32) Powrót do rzeczywistości

335 14 7
                                    

Jęknął, czując, jak cały świat zaczyna powoli wirować, gdy otworzył swoje niebieskie oczy, w których delikatnie krążyła niepewność co do jego decyzji. W końcu po miesiącu walki z samym sobą postanowił powrócić do najbliższych, chociaż wciąż miał obawy. Zamrugał kilkukrotnie i zaczął rozglądać się po pokoju, marszcząc brwi, gdy zauważył skuloną postać w fotelu obok, a serce podjechało mu do gardła. Mężczyzna obok otworzył oczy, słysząc szybkie pikanie monitora i spojrzał na przerażonego księdza.

- Witaj Mateuszu — przywitał się, a blondyn z niemałą ulgą rozpoznał w mężczyźnie Andrzeja, który uśmiechnął się delikatnie w jego stronę — nareszcie postanowiłeś do nas wrócić, co? Długo ci to zajęło, ale nic nie szkodzi. Ważne, że jesteś tu z nami.

Blondyn chciał coś powiedzieć, ale jego ciałem wstrząsnął dreszcze, gdy starał się poruszyć, by zasięgnąć po szklankę wody. Wiedział, że jest osłabiony, ale wciąż był spragniony, jednak poruszenie ręką czy chociażby palcami graniczyło teraz z cudem. Otworzył szerzej oczy, starając się dojrzeć swoje palce, a panika zaczęła ponownie go ogarniać, gdy zauważył bandaże na jego torsie, czy gips na nodze, czy jednej z rąk. Zaczął szybciej oddychać, przypominając sobie ból z każdej nowej rany, a w żołądku zaczęło mu się przewracać.

- Hej spokojnie, jesteś bezpieczny. Jesteś w szpitalu, nikt cię nie skrzywdzi — Trojczyk natychmiast dopadł do łóżka przyjaciela, gdy zauważył panikę, która zaczęła wirować w tych niebieskich oczach. Delikatnie przechylił głowę Mateusza, by ten patrzył wprost na niego, nie przestając powtarzać uspokajających słów.

Dopiero po jakimś czasie udało się mężczyźnie uspokoić przerażonego księdza, do tego stopnia, że pomógł mu się napić, gdy ten przestał się już tak bardzo trząść. Lekarz zdawał sobie sprawę z tego, że przyjaciel chciałby wiedzieć, jak aktualnie wygląda jego ciało, więc powoli i cierpliwie tłumaczył mu, co zostało zrobione i pokazywał jego ręce, czy nogi, gdzie kończył się gips i, gdzie były bandaże. Skutecznie omijał temat gwałtu, nie chcąc, by mężczyzna ponownie się zamknął w sobie, dlatego odpowiadał na ciche pytania, opowiadał, co działo się na mieście, zachęcając księdza do rozmowy. Trojczyk dziwił się, że blondyn mimo wielkiej traumy wciąż chce rozmawiać, ale zwalał winę na leki, jednak gdy tylko wyjdzie, natychmiast uda się do swojej koleżanki, która specjalizowała się w ludzkiej psychice.

- Puk-puk, można? - zapytał Orest, któremu towarzyszyła Ewa wraz z Mietkiem. Patrzył z radością i troską na blondyna, trzymając w rękach bukiet najróżniejszych kwiatków. Andrzej wstał ze swojego miejsca, szepcząc coś do duchownego, a następnie podszedł do przyjaciół i grzecznie przeprosił, mówiąc, że musi wrócić do pracy. Gdy zostali sami, blondynka natychmiast wzięła bukiet z rąk szefa, wsadzając go do wazonu — Jak się czujesz?

- Nieswojo — przyznał, wciąż obserwując rękę, którą nareszcie mógł podnieść. Mietek stanął przy oknie, zasłaniając promienie słońca, które powoli zaczęły oślepiać Mateusza — moja ręka z tym gipsem wydaje się taka ciężka — powiedział powoli, obracając ją na różne strony.

- Jeszcze musisz wytrzymać, za niedługo na pewno ci go ściągną — powiedział Mietek, uśmiechając się przyjaźnie do blondyna. Ten spojrzał lekko niepewnie, nie będąc w stanie stwierdzić, czy przyjaciele przyszli tu z własnej woli, czy ktoś im kazał.

- Pani Natalia już nie może się doczekać, aż ksiądz, nareszcie wróci na plebanie — zagadnęła blondynka, stojąc w lekkiej odległości od łóżka Mateusza, dając mu przestrzeń osobistą. Niebieskie oczy mężczyzny spojrzały na nią z mieszaniną obawy i radości, co zbiło kobietę z tropu. - Pluskwa już jest tak nabuzowany, że sam jeden wyremontował całą plebanię I po naprawiał nam wszystkie krzesła, stoły, a nawet samochody — mówiła kobieta, powróciwszy na właściwe tory.

- Waldek? - zapytał zaskoczony Mateusz, nie wierząc, że jego przyjaciel sam z siebie postanowił naprawić coś policji, gdzie zawsze powtarzał, że nie zamierza nawet się tam pchać. Usłyszał cichy ciepły śmiech siwowłosego, dlatego przeniósł swój wzrok na mężczyznę, nie rozumiejąc o, co chodzi.

- Tak, nasz Waldek tak bardzo nie mógł usiedzieć w miejscu, że gdy nam wszystko naprawił, nawet pieniędzy nie chciał — kontynuował temat inspektor, patrząc z rozbawieniem na przyjaciela. Mateusz w tym czasie zmarszczył brwi, czując w głębi siebie, że takie zachowanie jest złe. Nie powinien im ufać, powinien ich się bać, nie pozwalać się dotykać, a jednak to robił i uciszał natarczywy głos, nie chcąc krzywdzić swoich przyjaciół, jego izolacją — jest tak nerwowy, że Andrzej musiał podać mu leki nasenne siłą, po tym, jak po parunastu dniach bez snu, zaczął mieć majaki i ganiać za jakimś nieistniejącym stworzeniem.

Blondyn spojrzał na przyjaciela szeroko otwartymi oczami, nie potrafiąc sobie wyobrazić w takiej sytuacji rudowłosego mężczyzny. Parsknął cicho, nie wierząc w to, co usłyszał, a w jego oczach malowało się rozbawienie. W tym momencie nie wyglądał na kogoś, kto po paru miesiącach przestał być rośliną i, dopiero co wrócił z głębi umysłu.

- Chyba nie ja potrzebuje pomocy, ale sam Waldek — powiedział cicho, czując ogarniające go zmęczenie. Trójka policjantów zaśmiało się, ciesząc się, że ich przyjacielowi dopisuje humor, pomimo przebytych cierpień. Blondyn zamrugał sennie, starając się odgonić sen z powiek, co swoją drogą marnie mu szło i co chwilę przysypiał.

- Chyba my już pójdziemy Orest, ksiądz wydaje się bardzo zmęczony — powiedział łysawy mężczyzna i po cichym pożegnaniu inspektora, który został na „straży”, wyszedł razem z kobietą, nie chcąc przeszkadzać zmęczonemu księdzu. Blondyn natomiast ledwo zarejestrował wyjście przyjaciół i to, że siwowłosy mężczyzna został z nim, dał za wygraną, odpływając do nadchodzących koszmarów. 

***
I tak o to mamy kolejny rozdział! Kto się cieszy?

Wybaczcie proszę to opóźnienie, ale w czwartek był tak dziwny dzień, że dałabym sobie wtedy rękę uciąć, że jest wtorek, a nie czwartek przez co nie było rozdziału, a w piątek wysłałam nie ten co trzeba do sprawdzenia i dopiero przed chwilą przyjaciel przysłał mi gotowy do publikacji.

Szczerze? Sama jestem zmęczona, jadę już na dwa fronty 😂. Z jednej strony rysuje, a z drugiej pisze opko. I to wszystko po nocach, bo wtedy najlepiej mi się robi 🤔.

Chciałabym także z tego miejsca polecić daeneryst123, która również pisze opowiadanie o Mateuszu. Tylko tyle, że u niej jest to crossover. Mam nadzieję, że zaglądniecie do niej i, może się okazać, że jej opowiadanie przypadnie wam do gustu 😁.

Skoro już polecam, to jakbym śmiała pominąć moją drogą przyjaciółkę! Może i nie pisze o Ojcu Mateuszu, ale jej opowiadania są cudowne. Aktualnie pisze książkę o wirusie, a propos tego całego Koronoświństwa. Zapraszam serdecznie do artisa15, mam nadzieje, że się wam spodoba coś od tych dwóch pań 😊.

Dobra. Ja lecę dalej, Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now