74.|Akcja Walizka, Powrót na występ, Poznanie Bena wspaniałego i Żegnaj Off

137 9 25
                                    

Media by Cybinka (Cybinka) wattpad ma błąd, i nie pokazuje czasami ników, sooo

~*~

~Per Błękitka~

Po kilku minutach w objęciach, postanowiłem zakończyć to spotkanie w taki sposób, aby nie mógł za mną iść. Pożegnania zawsze są trudne, dlatego wyszeptałem ciche „Bądź Panem swojego życia''. Chyba do dobra rada, przed kompletnym rozpłynięciem się w powietrzu, poprzez chwilową zmianę w moją prawdziwą postać zjawy. Tak myślę, ja na obecną chwilę nie mam nad tym kontroli, a to jest tak frustrujące i niesprawiedliwe.

Oddaliłem się zastawiając zdezorientowanego chłopaka, który zaczął się rozglądać dookoła. Jednak teraz w końcu miałem z nim spokój, jestem dumny z siebie, że nie kazałem mu spierdalać, tylko załatwiłem to w miarę możliwości przyzwoicie. Wsiadłem do samochodu, zaparkowanego kawałek za cmentarzem. Wziąłem kilka głębokich wdechów, a potem włożyłem rękę do kieszeni, gdzie znajdował się naszyjnik. Włączyłem lampkę, aby móc się mu z bliska przyjrzeć. Srebrny i złoty. Dwa naszyjniki, co łączą ich do dnia dzisiejszego. Pozwolą im teraz się zobaczyć oraz uratować istotę, stworzonej z nich zakazanej miłości. Jakże poetyckie... Zgasiłem światło, a biżuterie schowałem w chusteczkę, a następnie odłożyłem do schowka, by tam była bezpieczna i nie zgubiła się po raz kolejny.

~ Per Karoliny ~

- Kasander, gdzie ty byłeś?! Odleciał nam samolot! Następny jest za dwie godziny...!- Krzyczałam, gdy w końcu go ujrzałam. Był cały zdyszany i spocony, a na jego twarzy gościł uśmiech. Spojrzałam na jego poirytowana, ale złagodniałam, bo biła od niego taka dziwna aura szczęścia i spokoju. Przytulił mnie, a ja nie wiedziałam jak zareagować, nie spodziewałam się tego w tym momencie. Lecz odwzajemniłam to, klepiąc go po plecach przy okazji. Taki bonusik.

- Karuś... Spotkałem go... - Nagle przerwał. - Spotkałem kogoś, kto wskazał mi złą drogę i się zgubiłem. Naprawdę przepraszam Cię. - Wzmocnił swój uścisk, a ja tylko pokiwałam głową na znak zrozumienia. Chodź miał na to pół dnia. Mniejsza, nie ma sensu w tym momencie się tym denerwować.

- Dobra... Dobra... Puść już, bo mnie udusisz. Słuchaj, skoro lot mamy za dwiema godziny, to zdążę Ci opowiedzieć czego się dowiedziałam o naszych matkach! - Wtedy on mnie puścił, a jego twarz gościł ten uśmiech, lecz tym razem nerwowy. Co mnie delikatnie zaniepokoiło, ale postanowiłem to zignorować, bo przecież on jest dziwaczny. Usiedliśmy w jakieś restauracji, ponieważ byłam głodna jak diabli. Cały dzień jechałam na dwóch ciastach, a czekała nas długa podróż. Złożyliśmy zamówienia, a w czasie czekania zaczęłam opowiadać o mojej wizycie w urzędzie. Chłopak uważnie słuchał. A potem słuchaj, jedząc przy tym frytki tak, jakby to był popcorn, a ja byłabym podcastem.

- Podsumowując, twoja matka to moja ciotka, która wychowywałam mnie w okrutny sposób. Najprawdopodobniej to na wskutek traumy z porwania. Sądząc po zdjęciach, była ona wesoła i pełna pasji, ale eh... Zgasła. Mam tylko nadzieję, że nie zamieszasz teraz jechać do jej domu... - Ostatnie zdanie wyszeptałam ponieważ zrobiło mi się gorąco myśl, że teraz wybiegnie.

- Nie, nie... Czuję, że jest zła... Wiesz? - Mruknął, zajadając się jakimiś małymi, kolorowymi kulkami. Odetchnęłam z ulgą. Chwila, sporo on tak czuje, to znaczy, że jego ojciec nie lubił tej Alex, czy stwierdził po później...? Ma refleks.

- Bo jest, cieszę się, że to rozumiesz. A właśnie, jak się czujesz z myślą, że jesteśmy kuzynami? - Zapytałam niepewnie, patrząc na zupę przede mną.

- Nadal Cię kocham, wciąż jesteś moją rodziną, prawda? Oczywiście nasza historia jest tragiczna, wiemy wszystko o swoim matkach, lecz o ojcach niekoniecznie... - Spojrzał gdzieś w bok, a następnie wziął duży łyk lemoniady.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Where stories live. Discover now