Stwierdziłam, że was zaskoczę.
Dawno już nie pisałam. Próbowałam z innymi historiami, takimi własnymi, lecz jak na razie nie znalazłam takiej, co by mnie porwała w wir pisania.
Mam obecnie dużo roboty. Zdałam prawo jazdy, wyrabiam po około dwieście godzin w pracy, a do tego mam jeszcze studia zaoczne.
Chodziło mi jednak po głowie, by wrócić i napisać coś fajnego. Takiego pokręconego. Wymyśliłam sobie coś. Oczywiście SanSan.
Miłego czytania i mam nadzieję, że jesteście zaskoczeni, bo ja sama jestem.
Krótki pukiel
(W czasie ostatniego sezonu GoT)
- Lady Sanso? - Męski, głęboki głos dobiegł do moich uszu. Wdarł się w nie przypominając na powrót wszystko to, o czym chciałam zapomnieć.
Zamknęłam oczy. Chciałam odgonić od siebie te myśli, związane z tym co przeszłam. Wszelakie katusze niech ode mnie odejdą.
Czemu on nie chciał mi dać spokoju?
Może potraktowałam go zbyt oschle, może też chce mi dopiec. Nie. To nie jest w jego stylu. Pewnie nadal widzi we mnie dziewczynkę. Tą samą małą, kruchą, nie umiejącą jeszcze się wzbić w powietrze ptaszynę.
Tak, na pewno.
Muszę mu pokazać, że jest inaczej. Sprawię, że mi uwierzy.
Obróciłam się z gracją. Nie jest to tak łatwe w zimowej, nieprawdopodobnie ozdobnej i ściągającej moją talię sukni. Przynajmniej na początku nie jest, a ja nie zaczynałam od początku.
- Tak lordzie? - Moje oczy powędrowały w dół, przyglądając się zapuszczonej brodzie i okalającym jego brzydką twarz włosom. Mój były mąż.
- Czy wszytsko w porządku Pani? - Co odpowiedzieć? O co pyta? To chyba dwuznaczne. Trzeba tak też mu odpowiedzieć.
Ojciec byłby dumny z mojej miny, gdy to wypowiadałam.
- Tak, jak w najlepszym. - Skinęłam mu głową i odeszłam. Pozwoliłam sobie na cień pustego uśmiechu, lecz chyba to właśnie go przekonało. Mówiono o mnie, że nie mam już uczuć, a on właśnie zobaczył cień emocji.
Kroki zaprowadziły mnie do mojej sypialni. Nie zamknęłam drzwi. Usiadłam przy toaletce patrząc na swoją twarz. Na idealne rysy. Na niebieskie oczy i płomiennie rude włosy. Fryzura z północy, suknia z północy i dziewczyna z północy. Wreszcie na swoim miejscu. Nareszcie. Nie mogłam uwierzyć, że kiedyś...
Trzask sprawił, że podskoczyłam. Gwałtownie się obejrzałam. Zobaczyłam duży kształt, który chwycił mnie w tym momencie za gardło. Wyobrażałam sobie najgorsze. Nie patrzyłam w twarz, która nade mną zawisła. W wyobraźni był tam Ramsey, a ja nie chciałam, by to była prawda. Mimo, że on już odszedł i to nie mógł być on, ja nadal pamiętam.
- Jednak nie jesteś aż tak odważna jak cię malują. - Słowa przypomniały warknięcia, na które miałam ochotę zapłakać z emocji, które we mnie wezbrały. Przypomniała mi się ta komnata, gdzie mnie zastał, gdzie też mnie chwycił za gardło, a następnie proponował ucieczkę. Mogłam się zgodzić. Dużo bym w tedy nie przeszła, a już na pewno mniej niż obecnie. Jednak, czy to lepsze? Myślę, że tego potrzebowałam, tej lekcji dorastania. Brutalnej, lecz bym jej nie wybrała, gdybym wówczas wiedziała. Tak chciał los.
- Tak myślisz psie? - Wycedziłam przez zęby. Puścił mnie. W końcu nabrałam powietrza.
Śmiał się.
JE LEEST
SanSan - Pies i Ptak
FanfictieZapałałam niezdrowym uczyciem do Sandora Clegana, a tu jest mało opowiadań czy też preferencji z tą postacią. Postanowiłam więc stworzyć własną opowieść. Mam nadzieję, że się spodoba ☺.