56. | Wyczekiwane starcie Candy'ego z DYREM! 😎 I Tajemne Tajemnice

678 65 58
                                    

Ej, odkryłam coś szokującego przez chwilą (dosłownie) tak naprawdę "Candy" jest nazwiskiem Błękitka, a "Pop" jest imieniem. Ponieważ, gdy znalazłam paste "Candy Pop and Candy Cane" to tam było napisane, że są bliźniakami. A wiadomo, iż będą mieć jednakowe nazwiska, a nie imiona. Jak się na to patrzy to jest to... Oczywiście, ale ja teraz się skapnęłam xD.
Kuffa, Błękitek ma na imię Pop XDDD

P.s W tej past'cie zachowywał się tak em...cwolowato xD A jak pokazałam jego zdjęcie dziadkowi, to rzekł właśnie "To kobita z niego! Jak cipa wygląda! Zaczęłam się dusić 👌 I właśnie w taki przestał mnie przerazać 💪 Ludzie, ja o nim myślę 24 /h ;_; fabuła i te sprawy...

A i postanowiłam, że rozdziały będą takie po 4-7 k słów plus minus. (ponieważ martwię się, że limit 200 rozdziałów może mi nie wystarczyć ;-;)

No cóż ~ just rozdział 😂😇

- Marco skończ... - Wyszeptałam przerywając wampirowi już zanurzona do granic możliwości. Zaczęłam ziewać. - Ja  naprawdę się cieszę, że masz szeroką wyobraźnię, ale żeby wymyślić, że ja jako facet, będę... - Znów ziewnęłam. - ...kochać się z damska wersją Candy'ego, to już przegięcie... Poza tym, nigdy nie będę taka śmiała, jaką mnie opisałeś. Nie ma bata. - Wampir zrobił skwaszoną minę. - Idź już spać lub coś w tym stylu... Okej? - Ten tylko fukną i se poszedł. Zamknęłam drzwi, mogłam wracać do mojego ciepłego łóżeczka...

- Kto to był? - Zapytała Cane stojąc przy schodach.

- Marco... - Jeknęłam zmęczonym głosem. - Wpadł na iście genialny pomysł i postanowił się nim ze mną podzielić... Ehhh...

- Oł... - Spojrzał na wiszący zegar. - 5:30... - Ziewnęł w bardzo uroczy spokój. Muszę się położył. Zaczynam bredzić

- Noooo... Rozumiem, wampir, śpi mniej i w ogóle, ale to zaczyna się robić irytujące, iż co chwile zaszczyca Nas swoją obecnością.

- Yhym... Dlatego chcę go ponownie zakopać...

- Dlatego musimy mu znaleźć dziewczyne. - Przerwałam wypowiedź Błękitkowłosego. Na jego pysku pojawił się nieznaczny grymas. - Już nie zasnę... - Zmieniłam temat.

- Ja też... - Przetarł oczy rękawem ciut za dużej piżamy. KAWAII!!! Ehem ehem... Znaczy... ZMĘCZONA JESTEM OKEJ!?

- Zrób mi kawę...

- Dzieci nie powinny pić kawy... - Powiedziała jak rodzic. NIE!!! NAIN NAIN NAIN!!!

- MOŻE I JESTEŚ MOIM PRAWNYM OPIEKUNEM, ALE NIE MASZ PRAWA MI TUTAJ ZAKAZÓW USKUTECZNIAĆ!!!

- Mam prawo. - Rzekł ze spokojem. Jakbym miała takie moce, jakie ma Candy, to ten dom już by płonął! - Mogę Ci ewentualnie zrobić late. - Krzyżowałam ręce. Kuffa, ale jego logika jest logiczna! Jestem za mała na kawę, ale sam na sezy mnie co chwile namawia. - Chcesz?

- Ta. Może być ta late. - Mruknęłam już się poddając. Usiadłam na blacie w kuchni i patrzyłam jak ten wstawia wodę na czujnik. Wyjmuje dwa kubki... Albo dwie szklanki, nigdy nie wiedziałam jak to odróżnić... Potem wysypuje pół kubka prawdziwej kawy. Czy on zamierza pić smołe!? Serce mu nie stanie!? Eh... Niech robię co chce.
Natomiast mi wsypał jedną łyżkę nie-kawy.

- Błękitek, nie osłabiaj mnie... - Wyszeptałam załamana jak most w U S Ej.

- No co?! Nie wiem ile sypiesz... - Rzekł jak niewiniątko z uroczą minką.

- Dwie kawy, pół szklanki wody, pół mleka i trzy łyżki cukru. - Niech wie...

-  TRZY CUKRU!? - Zapytał dziwnie zdziwiony. No oke... Może on lubi na gorzko, ale ja muszę mieć słodko. Mmm...

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Where stories live. Discover now