16. |Gram, według twoich własnych zasad!|

1.2K 122 58
                                    

~ oczami Karoliny ~

Spacerowałam chwiejnym krokiem po krawędzi dachu. Średnio interesowało mnie to, że mogę wpaść i się zabić. Zastanawiam się nad swoim dalszym losem. To było takie niezwykle dołujące i przykre, że osoby, które brałam za przyjaciół od tak wbiły mi nóż w plecy. Już nie chodziło o zauroczenie w którymś z chłopaków - co nie ukrywam, zaczęło się delikatnie rzażyć malutką iskierką. - Ale o to, że moje życie od początku było brutalne. Prawdziwa szkoła przetrwania. Jeśli nie będziesz się bronić to oni Cię zniszczą. Nigdy nie miałam przyjaciół, a kiedy myślałam, że takowych zdobyłam to oczywiście musiało coś pójść nie tak!
Dlaczego? Przecież tak dobrze się razem bawiliśmy...

Wtedy jedna mała, lecz istotne rzecz odbiła się o mojej głowy.

Nie wytrzymały psychicznie, więc popełniały samobójstwo po paru tygodniach.

Gwałtownie odsunęłam się krawędzi.

- Oczywiście!!! - Krzyknęłam. - Te dziewczyny popełniły samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości! - Upadłam na kolana. - Kochały ich... To dlatego Candy mówił, że jeszcze w nikim się nie zakochał i nie ma takiego zamiaru. Boji się odrzucenia...! - Schowałam twarz w dłoniach. - Skoro chcecie mnie rozkochać w sobie odrzuceniem, to ja zrobię to samo!

W szybkim tempie weszłam z dachu, opuściłam strych i zeszłam na dół. Zeszłam do mojego pokoju z ciuchami. Musiałam zrobić miałą metamorfozę...

Wyprostowałam włosy. Były długie, sięgające do końca pleców. Nałożyłam na oczy tusz, czarną kredkę i ciemne cienie, dodatkowo pod lewym okiem narysowałam cienką czarna kreskę do końca twarzy, coś ala łza. Pomalowałam usta na jasno szaro. Ubrałam się w czarne, podarte rurki z łańcuchami po bokach. Tego semego koloru wysokie glany i biały podkoszulek. Wyszłam z pomieszczenia.

Na korytarzu spotkałam Jeff'a.

- Witaj kochana! Szukałem Cię! - Powiedział mocno pijany. ~Idealnie.

- A Ciebie także. - Powiedziałam uwodzicielsko.

- Candy pozwolił mi Cię kochać! - Powiedział podekscytowany.

- Super... - Mruknęłam Złapałam czarno włosego za kołnierz koszuli. Zaciągnęłam go do salonu ~ sercu imprezy. Na środku znajdowały się cztery sofy, które były skierowane do siebie, tworząc taki kwadrat, a na środku w wolnym miejscu był elegancki szklany stół. Na jednym z czterech siedzeń siedzieli moji porywacze, Blanka i Sophie, zaciekłe rozmawiały. Tylko Błękitek i Puppeter wydawali się tym znużeni.

To był idealny moment by wykorzystać biednego Jeff'a. Spojrzałam mu w oczy, poczym pocałowałam go namiętnie. Wydawał się tym niezwykle zadowolony. Potem poszłam do tyłu, a on do przodu. Moim celem była wolna sofa na przeciwko chłopaków. Kiedy byłam już blisko to zamknęłam oczy. Stało się to co chciałam. Nagle na mojej drodzę pojawił się mebel, co w efekcie sprawiło, że przewróciłam się na jego. Teraz leżałam na meblu, a na mnie Jeff, który ani na chwilę nie przestawał mnie całować. Nie uszło to uwadze moim porywaczą.

- Wow! Karolina! Mnie też pocałujesz? - Zapytał się Jason uśmiechając się. Zaśmiał się razem z innymi. Na chwilę oderwałam się od chłopaka.

- Nie będze całować durnej czerwonej małpy! - Powiedziałam z pogardą, a w moim głosie było dużo jadu. Meyer był nie miłe zaskoczony. Jego oczy zaświeciły się za zielone, a włosy zmieniły kolor na biały, ale nic nie powiedział. Prychnęłam. Wróciłam do całowania The Killer'a.

- Karolina co się dzieje? Może Cię przytulić? - Zapytał się z troską Papyt. Miałam ochotę krzyczeć, jednak nie mogłam. Gram według ich zasad. Znów przerwałam proces połykania naszych twarzy.

Taki Cyrk (w trakcie poprawienia lor)Where stories live. Discover now