Part 21

284 18 6
                                    

W Chicago w końcu przestało lać. Mężczyzna siedzący w samochodzie odetchnął z ulgą. Idealnie wkomponował się w inne samochody zaparkowane wzdłuż ulicy. Ale gdyby włączył wycieraczki, przykułby uwagę. Siedzenie w sąsiedztwie posterunku było dla niego bardzo ryzykowne. Podniósł wzrok do swojej dłoni. Została tylko blizna. Powrót do sprawności przebiegał o dziwo bardzo dobrze. Nie czuł bólu trzymając broń w dłoni i bez problemów mógł nacisnąć spust. Był gotowy by wrócić do swojego zajęcia. Odwrócił wzrok na siedzenie pasażera, gdzie leżały zdjęcia. Przyglądał się szatynowi i od kilku dni starał się namierzyć go, wchodzącego na posterunek. Oczywiście, że dowiedział się kto do niego strzelał. Teraz postanowił się na nim zemścić. Przyleciał do miasta trzy dni temu. Przez trzy dni nie widział detektywa Jay'a Halstead'a wchodzącego na posterunek. Powodowało to w nim wzrost irytacji i złości. Bo nie lubił gdy ktoś przed nim się chował. I nie lubił gdy ktoś nie dawał mu pełnych informacji. Powinien wrócić do mężczyzny, który dał mu cynk kto do niego strzelał. Musi dowiedzieć się gdzie jest detektyw i wymierzyć mu karę. Jimmy Colder zawsze mścił się na ludziach, którzy wyrządzili mu krzywdę. Tak było i na Hawajach i teraz w Chicago. Potem zmierza w kierunku Nowego Jorku. Syndykat ma dla niego kolejne zadanie a on musi zarobić trochę pieniędzy. Lubił zarabiać pieniądze.

Spojrzał na Elsee, która wsuwała na siebie kurtkę. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej opierając się o framugę. Na jego widok uśmiechnęła się szeroko. Wysunęła włosy spod kołnierza kurtki. Wszedł do jej sali i po chwili otoczył ją ramionami. Usłyszał jej zaskoczony pisk. Poczuł jak wsunęła ręce pod jego ramiona.
- Wracamy do domu czy chcesz tu jeszcze zostać? - niechętnie odsunął się od niej. Zaśmiała się patrząc na niego.
- To ty mnie przytuliłeś
- Bo muszę się upewnić, że jesteś cała - puścił jej oczko i złapał za jej torbę. Wsunął ją na swoje ramię. Spojrzał na nią. Wywróciła oczami rozbawiona.
- Złego diabli nie biorą - wyjaśniła spokojnie. Roześmiał się i odwrócił w kierunku wyjścia. Uniósł trochę swoje ramię w górę. Poczuł jak pod nie wsunęła swoją rękę.
- Zapamiętam to sobie - ruszyli w kierunku wyjścia. Słuchała go w skupieniu. Jakie to zaskakujące. Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do nowych warunków. Zaciskała palce na jego ramieniu upewniając się, że Jay jest obok niej. Myśl o ostatnich latach co raz bardziej odchodziła w zapomnienie. Bo on był obok niej. Żywy i realny. Liczyło się tu i teraz. Stanęła na chodniku i rozejrzała się dookoła. Słyszała harmider ulicy i czuła wiatr na swoich polikach. Ostatnie tygodnie były dla niej niesamowicie ciężkie. Nawet nie wiedziała na jakim etapie jest sprawa nad którą pracowali. Przez to wszystko zapomniała Chrisa o to zapytać. A dzwonić do niego było bez sensu. I tak nie odbierze. Był na nią śmiertelnie obrażony.

Trudy Platt wyszła przed posterunek i spojrzała na ulicę. Słońce niechętnie oświetliło całą ziemię. Dostrzegła jedno z aut, które nie było jej znane. Miejsce gdzie stało zajmowały samochody pracowników posterunku. Ściągnęła brwi. Dostrzegła jakąś postać w czarnym Buick'u która nieruchomo siedziała i wpatrywała się w nią. Trudy złapała za ramię jednego z posterunkowych i poprosiła o wsparcie. Postanowiła skonfrontować się z mężczyzną siedzącym w samochodzie. Colder poczuł rosnące zainteresowanie widząc kobietę podchodzącą do niego. Postanowił zachowywać się zupełnie normalnie. Poprawił wąsy i brodę patrząc na siebie w lusterku wstecznym. Kiedy usłyszał pukanie w szybę nieznacznie podskoczył. Odwrócił się w kierunku Trudy Platt i uśmiechnął się szeroko.
- Tak - opuścił nieznacznie szybę i odwrócił się w kierunku sierżant Platt. Kobieta przyglądała mu się uważnie. Musiała zapamiętać wiele szczegółów jego twarzy.
- Tu nie można parkować, to parking dla pracowników posterunku -wyjaśniła spokojnie i rzuciła wzrokiem do środka auta. Dostrzegła teczkę leżącą na fotelu pasażera. Widziała wysunięte zdjęcie. Niestety twarz była zasłonięta. Widziała tylko kilka elementów zdjęcia.
- A to przepraszam - mruknął z uśmiechem. Odwrócił wzrok do kobiety
- Jestem nowy w mieście i ... Nie ważne. Już zabieram auto - oznajmił spokojnie zapuszczając silnik. Trudy usłyszała ryk V6 przyglądając się mężczyźnie w skupieniu.
-Przepraszam za zamieszanie - dodał i wbił bieg. Usłyszał strzęk broni i kątem oka dostrzegł wycelowaną w siebie lufę. Nie był to pierwszy raz kiedy ktoś do niego mierzył z bliskiej odległości.
- Panie Colder zapraszam na rozmowę - Platt mierzyła do niego i obserwowała jego reakcje. Ale Jimmy był jak wykuty z kamienia. Patrzył na nią bez wyrazu zaciskając palce na kierownicy. Trudy poczuła jak obrywa drzwiami od samochodu w brzuch i osuwa się na ziemię. Ból był ostry. Samochód z piskiem opon odjechał nim mogła zareagować. Spojrzała zaskoczona na posterunkowego, który zamiast strzelać do podejrzanego to pomógł się jej podnieść.
-Rock, co ty wyprawiasz?! - zerwała się z miejsca. Zignorowała ostry ból żołądka. Mężczyzna wyglądał na zaskoczonego jej reakcją. Oparła ręce na nogach i złapała za radio. Podała komunikat o poszukiwaniu Buick'a. Splunęła na chodnik i ruszyła na posterunek. Musi powiedzieć Hank'owi co widziała. Sprawa Coldera nie umarła. Oznaczało to, że znowu na dwudziestym pierwszym zaroi się od agentów ATF. Weszła na posterunek akurat jak Hank razem z Adamem zbiegali na dół.
- Trudy, co to było? Adam widział przez okno tą sytuację... - Voight złapał sierżant Platt za ramię. Ta oparła się na nim i złapała głęboki wdech.
-Jimmy Colder jest w Chicago - wysapała

Weszła do mieszkania i poczuła się zdecydowanie lepiej. Powrót do miejsca gdzie czuła się najbezpieczniej był dla niej zbawieniem. Zsunęła z siebie kurtkę i odłożyła ją na fotel stojący przy kanapie. Odwróciła się w kierunku szatyna, który zamknął drzwi za sobą. Nie była już ani senna ani oszołomiona tym co się stało.
- Gdzie ją odłożyć? - wskazał na torbę, którą trzymał w ręce.
- Daj - wyciągnęła rękę. Po chwili zniknęła w głębi mieszkania. Rozglądał się dookoła. Elsee zawsze trzymała surowy wystrój mieszkania. Nie była fanką kolekcjonowania jakichś bibelotów, świeczek czy lampek. Książki stały na półce ułożone alfabetycznie. Kilka doniczek z kwiatami ozdabiało parapety a na kanapie leżała tylko jedna ozdobna poduszka. Wazony z kwiatami w ogóle tu nie stały. Jay wiedział doskonale, że Elsee uwielbiała dostawać kwiaty. I nie mógł zrozumieć jak w jej otoczeniu mogło ich zabraknąć. Zawiesił jej kurtkę na wieszaku przy drzwiach, obok swojej. Czuł właśnie, że ostatnie dziesięć lat nie miało miejsca. Jakby w ogóle jej nie zostawiał. Poczuł jak stanęła za nim. Odwrócił się w jej kierunku. Poczuł jak przyciągnęła go do siebie. Kiedy ją pocałował poczuła jak wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Wsunął palce w jej włosy przyciągając ją do siebie. Jej dłonie niecierpliwie wsunęły się pod bluzę, którą miał na sobie. Jej ciepłe dłonie sprawiły, że na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Paznokciami drażniła z rozmysłem te delikatne nerwy na jego plecach. Pociągnęła go wkierunku sypialni. Ostrożnie rozpinał guziki przy jej koszuli. Tęskniła za nim. Od samego początku marzyła by schować się w jego ramionach. Spojrzała na niego kiedy jego bluza spoczęła na podłodze. Jego usta niecierpliwie przesuwały się po jej szyi. Czuła się jak nastolatka. Jego obecność sprawiała, że traciła zdolność racjonalnego myślenia. Nie powinna tego robić. Ale nie powinna też tego przerywać. Czując jak przyjemne ciepło rozlewa się po jej wnętrzu. Westchnęła z zadowoleniem.

Hank przemaszerował po wydziale czekając na jakieś wskazówki gdzie może być Colder. I co Jimmy robił pod posterunkiem. Obserwował cały swój zespół czując dziwny niepokój. To nie był przypadek, że najbardziej poszukiwany zabójca Syndykatu był właśnie tutaj. Odwrócił się słysząc kroki na schodach. Trudy wbiegła na wydział z przerażeniem wymalowanym na swojej twarzy. Miała wrócić do domu po tym wszystkim. Ale sierżant Platt zupełnie zignorowała sugestię Voight'a.
- Trudy? - na te słowa wszyscy zatrzymali się i spojrzeli na kobietę.
- Wiem po co był tu Colder - wysapała łapiąc oddech. Przyglądali się jej w skupieniu.
- Na fotelu pasażera widziałam fragment zdjęcia. Ale twarz była zakryta. Jednak teraz skakałam po bazie bo miałam parę rzeczy poprawić i wiem po co był tu Colder. Szukał Jay'a. To jego zdjęcie miał na fotelu - oznajmiła. Wszyscy poderwali się i spojrzeli na sierżanta. Mężczyzna wyglądał na lekko zaniepokojonego tym wszystkim. W środku jednak był przerażony. Przez jego rozkaz Jay Halstead znowu jest w poważnych tarapatach. Musi mu rozkazać zostać w Nowym Jorku jeszcze jakiś czas.
- A on nie wraca zaraz do Chicago? - Kevin spojrzał na Adama
- Nie prędzej niż w przyszłym tygodniu - Voight odwrócił się i zniknął w swoim biurze. Usłyszeli trzask drzwi. Trudy przyglądała się sierżantowi z niepokojem. Wiedziała doskonale co mogło się dziać w głowie Hank'a.

AGAIN [ CHICAGO PD] || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now