Rozdział Dwudziesty Dziewiąty

164 11 3
                                    

Fallon

Przez trzy dni i trzy noce czuwaliśmy w ciszy przy łóżku księżnej. O każdej porze miała u boku dwie osoby przekazujące jej przez dotyk magię – było to jak nieustanna transfuzja krwi. Ani razu się jednak nie poruszyła. Leżała na trzech warstwach poduszek wypełnionych miękkim pierzem w kremowej, wysoko zapiętej koszuli nocnej. Jej rozpuszczone włosy rozsypały się na lnianej pościeli.

Wyglądała jak anioł. Martwy anioł.

Serce jej biło jednak mocnym, niegasnącym rytmem. Chwilami przyspieszało, co zdaniem mojego wuja oznaczało, że księżna doświadcza właśnie wizji. Czasem też się pociła. Po pierwszym dniu pielęgniarki wymyły ją gąbkami, gdy tymczasem Lisbeth i moja ciotka czuwały, utrzymując dotyk.

Niechętnie po raz pierwszy opuściłem wtedy moje prowizoryczne posłanie na podłodze. Bałem się ją zostawić: z jednej strony każda chwila mogła okazać się jej ostatnią, z drugiej – nie chciałem ryzykować, że nie będzie mnie przy niej, gdy się obudzi.

Pierwszej nocy pojawił się Eaglen. Nie tylko wszyscy domownicy, ale nawet wielu służących zebrało się wtedy przy łóżku Róży. Przyglądali się dziewczynie w pościeli, przypominając żałobników. Ze wszystkich zebranych może tylko Edmund znał ją tak długo jak wiekowy wampir. Gdy Eaglen wszedł do słabo oświetlonego pokoju, z jego spękanych ust wyrwało się ciche: „och".

Z miłością przybranego dziadka pogładził Różę po czole.

Ta krótka scena najlepiej oddawała także moje uczucia: bezsilność i żałość, których nie sposób wyrazić słowami.

To właśnie Eaglen dojrzał ją pierwszy. On już w czerwcu przestrzegł nas, że to Róża jest Bohaterką. On też ponaglał nas przez całe lato, abyśmy wobec powracających wizji podjęli w końcu działania. Teraz wiedzieliśmy już chyba dlaczego. Zetknął się i z Drugą Bohaterką, ale był zbyt stary i zbyt mądry, by wtrącać się w przeznaczenie. Tak przynajmniej twierdził. To z tego jakoby powodu nie ostrzegł nas o Camili Cabello. Widząc, z jaką czułością i oddaniem odnosi się do Róży, nabierałem przekonania, że powiedział nam o niej tylko dlatego, iż bardzo mu na niej zależało.

Uzupełniliśmy jego wiedzę nielicznymi elementami, których jeszcze nie znał, w zamian prosząc, by wrócił, gdy księżna się obudzi... Doskonale znał okoliczności przetrzymywania Camili przez wampiry i wiedzieliśmy, że jego uwagi będą nieocenione przy planowaniu kolejnych posunięć.

Myślałem o tym wszystkim, siedząc przy jej łóżku. Przyszła moja kolej, by zasilić Różę magią. Był to poranek trzeciego dnia śpiączki. Razem ze mną czuwał Edmund. Przyniósł sobie do czytania książkę. Naklejka na okładce informowała, że tytuł nominowano do nagrody Bookera, ale lektura jakoś mu nie szła. Co kilka stron odkładał książkę na bok.

– Kiepskie? – spytałem, gdy zrobił to po raz czwarty. Próbowałem odezwać się tonem koleżeńskiej pogawędki, ale mi się nie udało. Mój głos załamał się pod wpływem paniki i szlochu.

Pokręcił głową i uniósł lekko ramiona.

– Książka jest świetna, ale... nie potrafię się skupić. – Słychać było, że z trudem znajduje słowa.

Mruknąłem ze zrozumieniem. Nie miałem tak naprawdę ochoty długo z nim rozmawiać. Czułem się dziwacznie: mówił mi o swojej relacji z Różą, ale mimo to miałem wrażenie, że aż taka troska z jego strony nie ma uzasadnienia. Edmund tymczasem był niemal w równie złym stanie co ja i rzadko kiedy opuszczał przedsionek jej sypialni. Poprzedniej nocy zastałem go o późnej porze leżącego na jednej z sof. Odzywał się tylko do służących i do Alyi. Kontakt z tymi pierwszymi ograniczał się do zamawiania posiłków, za to siostra była jedyną osobą, która potrafiła go nakłonić, by choć na moment wyszedł na zewnątrz. Poprzedniego wieczoru usłyszałem, jak mówiła do mojej ciotki coś o „poczuciu winy Edmunda".

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 13, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Mroczna Bohaterka x CamrenWhere stories live. Discover now