Rozdział Dwudziesty Drugi

Start from the beginning
                                    

– Tylko, widzisz, bycie mną oznacza bycie księciem, a zauważyłaś już pewnie, jaka ona jest niechętna wszystkiemu, co ma cokolwiek wspólnego z rodem Athenea. – Znów ukryłem twarz w dłoniach. – Musiałem zakochać się chyba w jedynej dziewczynie z tego wymiaru, która taka jest.

Lisbeth oparła dłoń na moim ramieniu, po czym pogładziła mnie krzepiąco po plecach. Wolałbym czuć na sobie dłoń kogo innego, ale i tak było to miłe: wróciło mi dobre samopoczucie, które miałem, gdy tu wchodziłem.

– Wiesz przynajmniej, że nie jest twoją koleżanką, ponieważ należysz do tej rodziny. – Westchnęła. – Myślę, że powinieneś po prostu powiedzieć jej, co czujesz.

Popatrzyłem na nich z przerażeniem i natychmiast napotkałem spojrzenie Alfiego, który dyskretnie pokręcił głową. Tymczasem Lisbeth ciągnęła myśl:

– Przerwiesz w ten sposób wszelkie niedomówienia. Jest ryzyko, że nie czuje do ciebie tego co ty do niej – zaznaczyła, choć na jej ustach znów pojawił się uśmieszek znawczyni – ale jakoś nie wydaje mi się to prawdopodobne. Nawet jeśli teraz tego nie przyzna, to po tym, jak dowie się, co czujesz, może szybko zmienić zdanie. Tak było ze mną, kiedy Alfie latem wyznał mi swoją dozgonną miłość.

Przechyliła się przez podłokietnik sofy w stronę Alfiego, po czym marszcząc brwi, odwróciła się z powrotem do mnie.

– Oj, oj. Już ja znam to spojrzenie: „Prywatny czas księcia". – Postukała palcem w paznokcie u stóp i zadowolona pocałowała mojego kuzyna.

– Do jutra, skarbie.

– „W moim łóżku będzie wiać dziś chłodem" – bez entuzjazmu zanucił barytonem Alfie, patrząc, jak Lisbeth wychodzi, zabierając ze sobą koc i czekoladę.

Już miałem przepraszać kuzyna, że popsułem mu popołudnie, ale on, widząc, że otwieram usta, wstał tylko i wyciągnął z lodówki dwa piwa. Szybkie zaklęcie sprawiło, że kapsle same poleciały do kosza, a Alfie ponownie zajął swoje ulubione miejsce na sofie.

– Robi się z ciebie alkoholik. – Zaśmiałem się, ale uwagi żadnego z nas nie uszło to, jak gwałtownie śmiech uwiązł mi w gardle. Sięgnąłem po butelkę i mocno zacisnąłem dłoń na szyjce.

Każdy radzi sobie inaczej.

– To, co Lisbeth powiedziała o byciu sobą, było świetne, ale z tym wyznawaniem uczuć uważaj. Nie mów Róży, póki nie będziesz pewien, że poczuje do ciebie to samo. Nie możesz tego schrzanić, stawka jest za wysoka.

– Wiem.

– Jest nam potrzebna. Będziemy udupieni, jeśli nie opowie się po naszej stronie.

Zamaszyście odstawił butelkę na szklany blat stolika. Brzęk zagłuszył mój głęboki wdech. Oczy Alfiego były mlecznobiałe.

– Boję się, Al – wymsknęło mi się, nim zdążyłem ugryźć się w język. Czując się jak kretyn, dodałem zaraz: – Chodzi mi nie tylko o powiedzenie Róży, ale o wszystko.

Westchnął, sięgnął po butelkę i przysunął się bliżej. Oparł łokcie na kolanach, po czym przez chwilę przyglądał się naszemu odbiciu w szkle. Naprawdę moglibyśmy uchodzić za braci: nawet zatroskane spojrzenia naszych białych oczu były teraz takie same.

– Przyjeżdżając tu, wiedzieliśmy, na co się piszemy. – Westchnął.

– Ja nie miałem wyboru. Ojciec mi kazał.

– Fal, jeśli sprawa z Różą nie ruszy do świąt do przodu, przeprowadzam się z Lisbeth do kamienicy w Londynie.

Pociągnąłem parę łyków piwa. Zupełnie mi nie smakowało.

– Ta diabelna dziura wysysa ze mnie chęć życia. Poza tym to nie w porządku, że każę jej co tydzień tłuc się tu z Hertfordshire.

Napiłem się jeszcze trochę.

– Nie mam tyle siły co ty. Nie chcę być pionkiem przeznaczenia. Mam serdecznie dosyć tych szachów, tej całej rozgrywki. I nie zamierzam też wciągać w nią Lisbeth.

Dopiłem dwoma haustami zawartość butelki.

– Znajduję w sobie siłę tylko dlatego, że muszę być przy niej. Po prostu nie mam innego wyjścia.

– No i to jest duch bojowy! – Uśmiechnął się i podał mi następne piwo.

– Al, ona widziała, jak Lauren Jauregui i Camila Cabello uprawiają seks.

Alfie był teraz do mnie zwrócony plecami. W odpowiedzi usłyszałem tylko krótkie chrząknięcie, które równie dobrze mogło być reakcją na to, że kapsel trafił go w czoło. Jeszcze chwila i rozparł się na ulubionej sofie z głową podpartą ramieniem i nogami zwisającymi z krawędzi siedziska. Uniósł świeżo otwartą butelkę piwa:

– Za angielskie dziewczyny!

Zgarnąłem ze stolika drugą butelkę i zawtórowałem mu:

– Za angielskie dziewczyny!

Mroczna Bohaterka x CamrenWhere stories live. Discover now