Get worse

1.3K 62 4
                                    

...

- Sehun... - usłyszeliśmy trzask dobiegający z korytarza. Od razu podniosłem się na równe nogi.  Rozmawialiśmy do później nocy ,więc Sehun pozwolił mi zostać na noc. Położyłem się spać w salonie.

- Yoongi? - zdziwiła się kaszląc. Podbiegłem do niej. Nie wyglądała dobrze. Ledwo trzymała się na nogach. Dotknąłem jej czoła. Była rozpalona. Miała wysoką gorączkę. Przeraziłem się. Pluła krwią.

- Sehun!? - krzyknąłem by go obudzić. Dziewczyna spojrzała na mnie mętnymi oczami i runęła przed siebie. Złapałem ją na szczęście w samą porę.

- Co się dzieję?! - brat YeRi wybiegł z pokoju. Spojrzał na mnie wściekle. Byłem bez koszulki i to mu się nie podobało. Jednak w tym momencie nie było czasu na wyjaśnienia.

- Ma gorączkę i kaszle krwią. - powiedziałem zdenerwowany. Od razu znalazł się przy nas. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Opierała się o mój nagi tors. Czułem, że gdy ją puszczę upadnie.

- Ubiorę się, poczekaj. - zniknął w sypialni uprzednio zapalając światło.

- YeRi? - pogładziłem ją po włosach. Strasznie się o nią martwiłem. Odsunęła się ode mnie i znów spojrzała mi w oczy. Cały czas trzymałem ją mocno w ramionach.

- Boję się. - szepnęła i pociekły jej łzy po bladych polikach. Przytuliłem ją do siebie.

- Wszystko będzie dobrze Kochanie. - mówiłem w jej włosy. - Wszystko będzie dobrze. - powtarzałem jak papuga. Wkurwiony na siebie ,że nie potrafię jej pomóc.

- Ubieraj się. - podszedł do nas Sehun. Dotknął jej czoła. - Piłem więc nie moge prowadzić. - przyznał. Wziął dziewczynę na ręce. - Pośpiesz się, poczekamy w aucie. - rzuciłem mu kluczyki od mojego samochodu i zniknął w drzwiach. Założyłem na siebie bluzę.

- Kurwa! - walnąłem z całej siły w ścianę. Wziąłem dokumenty i płaszcz dziewczyny. Po czym zbiegłem za nimi na dół. Czemu ona? Cały czas nie mogłem się z tym pogodzić.

...

- Zaparkuję, a Ty ją weź. - zatrzymałem się przed samym wejściem do szpitala. Tam gdzie wjazd mają tylko karetki. Skinął głową i wyszedł najszybciej jak tylko potrafił. Trzymając w ramionach bezwładne ciało YeRi. Odjechałem by zaparkować na parkingu. Chciałem wysiadać, ale zadzwonił mój telefon.

- Czego?! - warknąłem i ruszyłem biegiem do budynku.

- Gdzie Ty do cholery jesteś?! - usłyszałem wściekły głos Namjoona. Miałem przesrane.

- Nie teraz RM. - chciałem się rozłączyć.

- Bawisz się w Jimina? - syknął.

- Trafiła do szpitala. - powiedziałem. - Nie teraz, dobra?

- Masz czas do siedemnastej żeby stawić się w wytwórni. - zakończył połączenie. Wbiegłem do izby przyjęć. W narożniku dostrzegłem Sehuna. Siedział na ziemi zapłakany. Podszedłem przerażony do niego.

- Gdzie YeRi? - spytałem ostro. Podniósł na mnie wzrok.

- Straciła przytomność i wyrzucili mnie z sali. - wstrzymałem oddech. - Nie chcą mnie wpuścić do środka. - oparłem się o ścianę. Traciłem grunt pod nogami. Słyszałem tylko jak zza drzwi lekarze krzyczeli do siebie. Minuty się dłużyły. Nie wiedzieliśmy co robić.

...

- Pan Kim? - wyszedł jakiś lekarz z sali. - Kim Sehun? - powtórzył. Szturchnąłem Sehuna. Ocknął się i szybko podniósł z podłogi.

- To ja. - powiedział. Wstałem niedługo za nim.

- U Pańskiej siostry doszło do pęknięcia naczyń krwionośnych w przegrodzie nosowej, ale sytuacja została opanowana. - odetchnąłem z ulgą. - Jest teraz przytomna i czeka w sali numer pięć.

- Jak tam dojść? - spytał wykończony. Lekarz skinął głową.

- Korytarzem prosto ,a potem w prawo. Ma założone dreny, więc może Pan ją wziąć do domu. - pokiwał głową. - Nie będziemy jej męczyć na oddziale. - podał mu teczkę.

- Rozumiem. - przytaknął i ruszyliśmy we wskazanym kierunku. Sehun bardzo skrupulatnie przeglądnął papiery w środku otrzymanej teczki.

...

- Odwieziesz ją? - odwrócił się do mnie przodem i wręczył kluczyki od mieszkania. Łzy ciekły mu gęstym strumieniem. Byłem zaskoczony. Nigdy przedtem nie widziałem go w takim stanie.

- Tak. - zgodziłem się bez najmniejszych wahań.

- O której wylatujesz jutro? - zatrzymał mnie.

- Wracam samochodem. - odparłem.

- To dobrze. - przyznał. - Dla YeRi będzie tak wygodniej. - zdziwiłem się. Myślałem, że przez to ,że jej stan się pogorszył nie pozwoli jej jechać do Seulu. - Dojadę do was wieczorem. - powiedział. - Muszę wszystko tutaj poogarniać.

- Dobra. - przystałem na to. - Sehun... w porządku? - spytałem nie chcąc znać odpowiedzi.

- A wyglądam jakby było w porządku? - odpowiedział. Pokręciłem głową. - Nie chce żeby widziała mnie w tym stanie. - wyjaśnił i ruszył w stronę wyjścia.

- Co mam jej powiedzieć? - zatrzymałem go jeszcze na moment.

- Powiedz, że się pokłóciliśmy i wyproszono mnie ze szpitala. - poprosił. Skinąłem głową.

...

Wszedłem na salę. Oprócz dziewczyny siedziały tam jeszcze trzy osoby. Dwie pielęgniarki i starszy facet, który nie wyglądał za dobrze. Podszedłem do dziewczyny. Siedziała na krawędzi krzesła. Patrzyła w jeden punkt. Była nieobecna. Nie widziała mnie. Dotknąłem jej dłoni. Wzdrygnęła się i spojrzała gwałtownie na mnie. Mocno chwytając moje ramię.

- Przepraszam... - puściła mnie. Patrzyła spanikowanym wzrokiem. Bała się.

- W porządku. - uśmiechnąłem się do niej. Podniosła się i mocno objęła moją szyję. Odwzajemniłem uścisk. Usłyszałem, że płacze.

- YeRi wszystko będzie dobrze. - zapewniłem. Wbiła się paznokciami w moje ramiona.

- Nie dostałam pozwolenia na wyjazd do Polski. - szepnęła. - Wyniki się pogorszyły. - dodała jeszcze ciszej. Pocałowałem czubek jej głowy. Dopiero teraz zrozumiałem reakcję Sehuna.

- Znajdziemy inne wyjście. - spróbowałem ją pocieszyć, ale sam czułem jak łzy cisną mi się do oczu. Lecz za wszelką cenę starałem się nie zdradzić.

...

ㅡ.ㅡ

Dzięki.

BTS- SUGAWhere stories live. Discover now