42. |Przygody z Komornikiem|

641 89 48
                                    

Miałam laga mózgu, jednego wielkiego mindfuck'a. Przez chwilę analizowałam jego wypowiedź, żeby późnej ułożyć dwa sensowne, dojrzałem i adekwatne pytania...

- Co?! Jak to komornik!? - Wydarłam się. No bo kurwa! No!

- Pozwól madam, że się przedstawię... Jestem Konstanty Oktwan Marco Odyseusz Roberto Nikolas Iwan Kamillo... Skąd moje przezwisko... Ale... Mów mi Marco... - Uśmiechnął się przyjaźnie z spojrzał dziwnie na Candy'ego.

- Ta... Super fajnie, ale wypad! - Wycedził Błekitek. Był zły... Wkurw level on.

- Dlaczego? Dopiero przejechałem... Poza tym mam niedokończone sprawy... - Mruknął oblizując wargi.

- A tak w ogóle... - Zaczęłam, a chłopaki spojrzeli na mnie. - To co was łączy?

- Otóż... ten typ to... - Candy przegryzł wargę. - Były Jasona... - Spuścił głowę. Zaczęłam się dusić. Jak to?! Co?! Kur... De... Jak?! Boże! Przypomniało mi się jak rudy próbował zgwałcić Jacka... Nie...

- Dokładnie... - Potwierdził z uśmiechem. - Zerwałem z nim po pokochałem kogoś innego ~ - Zamruczał i spojrzał na Błekitka. No chyba nie! Rzuciłam się na Marco z pięściami.

- TY CHOLERNY GEJU!!! - Powaliłam go i skakałam mu po brzuchu. Jednak wydawał się niewzruszony. - CO JEST?! POWINIENEŚ ZDECHNĄĆ!!! - Warczałam.

- Karol... On jest wampirem... - Mruknął niebieskowłosy.

- PO CHUJ ZNISZCZYŁAM TEN PORTAL SKORO WSZĘDZIE SĄ DEMONY, WRÓŻKI, NIMFY, DUCHY, WAMPIRY I INNE GÓWNA!!! - krzyczałam. Myślałam, że zaraz wybuchnę.

- Rzycie - Mruknął wampir i zrzucił mnie z siebie. - Wracając... - Wstał i podszedł do MOJEGO boya.

- Nie dam się! - Chwyciłam go za nogę w efekcie się wywalił. Czarnowłosy spojrzał na mnie złowrogo. Miałam to gdzieś! Walnęłam go moim ulubionym sposobem... KOLANAMI NA RYJ!!!

- Igrasz z ogniem mała! - Rzucił się na mnie... przygwodził do ziemi.

- Jedyną małą rzeczą tutaj jest twój chuj!!! - Zaczęliśmy się tarzać do ziemi jak dzieci, a Błekitek patrzył na to, siedział na krześle i żarł popcorn... Zajebiście...!

- Nie widziałaś go! - Pisnął wielce obrażony. Prychnęłam.

- Wiesz... To się sprawdza! Usiąc na trawie do Ci pokaże! - Powiedziałam słodko. Wampir zszedł ze mnie i posłusznie usiadł. - To tak - usiadłam na przeciwko niego. - Przykładasz rękę do twarzy... A jeśli ręką jest mniejsza od ryja... to zobaczy, że masz... Małego... - Uśmiechnęłam się.

- Serio...? - Marco przyłożył rękę. Ja w tym czasie swoją ręką walnęłam do w jego rękę, która była na jego twarzy. W efekcie tak jakby sam se przywalił. - AAA!!! - Candy spadł z krzesła.

- NUMER STARY JAK ŚWIAT!!! Z podstawówki! - Zaczęłam się turlać ze śmiechu.

- Grrr... - Warknął i znowu się na mnie rzucił. Byłam szybsza i zrobiłam się niewidzialna. Korzystając z okazji, że był zdezorientowany, rzuciłam mu się na placy i znów byłam widzialna.

- Jej!!! Na barana!!! - Chwyciłam jego długie uszy jakby to były rogi.

- Złaź! - Krzyknął i zaczął biegać jak opętany. Tak se biegł, że nie zauważył drzewa i na niego wleciał. Siła jakaś tam wybiła mnie, że zaczęłam latać! No... I wylądowałam w jeziorze! Jak dobrze, że nie mam na sobie skarpetek! Mokre skarpety równa się zło! Nagle usłyszałam plusk! Odwróciłam się, a tam był wampir bez koszulki. Wow... Miał fajną białą cerę. Zaczął mnie chlapać. On chce, mnie utopić! Musiałam atakować! Chlapałaliśmy się wzajemnie. Nikt nie chciała odpuścić! - On jest mój! - Wysyczał robiąc mega fale. Prychnęłam

- Nie! Mój! Jesteśmy parą! A taki rak jak ty nic tego nie zmieni! - Skoczyłam na niego. Byliśmy chwilę pod wodą. Ale zaraz się wynurzyliśmy.

- Ehem ehem... - Spojrzeliśmy w stronę głosu. Candy patrzył na nas znurzony. - Możecie przestać? - Mruknął. Spojrzałam na wampira, on na mnie, a potem znów patrzyliśmy na Błękitka. W sumie dopiero po czasie zorientowałam się, że Marco trzyma mnie w tali, a ja mam ręce na jego ramionach.

- Ale Zack... - Zaczął komornik. - Ona będzie nam przeszkadzać... - Zamruczał. Walnęłam tego debila z liścia.

- ZABIJE CIĘ !!! - Zacisnęłam ręce na jego szyji, ale zero reakcji!

- Nie da się... - Odparł znurzony i mnie puścił. Przez chwilę byłam pod wodą.

- Jeśli go tkniesz....! - Warknęłam jak byłam na powierzchni. Ten idiota podszedł na błekinowłosego... Szybki jest... i go przytulił. - JUŻ PO TOBIE!!!

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Where stories live. Discover now