71.|Błękitek & Benjamin - Karolina & Kasander - Wracamy Do Korzeni - Wstęp

239 14 43
                                    

Tylko 3700 słów, ale dawno nie było.... (połowcznie sprawdzany)

----

- Nie zgadzam się! - Krzyknąłem w tym samym czasie co Bloody, wstając przy tym z miejsca. To wszystko brzmiało jak pierdolony żart. Oni chcą mnie chyba wykończyć.. Wzrok wszystkich utkwił na nas. Jakbyśmy w końcu zrobili coś ciekawego.

- Jak śmiecie podejmować takie decyzje bez naszej zgody?! - Tym razem mówiła siostra, gdybym ja zaczął to najprawdopodobniej skończyło by się to licznymi przekleństwami. Na razie musiałem zebrać wszystkie myśli, aby jakikolwiek oswoić się z zaistniałą sytuacją. Wziąłem kilka głębokich wdechów.

- Ależ Panno Williams, to decyzja zapadła podczas obrad demonów pierwszych. Ja jedynie miałem to ogłosić. - Delikatnie się uśmiechnął z kpiną, co dodatkowo podenerwowało dziewczynę. Ja natomiast obróciłem wzrok w kierunku Offendera. On siedział delikatnie zgarbiony, podpierał głowę dłonią. Jego oczy były puste, z kolei twarz zamyślona. Zupełnie tak, jakby był oderwany z rzeczywistością, a obecna sytuacja nie była dla niego przełomowa, interesująca. Po prostu była. Czułem się zdradzony. On doskonale wiedział o mojej relacji z tym potworem, którego przez genetyczny pryzmat muszę nazywać ojcem. Każdy szczegół zbrodni, co zrobił mi, będąc niewinnym.
Uderzyłem pięścią w stół, a donośny huk ocucić demona, a przy okazji doprowadził do absolutnej ciszy na Sali.

- Dlaczego? - Wycedziłem przez zęby, a on jakby zdezorientowany rozejrzał się po sali.

- Odpowiedź jest prosta. - Wtrącił się ten, który przez ten cały czas stał przy mównicy. - Ma to za zadanie obciążyć Cię z obowiązków i zwiększył wydaj...

- Wiem co to znaczy! - Przerwałem mu. - Offender, dlaczego do tego doprowadziłeś?! - Każda sekunda jego milczenia była dla mnie nie do zniesienia.

- Wiemy, że Wasze relacje są skomplikowane. - Znów się wtrącił, a ja pozbawiony wszelakiej energii po prostu usiadłem. - Dlatego nie będziemy mówić o waszym powiązaniu rodzinnym. On będzie Ciebie uważał za swojego szefa. - Westchnąłem, chowają przy tym twarz w dłoniach.

- Czy ty serio nie pomyśleliście o szkodach?! - Tym razem usłyszałem wrogi głos mojej siostry. - Obecność Benjamina może tylko pogorszyć jakoś pracy mojego brata! Wcale nie jest powiedziane, że on będzie miał potencjał do ochrony wymiarów! To jest nieodpowiedne z waszej strony!

- Jeśli się pogorszy, to będzie trzeba zniszczyć portal i po kłopocie. - Odrzekł na to tylko szeptem. Jakby był myślą, o której wszyscy myślą. Spojrzałem na niego jednym okiem pomiędzy szparami między palcami.

- Jak śmiesz tak mówić?! - Wyraźnie podniosła głos. Ja tylko patrzyłem na niego. Czując, że żarzą mi się włosy, wiedząc że to jego ostatni dzień życia, nie słysząc już niczego z wyjątkiem własnych chaotycznych myśli. Po kilku minutach ich kłótni postanowiłem się w końcu odezwać.

- A co z naszą matką? - Nastała cisza. Wszyscy patrzyli po sobie, jakby nie wiedzieli co odpowiedzieć w ten sprawie. Ja cierpliwi czekałem, aż ktoś mi odpowie. Byłem spokojny, ponieważ teraz to ja będę monarchicznie wyżej nad Benjaminem, więc mogę się zemścić w dokładnie w ten sam sposób co on. Jednak, jeśli już bawimy się w wskrzeszanie, to może zróbmy to osobie, która jakkolwiek by się nadała. Bella Williams - moja matka, która próbowała mnie chronić.

- Ona też się pojawi, ale później. Byli z nią delikatne trudność... - W końcu odezwał się Offender, nawet na mnie nie patrząc.

- Jakich trudności?

- Zobaczysz. - Odrzekł krótko lekceważącym głosem. - Teraz... - Nagle wstał. - Zacznijmy kolejny temat! - Krzyknął dosyć donośnym głosem, co nawet u mnie wywołał ciarki na placach. - MUSIMY ODNALEŹĆ MOJEGO POTOMKA, KTÓRY JEDNAK ZDOŁAŁ UJŚĆ Z ŻYCIEM! MACIE PRZYGOTOWAĆ WSZYSTKO, ABY GO LUB JĄ ZNALAZŁEŚ I DOPROWADZIĆ DO MNIE! - Skończył mówić, a ja z szeroko otwartymi ustami patrzyłem na jego zdenerwowany wyraz twarzy. To dlatego nie obchodziło go mój temat. Chcę odnaleźć swoje dziecko... Ale dlaczego, to była tajemnica. Czemu chce nagle jego śmierci? Nie mogłem pojąć co tu się dzieje, za dużo wieści na raz. Nie wytrzymuje tego, a to dopiero początek tego co ma się wydarzyć.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Where stories live. Discover now