Before I go

1.1K 43 42
                                    

...

- Yoongi... - poczułem dłoń mamy YeRi na ramieniu. - Musimy już iść... - prosiła bym odszedł od dziewczyny. Nie chciałem opuścić pokoju YeRi. Martwe ciało mojej ukochanej leżało w łóżku. Przykryte do połowy kołdrą. Zupełnie jakby spała. Nie oddychała. Jej klatka zastygła, jakby wstrzymywała oddech. Oczy miała zamknięte. Do złudzenia wygladała na śpiącą. Dotknąłam mimowolnie jej dłoni. Tej, na której zawsze nosiła pierścionek ode mnie. Była zimna. Palce sine. Paznokcie fioletowe. Martwe. Wsunąłem pierścionek  na jej palec... W pierwszej chwili zamarłem. Wydawało mi się, że wciąż żyje. Nie miałem odwagi krzyczeć, gdy powoli odchodziła ode mnie. Jednak ,gdy spojrzałam na jej bladą twarz i sine usta dostałem histerii.

- YeRi! Błagam Cię obudź się! Nie zostawiaj mnie! Błagam... - krzyczałem dławiąc się łzami. - Kocham Cię! - próbowałem bezskutecznie przywrócić ją do życia. Sehun równie płaczący co ja ,odciągnął mnie siłą od nieżywego ciała dziewczyny. Szarpałem się i szamotałem ,ale nie starczyło mi sił by wyswobodzić się z chwytu. Nigdy nie zapomnę chłodu jej skóry. Barwy dojrzałej śliwki jej ust. Mój krzyk był przeraźliwy i pełen żalu. Nie chciałem godzić się z rzeczywistością.

- Puść mnie! Ona żyje! - krzyczałem coraz bardziej tracąc siły.

...

Stałem wpatrzony w wieniec krwisto czerwonych róż. Leżał u podnóża moich stóp. Nie starczało mi już sił na płacz. Łzy kapały z czubka mojego nosa, tworząc kałuże na moich butach. Ayla obejmowała mnie ramieniem. Gdyby nie jej uścisk pewnie bym nie utrzymał równowagi. Trzęsłem się i drżałem. Mama YeRi krzyczała. Kiedy trumna była spuszczana w dół... Ta czynność wydawała się bez końca. Trwało to wieczność. Odwróciłem wzrok nie mogąc tego znieść. Widok dębowej skrzyni, w której znajdowała sie moja martwa YeRi zabijał mnie od środka. Czułem pustkę. Głucha cisza. Nie słyszałem orkiestry. Nie dopuszczałem do siebie żadnego dźwięku. Dopiero kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić doszło do mnie, że już nigdy jej nie zobaczę. Wydałem z siebie przeraźliwy krzyk i uklękłem na zamarzniętej ziemi. Podłoże mocno wbiło się w moje sztywne od chłodu kolana.

- Jak mogłaś mnie zostawić?! - czułem się tak samotny. Pojedyńcze łzy zamarzały na moich polikach. Straciłem ostrość widzenia. Rozmył ją płacz. Czyjaś ręka dotknęła mojej twarzy. Była z początku zimna, ale z każdą sekundą stawała się cieplejsza. Podniosłem wzrok starając się rozpoznać osobę, która została ze mną na cmentarzu.

- Yoongi... Musimy iść. - odezwał się do mnie delikatny głos Ayli. Za nią stali chłopacy z zespołu, a także moi rodzice.

- YeRi... - zapłakałem kolejny raz. Nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanej. Nawet nie poznałaś mojej rodziny...

- Suga... chodźmy. - poprosił Yung-guk. Pomógł mi wstać i poprowadził wąską alejką do bramy głównej. Przed przekroczeniem furtki odwróciłem się by spojrzeć na miejsce pochówku dziewczyny. Wzdrygnąłem się krzycząc. Stała nad własnym grobem patrząc w moją stronę.

- Ona tam jest! - krzyknąłem wyrywając się z uścisku przyjaciela. Bang trzymał mnie w silnym uścisku.

- Min... tam nikogo nie ma. - odezwał się spokojnym tonem. I faktycznie. Nikogo tam nie było.

...

- Jak się trzymasz? - do mojej sypialni wszedł Jungkook. Siedziałem w kącie z włożonymi słuchawkami w uszach. Ściągnąłem je niechętnie, gdy usiadł na skraju łóżka. Skanował mnie podejrzliwym wzrokiem. Widział mnóstwo pustych butelek i paczek papierosów i nie tylko... Był ostatnią osobą , z którą chciałem teraz rozmawiać.

BTS- SUGAOnde histórias criam vida. Descubra agora