Fire

1.1K 55 6
                                    

...

- Co tam? - dosiadł się do mnie Jungkook. Chciałem pobyć sam. Po wczorajszym popołudniu z YeRi miałem dużo do przemyślenia. Spojrzałem na niego z ukosa. Byłem już zmęczony. Od rana ćwiczyliśmy ten cholerny układ taneczny do występu. Miałem dość.

- Nic. - warknąłem. Jimin wszedł do sali. Przewróciłem oczami. To były ostatnie osoby ,z którymi chciałem teraz rozmawiać.

- Ostatnio rzadko bywasz w dormie. - zakpił ze mnie. Podniosłem się. Nie mam ochoty na awanturę.

- A to ci nowość. - szturchnąłem go w ramię. Zaśmiał się.

- Znikasz na całe noce... - chichotał Jungkook. - Zapominasz kroków... - zaczynał się we mnie.

- Dobrze ,że wam się nie myli. - syknąłem przez ramię.

- My nie myślimy ciągle o minionej nocy. - śmiał się starszy z nich.

- Aa! Suga! Aaa tak dobrze! - naśmiewał się maknae. Przesadził. Odwróciłem się i mu przyłożyłem. Nie wytrzymałem. Zatoczył się do tyłu i stanął oniemiały. Jimin spojrzał na mnie zaskoczony. Kto jak kto, ale on nie miał do tego prawa. Jimina nie raz ponosiły emocje spowodowane Aylą.

- Spróbuj jeszcze raz cokolwiek powiedzieć. - zagroziłem mu i ruszyłem do drzwi.

- Co to kurwa było!? - krzyknął za mną. Przystanąłem.

- Nie pisz i nie dzwoń do niej więcej. - poradziłem.

- Bo? - podszedł bliżej mnie. Był wkurwiony nie mniej niż ja. Wyprostował się. Myślał, że się przestraszę ,bo jest wyższy.

- Nie życzę sobie ,żebyś miał z nią jakikolwiek kontakt. - przymrużyłem oczy. - Jasne?

- Lepiej ,żeby była z takim typem jak ty? - popchnął mnie.

- Dzieciak. - skwitowałem go wzruszając ramionami. Wtedy zdzielił mnie w pysk. Zaśmiałem się i oddałem mu dwa razy mocniej. Po czym dołożyłem w brzuch.

- Znajdź sobie własną, a nie ciągle przystawiasz się do cudzych. - dodałem ,gdy zgiął się w pół. Poklepałem go po plecach.

- Suga. - od kolejnego ciosu powstrzymał mnie Jimin. Spojrzałem na niego z uśmiechem na twarzy. Nie był zadowolony. Odciągnął mnie od młodszego i wyszliśmy na korytarz.

...

- Mało masz problemów? - warknął, gdy staliśmy sami przed wejściem do windy.

- Zajmij się sobą. - poradziłem mu. - Zasłużył sobie. - nie miałem żadnych wyrzutów sumienia.

- Wiem ,że wtyka nos w nie swoje sprawy i sprawia wrażenie zainteresowanego naszymi...

- Sprawia wrażenie?! - wydarłem się. - On ją perfidnie podrywa! - nie znoszę czegoś takiego.

- Pewnie tak. - przyznał i wsiedliśmy do windy. - Znam to z własnej autopsji. - westchnąłem i nacisnąłem właściwy przycisk. - Wiele razy miałem już z nim rozmowy, ale on jeszcze nie rozumie ,że robi źle. - uniosłem brwi.

- Nie sądzę. - oparłem się o ścianę i założyłem ręce na krzyż.

- A tak serio to czemu mu przywaliłeś? - zerknąłem na niego. Nie wyraziłem się dość jasno? - Znam Cię. - odparł pewnie. - Coś Cię musiało zaboleć. - wytarłem usta w rękaw bluzy. Młody ma silną łapę. Wciąż czuję drętwy smak.

- Nie chcę by pomyślała, że jest ode mnie lepszy. - wyznałem. Jimin to jedyna osoba, która postara się mnie zrozumieć, a nie spisać od razu na straty. - Wystarczy, że sam tak myślę. - chwilę mi się przyglądał. Jakby się zastanawiał.

- No swoim zachowaniem nie pokazałeś się od najlepszej strony. - stwierdził. Skinąłem głową. Trochę ochłonąłem, ale wciąż nie żałowałem swoich czynów. Zawsze byłem porywczy.

- Dowiedziała się o mnie i Hayley. - wybuchnął śmiechem.

- Słyszałem też, że interesuje się moją Aylą. - przytaknąłem. - A jak się trzymasz? - zmienił temat. Pierwszy raz ktokolwiek spytał mnie o to. Spojrzałem na niego oniemiały. - No wiesz... z tym ,że YeRi jest chora i niedługo wyjedzie?

- Sam nie wiem. - skłamałem. Popatrzył na mnie nie przyjmując mojej odpowiedzi. Odwróciłem wzrok i rozglądnąłem się po windzie. Wąskie ściany, a na nich lustra. Wszędzie nasze odbicia.

- Źle. - wyszeptałem, kiedy winda stanęła. Weszliśmy do dormu. Zdawało się, że nikogo nie ma. Usiedliśmy w kuchni.

- Martwisz się ,że zostanie tam na stałe? - spytał.

- Boję się ,że już nigdy nie wróci. - poprawiłem go. Zerknął na mnie nie dowierzając. - Nie jest dobrze, Jimin. - przyznałem. - W końcu znalazłem powód by skończyć z alkoholem, panienkami na raz i innymi rzeczami... - zbierało mi się na płacz. Czułem jak łzy napływają mi do oczy. Byłem zrozpaczony i wściekły na siebie.

- A ona umiera. - w końcu to wypowiedziałem. - Kurwa! Umiera! - pchnąłem pustą już szklankę. Odbiła się od ściany i spadła na podłogę. Rozbiła się na dwa nierówne kawałki. Jimin położył dłoń na moich plecach.

- Hyung ona z tego wyjdzie. - powiedział. Chciał podnieść mnie na duchu. - Zrobimy wszystko ,żeby tak było. - obiecał. Pokiwałem głową.

- Dzwonił RM. - wbiegł do kuchni Jin. Ciężko dyszał jakby dopiero wrócił z maratonu. - Jungkook miał wypadek. - wysapał.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAWhere stories live. Discover now