One Shots

166 10 26
                                    

Tak moi drodzy, to już koniec.

Dziękuję wam wszystkim, za to, że tu jesteście i że dotrwaliście do tego momentu.

Zapraszam do siebie, do innych książek.

Mogę zdradzić, że nadal będę pisać Preferencje z GoT

i będę także pisać od czasu do czasu miniaturki, ale będzie to bardzo nieregularne.

Będę także prawdopodobnie pisać opowiadania, które będę wstawiać do jeszcze innej książki, ale nie będą miały związku z GoT.

Ale głównie chciałbym się zająć realizacją książki, którą mam do napisania i którą po skończeniu chciałbym przesłać wydawnictwu, także tutaj będzie mnie mniej, ale nadal będę pisać, choć w innym tonie. To już nie będzie zabawa w szukanie weny, tylko codzienna praca.

A teraz, zapraszam na epilog. Nie będzie linearny, będzie skakał po czasie. To raczej zbiór krótkich opowiadań z życia Sandora i Sansy oraz Aryi.

Liczba opowiadań - V

Liczba słów - 1815

Miłego czytania!

______________________________


Opowiadanie I

- Kurwa. - Powiedział Sandor. Przyjęłam to z obojętnością. Ostatnio to było jedno z jego ulubionych słów, jeśli nie jedno z faworyzowanych przez całe jego życie.

- Co się stało? - Nadal bawiłam się włosami siedząc przed nim na koniu. Im bliżej było Winterfell, tym bardziej się zamyślałam. Myślałam o przeszłości, o zamku, o rodzicach. O wszystkim, byle by nie myśleć o obecnej sytuacji. Podobało mi się to, że jestem z Sandorem, lecz chciałam w końcu przestać uciekać. Od kilku tygodni nie widzieliśmy pościgu, lecz wiedziałam, że to nie było wystarczające. Musieliśmy przemieszczać się szybko.

- Patrz. Twoja siostra. - Natychmiast oderwałam wzrok od rudych niegdyś włosów. Nadal nie mogłam się przyzwyczaić do ich czarnej niemal barwy. Wypatrzyłam się w trójkę idących dzieciaków. Jedno z nich bardzo przypominało Aryę, lecz wątpiłam, by to była ona.

- Podjedź do nich. - Zażądałam. Iskierka nadziei jednak tliła się we mnie. Chciałam spotkać kogoś z rodziny. Sandor też do niej należał, lecz zdecydowanie nie był Starkiem.

Ty też już nim nie jesteś. Od ślubu jesteś Sansą Clegane. Przez tę myśl puściłam mimo uszu uwagę męża.

- A co ja mam zamiar zrobić, księżniczko? - Patrzył w Aryię dziwnym wzrokiem, którego nie mogłam pojąć. Zanim zdążyłam o niego zapytać, podjechał do nich, a oni obrócili się. Widziałam twarz, którą niewątpliwie znałam.

- Arya! - Krzyknęłam, choć wcale nie musiałam. Zsunęłam się z konia i podbiegłam do niej zupełnie nie zwracając uwagi na jej towarzyszy. Przytuliłam ją, lecz ta mnie odepchnęła.

- Spieprzaj! - Krzyknęła. - Nienawidzę cię! I ciebie też! - Podeszła do Ogara, lecz nagle zamarła. - Co wy tu robicie?

Spojrzałam na Sandora, a ten się uśmiechnął. Westchnęłam.

SanSan - Pies i PtakWhere stories live. Discover now