12. Powitanie

392 17 5
                                    

Cała droga w stronę plebani dłużyła się Mateuszowi niemiłosiernie. Mężczyzna denerwował się lekko, że kiedy tylko przyjedzie jego znajomi, stwierdzą, że jest ciężarem i odtrącą go, chociaż wiedział, jaka to wielka bzdura. Orest, który widząc nerwowość przyjaciela, skutecznie odciągał go od pesymistycznych myśli, zagadywał go i wciągnął w rozmowy na błahe tematy, dzięki czemu droga była ciekawsza niż jechanie w ciszy.

Gdy tylko wjechali do podwórka, na tarasie stała cała grupka osób, bliskich Mateuszowi. Jego serce ścisnęło się nieprzyjemnie przez chwilę z głupich obaw, ale wyszedł z samochodu z ciężko bijącym sercem, które z każdą sekundą zaczynało bić szybciej, im bliżej podchodził do przyjaciół prowadzony przez Możejkę, który lekko trzymał swoją dłoń na jego ramieniu, dla dodania odwagi.

- W końcu ksiądz wrócił! Jak ja się cieszę! – wykrzyknęła podekscytowana blondyna, idąc szybko w jego stronę z otwartymi ramionami. Wiedział, że nie zrobi mu krzywdy, ale instynktownie zrobił kilka kroków do tyłu, wzdrygając się i zaciskając oczy, tak jakby oczekiwał uderzenia.

Kiedy to nie nadeszło, uchylił jedną z powiek i spojrzał na kobietę, która była w tej chwili trzymana przez inspektora, który zauważając jego strach, chciał mu w ten sposób pomóc. Widział powoli pojawiające się zrozumienie na twarzy kobiety, gdy siwowłosy szeptał jej coś do ucha, a z każdym słowem w jej oczach wzbierały łzy.

Przełknął z trudem ślinę i podszedł powoli do płaczącej kobiety. Widział, że ta odwraca speszona głowę, ale mimo strachu wziął ją w ramiona, gładząc ją po plecach, a swój podbródek opierając na głowie kobiety. Zamknął na chwilę oczy, by się uspokoić, po czym otworzył je z determinacją.

- Prze – przep – przepraszam – wyłkała kobieta, wtulając się we wciąż spiętego księdza. Wiedziała, że miała być przy nim spokojna i nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, ale emocje nią poniosły i przepłaciła to tym, że wystraszyła blondyna. Zrozumiała to, dopiero gdy inspektor Możejko zatrzymał ją i wytłumaczył jej ponownie, że takie odruchy mogą nadal przerażać duchownego, nawet jeśli ten wie, że kobieta nic by mu nie zrobiła. – Tak bardzo przepraszam, jestem taka głupia, kompletnie zapomniałam – powiedziała wciśnięta w ramię obejmującego mężczyzny, który w tym momencie musiał wysilić słuch, by zrozumieć, co kobieta mówiła.

- To nie twoja wina Natalio – powiedział powoli i łagodnie, przenosząc jedną dłoń na włosy kobiety i zaczynając je gładzić. Było mu głupio z powodu swojego irracjonalnego lęku i w żaden sposób, nie chciał doprowadzić do płaczu swoją przyjaciółkę. Westchnął cicho i zamknął oczy zbyt świadomy tego, że każdy z obecnych tu osób im się przygląda – nie masz mnie za co przepraszać – odsunął lekko blondynkę, uważnie patrząc w nadal zapłakane oczy. Uśmiechnął się słabo i starał z jej policzków słone łzy, nadal nie odkrywając swojego wzroku od jej oczu – to ja powinienem przeprosić, za mój głupi lęk. Wiem, że nigdy byś nic mi nie zrobiła.

- A-ale – kobieta starała się przerwać wypowiedź księdza, ale skutecznie przerwał jej w tym jego widoczne zmęczenie. Kolejną rzeczą, o której zapomniała to to, że blondyn, nawet jeśli chciał być silny dla nich, był nadal osłabiony i to nie tylko fizycznie, ale także psychicznie – ksiądz pewnie jest głodny prawda? Zrobiłam księdza ulubioną potrawę i ciasto – zmieniła temat i widziała błysk ulgi w oczach duchownego.

- Natalio, nigdy mi się nie zmieniaj – powiedział z uśmiechem i obejmując jej ramię, ruszył w stronę reszty przyjaciół, notując w myślach, że kiedy tylko poczuje się lepiej, dokończy rozmowę z gosposią na osobności. Teraz był skutecznie witany przez zmartwioną babcię, Pluskwę, który daremnie skrywał łzy, Emilkę, która w żaden sposób nie chciała odejść od księdza, Basia Noculowa trzymając w swoich dłoniach bukiet kwiatów podeszła zaraz po witającej się Justynie. Uścisnęła lekko blondyna, ignorując spięte mięśnie mężczyzny. Zaraz po niej przyszła kolej na Ewę, która witając się krótko i z uśmiechem na twarzy uścisnęła księdza.

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin