Part 29

233 15 21
                                    

Hank Voight poderwał się widząc jak na schody wpada Jay. Wszyscy na wydziale wyglądali na równie zaskoczonych jego widokiem. Halstead wyglądał na wściekłego i zrezygnowanego. Sierżant podniósł się i wyszedł ze swojego biura. Był zaskoczony widząc detektywa tutaj. Po ostatnim telefonie do niego myślał, że Jay zostanie dalej z Elsee. Tam był bezpieczny. Nie wiedzieli gdzie jest Colder. Nie wiedzieli jak go znaleźć. I z tego powodu Hank czuł ogromne rozgoryczenie. A teraz był szczerze zaniepokojony widząc szatyna.
- Co tu robisz?
- Musimy porozmawiać - wycedził przez zęby Jay, czując rosnącą wściekłość. Od momentu gdy dowiedział się, dlaczego Hank kazał mu zostać w NY nie mógł się uspokoić. Jeszcze to co powiedziała mu Elsee. Dalej miał przed oczami jej ogromne przerażenie. Nie chciał jej opuszczać. Ale nie miał wyboru. Musiał sam zająć się tym co mu groziło. Musiał zająć się Colderem zanim Jimmy zagrozi Elsee. Obiecał ją chronić. Hank wszedł do swojego gabinetu. Jay wszedł za nim i z trzaskiem zamknął drzwi. Voight zaskoczony odwrócił się do niego. Nie wiedział co powinien myśleć o tym. Stanął przy swoim biurku
- Co ty tu robisz? - ponowił pytanie do Jay'a
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?! - Halstead starał się zachować resztę zimnej krwi. Jednak nie mógł. Był przerażony i zdeterminowany.
- Jay...
- Kiedy?! - warknął
- Ale co?
- Że Colder mnie szuka! Dlatego kazałeś mi zostać z Elsee. Dlatego miałem nie wracać do domu - wysyczał. Hank był zaskoczony tym co powiedział Jay. Nie mógł dojść, kto mu o tym powiedział. Jay wpatrywał się w niego czekając.
- Nigdy - oznajmił spokojnie a Jay poczuł jak w jego wnętrzu coś pęka. Ogromna złość i zawód rozgorzały w jego wnętrzu. Miał ochotę coś rozwalić. Miał ochotę przywalić sierżantowi w twarz.
- Co?
- Miałem i chciałem Coldera dopaść teraz. Zanim wrócisz do Chicago - Hank skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Z jednej strony rozumiał złość Jay'a. Sam byłby niezadowolony z takiej sytuacji. Gdyby ktoś ukrywał przed nim zaistniałą sytuację. Przyglądał się Hankowi
- I nie raczyłeś mi o tym powiedzieć?!
- Nie, nie raczyłem. Byłeś bezpieczny z Elsee. Colder nie wiedział, że cię tam nie ma - wyjaśnił. Jay usiadł zrezygnowany
- Jakbym kazał ci wrócić to inaczej skazałbym cię na śmierć - dodał. Dalej ta cała sytuacja przyprawiała go o wyrzuty sumienia. To przez niego Jay był w poważnych tarapatach. To przez jego decyzję groziło mu niebezpieczeństwo. Chociaż to on starał się zawsze brać na siebie konsekwencje swoich decyzji. Teraz jednak nie mógł tego zrobić. Więc musiał Jay'a chronić przed tym. Jednak teraz szatyn stał naprzeciw niego i wyglądał na zdruzgotanego.
- Skąd to wiesz? Że Colder...
- ATF. Przywrócili Elsee do służby ze względu na to, że była najbliżej Coldera. Z ATF skontaktowało się Five-O, które poszukuje Coldera również - wyjaśnił oddychając głęboko. Próbował się uspokoić.

Chris spojrzał na Elsee, która siedziała przy swoim biurku. Nachylona nad kartkami i zapoznawała się z jakimiś raportami. Kiedy usłyszała kroki podniosła głowę.
- Co jest? - widział jej zmęczone spojrzenie
- Nie, nic - mruknęła - Nie ważne
- Elsee... - odłożył torbę na swoim krześle i podszedł do niej. Podniosła głowę przyglądając się mu w skupieniu. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i czekał na jej wyznanie. Wyglądała na dziwnie przestraszona i zrezygnowaną. Odłożyła pióro i westchnęła cicho. Była wściekła i zmęczona. To co się działo od wczoraj doprowadziło ją do potężnego bólu głowy.
- Znowu to zrobił - mruknęła opierając głowę na rękach. Wpatrywała się w wyłączony komputer. Uniósł brew przyglądając się jej w skupieniu.
- Kto? Co?
- Jay - prychnęła - Wieczorem wyszedł jak byłam na zakupach. Pewnie wrócił do Chicago. Ale obiecał mi, że zostanie w Nowym Jorku - prychnęła. Chris poklepał ją po ramieniu. Nie wiedział co mógłby jej powiedzieć. Domyślał się co czuła. Domyślał się co siedziało w jego głowie. Po części rozumiał i jedną i drugą stronę. Spojrzał na Elsee i uśmiechnął się do niej lekko. Wywróciła oczami i wróciła do przerwanego zajęcia. Przyglądał się jej w skupieniu. Widział jak drżały jej dłonie. Usiadł przy swoim biurku. Wsłuchiwał się w jej westchnięcia i zgrzytanie zębami.
- Wiesz, ja go rozumiem - zaczął. Usłyszał jak poruszyła się na krześle. Kiedy odwrócił głowę dostrzegł jej zaskoczone spojrzenie.
- Chris?
- Posłuchaj, rozumiem go. Jeśli prawdą jest to, że Colder go szuka to zrozumiałe  że go to przeraża...
- Ale... Przecież jeśli wróci do Chicago to równoznaczne jest z tym, że Colder strzeli mu w twarz. Odzyskałam go po dziesięciu latach i co? Mam teraz go znowu i na prawdę pochować?
- Elsee, on jest policjantem. Nie da się zabić przy pierwszej, możliwej okazji. Mądre było to, że nie ma go przy tobie - oznajmił.
- Od kiedy ty go tak bronisz?
- Widziałem jego minę kiedy usłyszał o Colder'ze - wyjaśnił - On nie martwił się o siebie, tylko o ciebie. Widziałem jak na ciebie spojrzał - brunetka westchnęła niezadowolona. Dlaczego wszyscy rozumieją jego zachowanie oprócz niej. Przez dziesięć lat miała wrażenie, że Jay jest martwy. I kiedy go odzyskała, znowu miała gdzieś z tyłu głowy myśl, że znowu może go stracić. A nie wie czy teraz da radę to udźwignąć. Jeden pogrzeb swojego męża już przeżyła. Drugiego nie da rady przeżyć.

Jay obrócił telefon w dłoni. Po rozmowie z Voight'em trochę ochłonął. Jednak dalej czuł ogromny niesmak z powodu zaistniałej sytuacji. Teraz postanowił zadzwonić do Elsee. Musi jej się wytłumaczyć. Po prostu wyszedł wieczorem, kiedy został sam i pojechał na lotnisko. Musiał wrócić do Chicago. Musiał wziąć się za Coldera sam. Nie mógł czekać aż jego zespół to zrobi. Nie mógł się przed nim chować. Nie mógł wiecznie uciekać. To nie było w jego stylu. Zaśmiał się ironicznie zdając sobie z tego sprawę. Przecież właśnie uciekł, dziesięć lat temu i wczoraj. Uciekł od kobiety którą kochał. Która kocha. Zacisnął zęby. Nie wierzył że uda mu się to wszystko naprawić. Zwłaszcza po tym co się dzieje. Odwrócił głowę i spojrzał na Will'a, który wszedł do kuchni. Spojrzał na brata.
- Chyba musisz mi to wyjaśnić - usiadł naprzeciw. Jay westchnął czując dziwny ucisk w klatce piersiowej. To Will cały czas kiedy spotkali się w Chicago, mówił mu że powinien zadzwonić do Elsee. Przez te wszystkie lata przypominał mu, że ma żonę która umiera każdego dnia. To on próbował zmusić szatyna do kontaktu z brunetką.
- Ale co? Że Elsee mi wybaczyła? Czy że znowu ją zostawiłem?
- Wszystko - Will oparł ręce na stole i przyglądał się młodszemu bratu. Szatyn westchnął zrezygnowany. Tak, Will miał rację. Musi mu wszystko wyjaśnić.

Odwróciła telefon do góry baterią widząc jak Jay po raz kolejny próbował się do niej dodzwonić. Siedziała na kanapie i wpatrywała się w wyłączony telewizor. Po powrocie do domu nie mogła znaleźć sobie miejsca. Bardzo szybko przyzwyczaiła się do tego, że Jay był znowu obecny w jej życiu. Teraz ponownie czuła się bardzo samotna. Znowu czuła sie jakby ktoś wyrwał z niej cząstkę duszy. Była sama. Nie miała nikogo. Panika rosła w niej stopniowo i zmuszała by jej oczy zalewały się łzami. Zacisnęła zęby ze złości. I to jak wszyscy go bronili. Zwłaszcza Chris. Ten sam Chris który dostawał wścieklizny na każdą wzmiankę o nim i ogarniała go furia na sam jego widok. Ten sam Chris mówił jej, że zrobił to dla jej bezpieczeństwa. A ona czuła się jak urażona pięciolatka, której ktoś odebrał ukochaną zabawkę. Zacisnęła zęby i odwróciła telefon w kierunku swojej twarzy.
- Halo - starała się żeby jej głos brzmiał bardzo naturalnie i twardo.
- Wysłuchaj mnie zanim mnie zwyzywasz - jego głos był dla niej balsamem na wszystko co złe.
- Musiałem to zrobić, rozumiesz. Musiałem odciągnąć Coldera od ciebie jak najdalej. Wiem że on dalej mnie szuka. Masz możliwość go przyskrzynić i skorzystaj z tego. Ja nie dam sobie strzelić w twarz - słuchała go w skupieniu nie przerywając jego monologu. Ocierała łzy z polików i czuła dziwną ulgę. Ulgę że żył. Słyszała jego głos co pozwalało jej się uspokoić. Nic mu chyba nie było. Cała złość na niego gdzieś uleciała. Bo był żywy. Z nią rozmawiał.
- Nie mam zamiaru cię zwyzywać. Owszem jestem zła, że znowu to zrobiłeś ale najprawdopodobniej masz rację z Colderem i ze mną - mruknęła cicho. Trudno jej to przechodziło przez gardło.
- Przepraszam cie za to. Obiecuję, że gdy wszystko się skończy i Colder będzie albo w zamknięciu albo martwy więcej od ciebie nie odejdę, nie ucieknę - wyjaśnił cicho. Coś w jej wnętrzu podskoczyło na samą myśl o tym co się będzie działo kiedy zamkną sprawę Coldera. Będzie musiała wtedy podjąć decyzję co dalej z nią i z jej małżeństwem.

AGAIN [ CHICAGO PD] || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now