

- Tak, jestem pewny.

Elias, mój syn, często zadawał mi podobne pytanie. Moja żona uparcie twierdziła, że w ten sposób daje nam znać, że chciałby mieć rodzeństwo. Ja na razie nie chciałem więcej dzieci, uważałem, że jeden mały rozbójnik to wystarczająco dużo.

Pewnego ranka mój synek zachował się inaczej. Nie zapytał mnie o to samo, co zawsze. Dziwne. Zdecydowałem się sam o tym wspomnieć:

- Elias, nie zamierzasz zapytać mnie, czy masz braciszka? - zażartowałem.

Spojrzał na mnie zdezorientowany i powiedział:

- Tato, mówiłeś, że nie mam brata, prawda?

Zaśmiałem się głośno.

- Oczywiście, że nie masz. Przynajmniej jeszcze nie - dodałem. - Dlaczego tak bardzo chciałbyś to wiedzieć, co synku?

Elias przeniósł wzrok na swoje kanapki.

- Ponieważ jeśli nie mam braciszka, to nie wiem, kto przychodzi do mnie w nocy, żeby się bawić - powiedział jakby ze smutkiem.

- C...co? - wzdrygnąłem się i odstawiłem kubek kawy na stół.

- Tak! - zawołał Elias z podekscytowaniem. - Jest bardzo fajny, ale nie lubię tego, że przychodzi w nocy, bo czasami jestem już za bardzo zmęczony, żeby się bawić.

- Kto... Mały chłopiec do ciebie przychodzi? - zapytałem. Albo mój syn miał wybujałą wyobraźnię, albo...

- Tak, mały chłopczyk. Mniejszy ode mnie - odparł mój syn. - Ale...jest trochę do mnie podobny. Dlatego myślałem, że to mój braciszek tatusiu! Wychodzi w nocy spod łóżka, żeby się bawić.

- W co... w co się bawicie? - zapytałem, decydując się iść za ciosem. - Czy to chłopiec z sąsiedztwa?

- Nie-e - powiedział Elias. - A bawimy się w różne zabawy. Ale nie lubię, kiedy prosi mnie, żeby poszedł do niego pod łóżko. Tam jest ciemno i dziwnie pachnie. Ale tylko wtedy, kiedy on jest ze mną.

Zerwałem się nagle i ruszyłem w stronę schodów.

- Tato? Tato! - wołał za mną Elias.

Kiedy wszedłem do pokoju syna, faktycznie poczułem delikatny smród. Zajrzałem pod łóżko, ale nic (ani nikogo) nie znalazłem. Dla pewności sprawdziłem też szafy.

Nic.

Dzieci naprawdę mają wybujałą wyobraźnię. Niezależnie od tego, jak są znudzone, zawsze znajdą coś, żeby się zająć. Na przykład wymyślą sobie przyjaciela, albo brata.

Ale później tej nocy, mógłbym przysiąc, że słyszałem śmiech mojego syna w pokoju. I nie tylko jego śmiech.

Część 2

Minęło dwa i pół tygodnia, a Elias nie wspominał nic o swoim „przyjacielu". Miałem trudności ze spaniem, odkąd dowiedziałem się o tym od syna.

Ale dobre wiadomości są takie, że nie działo się w tym czasie nic dziwnego. Zacząłem wierzyć, że śmiech, który słyszałem, to tylko moja paranoja, która zaczęła zanikać.

Pracuję w liceum jako nauczyciel języka angielskiego, więc każdego dnia podrzucam Eliasa do przedszkola i jadę nicale dwie mile do pracy.

Dzisiaj, kiedy jechałem z synem autem, moja ciekawość zwyciężyła.

𝖘𝖙𝖗𝖆𝖘𝖟𝖓𝖊 𝖍𝖎𝖘𝖙𝖔𝖗𝖎𝖊Where stories live. Discover now