Serendipity [?]

2.9K 92 6
                                    

...

- Przepraszam... przepraszam! - przepychałam się przez tłum do metra. Z teczką metr na pół metra trudno gdziekolwiek się przedostać. A tym bardziej biec po zatłoczonych schodach. Na moje nieszczęście jakiś facet wlazł we mnie i przedmiot zsunął się z mojego ramienia. Teczka otworzyła się lecąc przez głowy innych i upadła na końcu prezentując moje wszystkie prace. Myślałam że rozerwie mnie od środka ze złości.

- Sshibal! - zaklnęłam na głos po koreańsku. Nikt oczywiście tego nie usłyszał. Byłam wściekła jak nigdy. Spóźnię się na te pieprzone zajęcia! Zbiegłam nie zwracając w ogóle uwagi na innych. Już mnie nie obchodziło czy dostanę z łokcia czy to może ktoś oberwie ode mnie. Musiałam dostać się do tej teczki.

- Kurwa... - nachyliłam się nad zmasakrowanymi kartkami. Nikt przecież nie pomyślał by obejść je dookoła.

- W porządku? - usłyszałam głos za sobą. Pełny obojętności. Postać rzucała cień na moje dłonie.

- A widać, że w porządku? - warknęłam odwracając się do niego przodem. O mało nie zemdlałam. To był ten kumpel Sehuna. Jakiś tydzień temu wylałam na jego stolik kawę.

- Sądząc po twoim tonie, nie. - powiedział i ukucnął koło mnie. - YeRi, tak? - spytał. Skinęłam głową. - Widziałem, że się spieszysz. - zmarszczyłam brwi. - Pewnie na zajęcia. - stwierdził zamykając teczkę z moimi szkicami. Przewiesił ją sobie na ramieniu i wyprostował się. - Podwiozę Cię. - wskazał windę. Bardzo mnie tym zaskoczył. W pierwszej chwili miałam zaprzeczać i mówić ,że sama sobie świetnie poradzę, ale doszłam do wniosku ,że nic mi się nie stanie przez drobną pomoc. Podniosłam się więc i ruszyłam w ślad za nim.

...

- Czemu nie przyszłaś w piątek z Sehunem? - spytał, gdy wjeżdżaliśmy windą. Nie patrzył na mnie. Jego wzrok był skierowany na drzwi windy. Patrzył przed siebie.

- Nie chciałam jechać. - szepnęłam. Ten gość trochę mnie przerażał. Chodził zawsze w czarnych ciuchach i maseczce na twarzy. Jego farbowane już teraz blond włosy wychodziły spod ciemnej czapki. Poruszał się bardzo cicho. Czasami ewentualnie zdradzaly go kolczyki w uszach. Sprawiał wrażenie chłopaka, który często wpada w kłopoty.

- Dlaczego? - zerknął na mnie czarnymi jak smoła oczami. Szybko uciekłam wzrokiem.

- Bałam się iść na imprezę nikogo nie znając. - przyznałam szczerze. Nie widziałam celu w kłamstwie.

- Znałaś Sehuna. - zauważył i powrócił wzrokiem na drzwi, które się otworzyły. Ruszył pierwszy. Ja tuż za nim. Ale musiałam nieźle się wysilać by nadążyć za nim.

- Mój brat zostawił by mnie samą przy pierwszej lepszej okazji. - kontynuowałam, gdy zatrzymaliśmy się na pasach. Nie był wysoki. Jego ramiona były szczupłe. Jasna dłoń z pierścionkami trzymała pasek teczki.

- Potrzebujesz stale opieki. - nie wiedziałam czy to pytanie czy stwierdzenie. Zapaliło się zielone światło i przeszliśmy przez jezdnię.

- Raczej przewodnika. - odpowiedziałam mimo wszystko wciąż prawie biegnąc za nim.

- Wsiadaj. - zatrzymał się przy białym Hyundai. Obeszłam samochód wsiadajac na miejscu pasażera. Chłopak w tym czasie zdążył ulokować teczkę na tylnym siedzeniu i zająć miejsce za kierownicą.

- Czemu Daegu? - odpalił silnik i włączył się do ruchu.

- Przez brata. - ściągnął maskę. Miał różowe, smukłe usta. Jego wyraz twarzy był stały i niezmienny. Kompletnie pozbawiony emocji.

- Sehun nigdy nie mówił, że ma siostrę. - mówił jakby do powietrza. Bardzo irytował mnie jego lekceważący ton.

- Nie ma widoczne czym się chwalić. - zerknęłam przez szybę, ale poczułam na sobie jego wzrok.

- Ale od twojego przyjazdu nie mówi o niczym innym. - odezwał się po długiej ciszy. Zaskoczył mnie, ale milczałam. - Dlatego wiem ,gdzie się uczysz. - racja. Nie mówiłam o tym.

- Co jeszcze o mnie mówił? - zapytałam bojąc się odpowiedzi. Nigdy nie słyszałam by Sehun dobrze o mnie mówił.

- Wasi rodzice wrocili do Polski, ale ty nie chciałaś. - zatrzymał się przy szkole. - Dlaczego? - spojrzał mi w oczy. Poczułam chłód.

- Po prostu. - skłamałam i odpięłam pas. - Dziękuję za podwózkę. - Nacisnęłam klamkę i wyszłam by sięgnąć do tyłu po teczkę. Ruszyłam do głównego wejścia, ale przystanęłam jeszcze na moment. By odwrócić się i zobaczyć jak samochód odjeżdża. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Biały Hyundai nadal stał, a chłopak skanował mnie wzrokiem. Podbiegłam do auta. Przednia szyba zjechała w dół. Uciekł wzrokiem. Znów patrzył przed siebie unikając mojego wzroku.

- Jak masz na imię? - nurtowało mnie to od samego początku. Wiem ,że na nazwisko ma Min.

- Yoongi. - powiedział cicho. - Ale wszyscy mówią do mnie Suga. - dodał głośniej.

- Min Yoongi... - powtórzyłam. Skądś znałam to zestawienie.

- O której jutro kończysz? - spytał odciągając mnie od rozmyślań.

- Trzecia. - odparłam. Udawałam ,że wcale mnie to nie zaskoczyło. Zadzwonił dzwonek. Odsunęłam się od samochodu.

- Do jutra YeRi. - powiedział i odjechał z piskiem opon. Uśmiechnęłam się do siebie. Dziwnie miłe uczucie.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAWhere stories live. Discover now