Lector

955 47 5
                                    

...

Jechałam na zajęcia grupowe. Po drodze, mimo upływającego czasu, ludzie często mnie zaczepiali. Starzy znajomi byli wszędzie. Każdy chciał wiedzieć jak to jest żyć w Korei. Stałam się znana i lubiana. W większości były to przypadki starych sąsiadek, które niegdyś drwiły z mojej mamy, że wyszła za skośnookiego. Pamiętam , że mamie było przykro, ale miłość zawsze zwyciężała. Tata z Sehunem też nie mieli tu łatwo. Dopóki sama nie przeprowadziłam się do Seulu i na własnej skórze tego nie doświadczyłam, nie wiedziałam, co znaczy nienawiść ludzka. Rasizm, bo tak to należy nazywać. Wyglądasz inaczej. Wyróżniasz się. Jesteś inna, a przez to potępiana i wytykana. Westchnęłam ciężko i wysiadłam z autobusu. Przez korki byłam mocno spóźniona. Zaczęłam biec, aby w miarę możliwości dotrzeć na czas. Nie lubiłam się spóźniać. Wtedy wszyscy na mnie patrzyli. Nie cierpiałam tego uczucia. Mówili za plecami ,że jestem z innego kraju i nie znam tutejszych zasad. Przez to coraz częściej zdawałam sobie sprawę z tego, że nigdzie nie pasuje. W Seulu wyglądem ,a w Polsce wychowaniem.

- Przepraszam. - wpadłam na jakiegoś typka. Wszystkie kartki z przetłumaczonymi dokumentami medycznymi wypadły mi na chodnik. Miałam je później z tatą zawieźć do szpitala. Zaczęłam je zbierać. Byłam wściekła.

- Bardzo przepraszam...Nie zauważyłem...- próbował się tłumaczyć. Podał mi kartki i spojrzeliśmy sobie w oczy. - Panią... - wstałam z przysiadu. Uśmiechnął się.

- Miło Cię znów widzieć YeRi. - jego blond włosy wystawały spod szarej czapki. 

- Chciałabym powiedzieć to samo, ale to były ważne dokumenty. - warknęłam zła.

- Może w ramach przeprosin dasz namówić się na kawę? - zaproponował. Zaskoczył mnie.

- W porządku. - zgodziłam się. I tak byłam potwornie spóźniona, a na zajęciach rzadko bywałam.

...

- Proszę. - otworzył mi drzwi do kawiarni. Weszłam pierwsza ,a Dawid za mną. Usiedliśmy przy oknie. Od razu podeszła do nas kelnerka.

- Co Państwo zamawiacie? - szczerzyła się strasznie. Nie byłam pewna czy taką ma pracę czy po prostu chłopak jej się podoba.

- Co chcesz YeRi? - spytał mnie.

- Poproszę caffé latte. - uśmiechnęłam się.

- Ja zwykłą. - odezwał się do dziewczyny miłym głosem. - Czarną.

- Oczywiście. Zaraz przyniosę. - odeszła od stolika. Wyprostował się i spojrzał na mnie.

- I jak Ci się mieszka w Polsce? - wyjęłam komórkę na stół. W razie czego musiałam być pod telefonem.

- Trochę deszczowo ,ale można się przyzwyczaić. - powiedziałam z grymasem. Nie lubię Polski, pomyślałam.

- To prawda, chociaż mi taka pogoda odpowiada. - uśmiechnął się. Kelnerka podała mi filiżankę. - Dziękujemy. - wzięłam łyk ciepłego napoju.

- Dlaczego? - zaciekawił mnie. Patrzył prostu w moje oczy mieszając cukier w kawie. To było bardzo dziwne doświadczenie. Skojarzyło mi się z poznaniem Seokjina. Wtedy też tak niekomfortowo się czułam.

- Tak jakoś...można pomyśleć i pooglądać dużo filmów czy seriali. - zaciekawił mnie.

- Jakie lubisz filmy? - spytałam ucieszona ,że mamy jakieś wspólne tematy.

- Dramaty. - zaśmiał się. - Nie słodzisz? - zdziwił się. Uśmiechnęłam się.

- Nie. - pokręciłam głową. - Cukier to biała śmierć.

- Ciekawe. - przyznał. Wzruszyłam tylko ramionami w odpowiedzi. Zadzwonił mój telefon. - Odbierz. - pozwolił.

- Nie. - spojrzałam na ekran. Dzwonił znajomy numer. Nie chciałam zdradzić swojego małego sekretu. Przynajmniej nie na początku.

- Coś się stało? - chyba zauważył ,że się przejęłam.

- Nic. - zapewniłam, kiepsko kłamiąc. - Po prostu muszę już iść. - podniosłam się. Dzwoniła doktor Reiter. - Przepraszam. - zaczęłam szukać portfela.

- Siadaj, ja zapłacę. - nakazał. - YeRi...Możesz mi powiedzieć o co chodzi. Możesz mi zaufać. - chwycił mnie za dłoń. Była zimna ,a przecież wewnątrz było gorąco. Suga miał zazwyczaj ciepłe dłonie, pomyślałam.

- Dziękuję. - ścisnęłam jego rękę. - Po prostu rodzice się martwią. - skłamałam.

- Odprowadzę Cię.

...

Kiedy staliśmy przed drzwiami mojego domu czułam się dziwnie. To nie Suga, powtarzałam wciąż w myślach. Mimo to polubiłam chłopaka. Przez całą drogę rozmawialiśmy o filmach. Okazało się ,że mamy bardzo podobny gust. Tak samo z książkami. Byłam miło zaskoczona. Nie sądziłam ,że chłopacy czytają takie gatunki. Opowiadał mi także o swoim profilu w liceum. Mówił ,że w przyszłości chciałby być reżyserem i z tego co udało mi się wywnioskować naprawdę był utalentowanym chłopakiem.

- Dziękuję jeszcze raz za miłe popołudnie. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go nieśmiało. Odwzajemnił uścisk bez zastanowienia.

- Może chciałabyś przejść się w piątek do kina? Na jakiś dramat? - zaśmiałam się.

- Pewnie. - zgodziłam się od razu. - Słyszałam , że u was filmy są często czytane przez jednego gościa. Wszystkie dialogi i w ogóle. - chciałam pokazać ,że trochę znam się na Polsce. Widziałam, że bardzo mu się to podobało, kiedy cokolwiek znałam związanego z jego krajem.

- Tak, to lektor. - uśmiechnął się. - Czyli umówieni? - skinęłam głową.

- Do zobaczenia. - pomachałam mu ,gdy szedł do furtki. Odwrócił się i uśmiechnął. Stałam jeszcze chwilę patrząc jak się oddala. Zatęskniłam za Sugą. Kiedyś tak samo odprowadzałam wzrokiem jego auto, a teraz... Jestem po drugiej stronie globu nie mogąc nawet pomarzyć o przypadkowym spotkaniu z nim.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

10

BTS- SUGAWhere stories live. Discover now