Rozdział Dwudziesty Szósty

Start from the beginning
                                    

– Jutro twoje szesnaste urodziny – zaczął. Miał przymknięte powieki. Wziął głęboki wdech, wciągając powietrze, które właśnie wypuściłam.

– Tak – odpowiedziałam. Mój głos drżał i brzmiał niepewnie, mimo że mówiłam o oczywistym fakcie. Nagle moje ręce, dotąd bezwładnie zwisające po bokach, same znalazły drogę i objęły księcia w pasie. Budziła się we mnie ta sama dziewczyna, która siedziała na nim po przyjęciu. Czułam, jak uwalnia się i zrzuca kajdany. Przyjrzała mi się zza krat w moim umyśle, a potem przeniosła wzrok na księcia.

– Od jutra będzie mi wolno – powiedziałam pewniejszym już tonem.

Otworzył szeroko oczy.

– Nawet o tym nie myśl – warknął, odciągając mnie na bok. Trzymał mnie wciąż za kark jak niegrzecznego kociaka.

– Dlaczego? – spytałam ostrzej, wbijając paznokcie w jego ramię, by nie prowadził mnie na wyprostowanej ręce.

– Najpierw musisz mieć co do mnie pewność!

– Mam!

– Udowodnij – rzucił tonem wyzwania, po czym puścił mnie i rozłożył ręce, odsłaniając cały przód ciała. – Jestem cały twój. – Przekrzywił głowę i posłał mi cierpki uśmiech.

Wybełkotałam coś niezrozumiałego. Powiedziałam to tylko, żeby nie odpuścić! Ale oto stał przede mną. Książę Athenea, obiekt westchnień całego wymiaru, podawał mi się na tacy. I wyglądał naprawdę smakowicie... Co mnie powstrzymuje? Czego się boję? Depresja ustępuje, nie boję się jechać do Athenei. Poradzę sobie z życiem na świeczniku.

Czułam, jak szybko unosi się i opada moja pierś, zupełnie inaczej niż jego. On był spokojny i opanowany.

– Moje oczy... – zaczęłam z wahaniem – jaki mają teraz kolor?

Czułam, że spala mnie spojrzeniem. Nie musiał nawet sprawdzać. Wiadomo było, jaka będzie odpowiedź.

– Są czerwone, Róża.

Tak, tak. Czerwone, rozpalone i pełne oczekiwania.

Nagle zdjął ręce ze mnie, a sięgnął do guzików koszuli. Rozpiął najwyższy, potem kolejny. Moje oczy zrobiły się wielkości spodków. Wiedziałam, że przecież przygląda się nam Edmund.

Fallon rozpiął trzeci guzik.

– Powiedzmy jedną rzecz wprost, księżno: kiedy miałaś dziesięć lat, wrobiłaś mnie w granie w „pogoń z buziakiem".

Czwarty guzik, piąty.

– Uznałaś, że wygrałaś dopiero wtedy, kiedy obściskałaś mnie w sali tronowej na oczach moich rodziców i całego dworu. – Koszula była już zupełnie rozpięta. Uniósł teraz nogę, zdjął but i skarpetkę i odrzucił je na bok. To samo zrobił zaraz z drugą nogą. Cały czas przy tym mówił, a ja ledwie pamiętałam, żeby oddychać. – Wszyscy śmiali się i mówili, jaką piękną parą zostaniemy któregoś dnia, ale ja... – Pokiwał palcem i zaczął rozpinać mankiety. – Od tamtej chwili codziennie zastanawiałem się, jak by to było naprawdę cię pocałować. Minęło prawie osiem lat i nie zamierzam się już zastanawiać ani minuty dłużej. Mam gdzieś sprawę wieku i mam gdzieś jego. – Machnął lekceważąco w stronę Edmunda. – Jeśli każesz mi czekać jeszcze chociaż chwilę, to nie ominie cię kąpiel niespodzianka.

Skończył swoją przemowę. Rozpięta koszula odsłaniała wyrzeźbiony brzuch, a rękawy zwisały luźno u nadgarstków. Stał przede mną boso, a pomiędzy palce jego stóp dostawały się drobne kamyczki.

Mroczna Bohaterka x CamrenWhere stories live. Discover now