Urodzinowy Dodatek

255 15 22
                                    

Z okazji swoich 18 urodzin chciałam wrzucić tu coś innego, więc...

Zastanawiałam się jak Sansa mogłaby poznać Sandora w teraźniejszym świecie i wpadłam na pomysł, który powinien połączyć dużo wątków różnych bohaterów skupionych wokół Sansy. Nie zrobię tego że wszystkimi, tylko tymi, którzy akurat mi pasowali, tak więc...

ten rozdział będzie długi...

prawie 7100 słów

Zapraszam !!!

Widziałam wiele rzeczy, lecz nigdy czegoś takiego. Nie sądziłam, że Joffrey, który mi się okrutnie spodobał od pierwszego dnia w szkole, będzie miał siostrę fascynującą się książkami na tyle bardzo, że wyprosi u rodziców, by brat ją tu zabrał. Nie sądziłam także, że on zabierze się z kolegami, a mnie zostawi tu ze swoim rodzeństwem pośród tych wszystkich atrakcji dla dzieci i fascynatów literatury, ale to nic, jeśli będę się mogła do niego zbliżyć bardziej niż którakolwiek z innych dziewczyn.

Zajmę się nimi prawda? To nie może być trudne. Myrcella ogląda stoisko z reportażami z podróży, a Tommen zajął się komiksami o bohaterach. Będzie dobrze Sanso. Będzie dobrze. Dasz sobie radę. Jednak mój wzrok coraz bardziej odbiegał w stronę punktu, gdzie sprzedawano kawę. Jak ja jej teraz potrzebowałam. Musiałam mieć oko na młodsze rodzeństwo. Nie mogłam iść sobie tak po prostu na kawę.

W myślach jednak miałam cudowny napój o jednym z najlepszych zapachów jakie kiedykolwiek czułam i smaku, który uwielbiałam. Wyobrażałam sobie wielki kubek w mojej dłoni. Z rozmarzenia przymknęłam już oczy i miałam wrażenie, że śnię na jawie. W końcu wstałam wcześniej, by się wyszykować dla Joffreya. Należała mi się odrobina snu, nawet takiego nie do końca prawdziwego.

- Sanso? - Prawie podskoczyłam kiedy brat Joffreya dotknął mojego ramienia, lecz prędko uśmiechnęłam się do niego.

- Tak? - Rozglądnął się wokół jakby czegoś szukał, po czym przybliżył się do mnie i zapytał bardzo cichym głosem, tak, że w tym gwarze ledwo go zrozumiałam.

- Gdzie on jest? - Kto? Miałam o to spytać, lecz kiedy otwierałam już usta, wiedziałam, że chodzi o Joffreya. No tak. Tommen sprawiał wrażenie, jakby co najmniej nie lubił swojego brata, lecz wzięłam to za zwykły zatarg między nimi. Miałam w tym doświadczenie, widując swoich braci, którzy się cały czas kłócili. Najlepszą strategią było nie wtrącanie się.

- Poszedł coś załatwić. - Oczy Tommena rozszerzyły się i zabłysły w nich iskierki zaciekawienia. Od razu spytał o co mogło chodzić, lecz nie miałam pojęcia, co go zasmuciło. - Choć, poszukamy twojej siostry.

Chwyciłam go za rękę, by nie zgubić go w tłumie ludzi i ruszyłam w stronę, gdzie ostatni raz widziałam Myrcellę. Nadal stała w jednym miejscu i przeglądała jakąś książkę. Kiedy zobaczyła, że się zbliżam, odłożyła ją i uśmiechnęła się uroczo.

- Pójdziemy się czegoś napić? Chcesz Tom? Widziałam, że mają twój ulubiony sok. - Chłopczyk natychmiast zapragnął napić się tego co mu obiecała, a jego siostra puściła mi oko i poszła do małej kawiarnii. Gdyby nie fakt, że jej brat mnie pociągnął za sobą, to pewnie stałabym w miejscu i patrzyła za złotowłosą, niespełna dziesięciolatkę ubraną w zwiewną, letnią sukienkę.

SanSan - Pies i PtakWhere stories live. Discover now