Początek Cierpień

201 16 8
                                    

Dziś dłuższy, lecz smutny rozdział z kilku perspektyw.

Spojrzałem na lorda Starka nie rozumiejąc całkowicie po co mnie tu wezwał. Był zmęczony, co wyraźnie było widać, lecz skrupulatnie wypełniał swoje obowiązki nawet mimo tego. Nie był człowiekiem który ulega słabościom i małostkowości. Nie był także obojętny na los swoich córek.

- Mam wyważyć drzwi i wyciągnąć Sansę? - Westchnął i usiadł ciężko na fotelu, wbijając spojrzenie w biurko pełne papierów, po czym splótł ręce. Siedział tak chwilę bez ruchu, aż nagle odchylił się do tyłu.

- Chcę byś to zrobił kiedy to będzie konieczne. Sansa musi stąd zniknąć, jak Arya. - Wstał i podszedł do mnie, patrząc w moją twarz, ale wydawał się znaleźć to czego szukał, bo na jego ustach zagościł bardzo słaby uśmiech. - Chroń je i odwieź do domu.

***

- Ptaszyno? - Załomotałem w drzwi, lecz odpowiedziało mi tylko słabe szczekanie Luny. - Do cholery, dziewczyno!

Przykucnąłem i sprawnie zacząłem majstrować przy zamku raz za razem przeklinając głośno rudowłosą za jej głupotę. Każdy kolejny ruch szpilką odbył się w akompaniamencie mojego stękania i przeklinania, czując jak gotuję się pod zbroją z wściekłości. Już prawie skończyłem, aż usłyszałem szczęk zamka, co spowodowało u mnie jeszcze większą furię. Wpadłem do pokoju zatrzaskując drzwi i przyszpililając Sansę do ściany za oba nadgarstki. Spojrzałem w jej twarz czerwoną od łez, całkowicie przestraszoną, leć w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Była zwykłą nastolatką która całkiem sobie nie radziła z całym ciężarem przeprowadzi, co powodowało u mnie wściekłość przez dłuższy czas, czekając na finalny moment.

- Co ty sobie kurwa myślisz? Zamykasz drzwi jak idiotka. Nie słuchasz ojca, który chce dla ciebie tylko dobrze. Pierdolonego królewskiego namiestnika! Nie słuchasz mnie, choć wiesz, że to co powiedziałem to prawda! Nie słuchasz tej swojej cholernej septy, która cię uczy od kilku lat! Co ty kurwa wyprawiasz?! Jesteś smarkulą, która poddaje się emocjom! Która nie myśli racjonalnie i która myśli tylko o sobie! Masz w dupie nas. Masz w dupie to, że się staramy cię chronić i tę twoją wkurwiającą wilczą siostrę! Słyszałaś, że wilki to stado!? Rozumiesz to!? Ojciec ci to kiedykolwiek powiedział!? Jesteś głupim ptaszkiem! Głupim i niedorosłym do swojej roli! Do tego wszystkiego! - Zostawiłem ją przy ścianie, a sam poszedłem by napić się wina, wcześniej ryglując drzwi. Cały czas słyszałem szlochi Sansy, która zjechała na dół po ścianie i teraz siedziała, z twarzą skrytą między nogami, głośno płacząc. Wypiłem kielich wina na raz i napiłem się kolejnego, również w tym samym tempie. Nadal dyszałam, zupełnie jakbym odbył bitwę, po której dopiero zrozumiałem jej sens, a raczej brak.

Nie przyszedłem tu po to by przemówić jej do rozumu, a po to, by w końcu ją stąd zabrać. Eddard Stark mnie o to sam poprosił. Mnie. Bym zabrał stąd jego córki kiedy coś poszłoby źle. Mnie, psa Lannisterów. Zadrżałem, na myśl, że mógłbym znaleźć się sam na sam z Sansą za tymi murami i przemierzać drogę, którą jedzie się dobre kilka miesięcy, cały czas, razem. Tylko musi się uspokoić i musimy znaleźć dogodny moment.

- Tylko mazgaić się umiesz. - Warknąłem nadal wściekły, lecz podszedłem do niej i usiadłem obok, obejmując ją ramieniem i tuląc do siebie łkającą ptaszynę. Nadal byłem oszołomiony sowim odkryciem, więc nie od razu wyczułem przez co przechodzi Sansa.

Jej ciało drgało, lecz słabo, zmęczone godzinami takiego maratonu. Gładziłem swoją wielką ręką jej ramię, dając potrzebne ciepło, lecz nie odważyłem się na nic więcej. Mój szał powoli opadał i dopiero teraz zobaczyłem walizkę na jej pościeli, pełną i prawie zamkniętą. Rudowłosa nadal płakała, choć nie było już łez. Wstałem i wziąłem ją na ramiona, niezdolną do protestu i położyłem na łóżku, całując w czoło i cicho przepraszając za to jak się zachowałem, lecz ona nadal próbowała płakać. Nie wiedziałem co mogłem zrobić, więc położyłem się obok, patrząc jak powoli ptaszyna zasypia, wtulajac głowę w moją dłoń.

SanSan - Pies i PtakWhere stories live. Discover now