31) Powroty z głębin są trudne

324 15 15
                                    

Słyszał wszystko, jakby był za wielkim ceglanym murem. Nie rozumiał, co się do niego mówi, nie widział nic jedynie zamazane plamki różnorakich kolorów. Będąc tak daleko od rzeczywistości, zatracając się we własnym umyśle, nie czuł bólu, samotności, zbrukania, głodu, pragnienia i zimna. Było mu tu dobrze, dlatego brnął dalej w głąb samego siebie, oddalając się od wspomnień o jego bliskich, których prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy.

Idąc wciąż przed siebie, przystanął na moment, gdy w pewnym momencie usłyszał głośne krzyki zza muru, dlatego odwrócił się, nie wierząc w to, co słyszy. Przecież był sam tylko z Adrianem. Nie było możliwości, by był ktoś jeszcze! Czyżby jednak udało się jego bliskim go odnaleźć? W chwili, gdy jego ciało przeszył bolesny impuls, poczuł strach i zaczął uciekać, coraz bardziej słysząc strzały. Uciekał i uciekał, bojąc się tego, co może zobaczyć po powrocie, dlatego wciąż gnał przed siebie. Będąc coraz dalej, nie słyszał już nic, co przyjął z wielką ulgą, ale czy będąc z dala od świata poza umysłem, powinien słyszeć tak wyraźny głos, który w tym momencie odbijał się echem po jego umyśle, nawołując go do powrotu, niemalże go kusząc. Potrząsnął głową, odganiając niechciane myśli i starał się podjąć jakąś decyzję, czy aż tak by mu to zaszkodziło, jeśli by na chwilę spojrzał na świat zewnętrzny? Nie chciał wracać, po prostu chciał się upewnić czy się jednak nie mylił.

Dlatego będąc teraz na samym początku umysłu, ale dostatecznie daleko by nie zostać wciągnięty do rzeczywistości, upadł na kolana, nie wierząc w to, co widzi. Czyżby to był sen? Myślał gorączkowo, wtulając się w silne ramiona inspektora, który wciąż I wciąż starał się go uspokoić, gdy jego ciało męczył straszny koszmar, minionych tortur. Dotyk inspektora mógł odczuć, jakoby mężczyzna był bezpieczną przystanią, urzeczywistniając fakt, że nareszcie jest wolny, ale nie potrafił powstrzymać impulsu, który nakazywał mu się wyrwać z opiekuńczych ramion i zacząć uciekać, co w jego stanie byłoby niemożliwe. Z ulgą jednak przyjął fakt, że nareszcie został uwolniony, że nareszcie wrócił do najbliższych. Gdy zasypiał, zaczął ponownie odchodzić w dal, coraz bardziej czując się źle, wciąż myśląc o tym, że nie jest już tak czysty, jak dawniej. Został zbrukany i to najbardziej go zniechęcało do powrotu, ponieważ bał się obrzydzonych spojrzeń swoich bliskich.

Idąc tak wciąż I wciąż przed siebie powoli zaczął tracić poczucie czasu, które na początku jeszcze mu towarzyszyło. Zagłębiał się coraz dalej, aż w pewnym momencie nie poczuł niewyobrażalnego zmęczenia, które powaliło go na ziemię. Nie wiedział, co się dzieje, czuł się z chwili na chwilę coraz gorzej, aż coś nie zaczęło go przyciągać z powrotem do początku — starał się temu oprzeć, wyrwać, ale nadal był ciągnięty przez niewidzialną siłę, aż nie usłyszał piosenki urodzinowej, która cały czas stawała się głośniejsza. Opadł zmęczony na kolana i spojrzał przed siebie, gdzie widział wszystkich, na których mu zależało. Widział balony, kwiaty, a nawet serpentyny. Zamrugał zaskoczony, orientując się, że muszą być jego urodziny! Chciał się rozejrzeć, ale nie potrafił się poruszyć. Zobaczył bliską płaczu Natalię, która mówiła o jego ulubionym cieście, Pluskwę, który ją pociesza. Zrobiło mu się niedobrze, gdy zrozumiał, jak bardzo oni wszyscy cierpią przez to, że nie wraca.

Pytanie tylko, jak ma wrócić? Przecież nie jest już taki sam, jest zbrukany. Co zrobi ksiądz Biskup? Czy gdy wróci, postanowi, że ktoś taki jak on nie może już być księdzem? A Natalia? Przecież może stwierdzić, że nie chce mieć tak splamionej osoby przy sobie, tak samo, jak jego znajomi z policji. Każdy z nich na pewno nim się brzydzi, tylko dobrze to ukrywają. Prawdopodobnie ze względu na jego dzisiejsze święto. W chwili, gdy został z inspektorem sam w sali, zaczął powoli starać się, by poruszyć, chociażby ręką. Wiedział, że siwowłosy śpi, dlatego odwrócił głowę, tak by spoglądać na przyjaciela, ze ściśniętym sercem patrząc na wielkie cienie pod oczami i większą siwiznę. Czyżby aż tak wszystkich to dotknęło? Zastanawiał się tak, aż do momentu, gdy inspektor nie otworzył czekoladowych oczu, patrząc na niego z zaskoczeniem. Zmusił swoje usta, by zaczęły się poruszać, chcąc dać znać Orestowi, że chce mu się pić, gdy mężczyzna chciał już wychodzić, poruszał ręką, aż udało mu się sprawić, że siwowłosy policjant się pochylił. W momencie, gdy udało mu się ledwo słyszalnie wypowiedzieć słowo „pić”, był niezwykle z siebie dumny. Widział zaskoczenie i radość policjanta i, gdy jego gardło nareszcie zostało nawilżone, zobaczył, jak przyjaciel zaczyna szybko mrugać, chcąc odpędzić niechciane łzy.

Poczuł się wtedy jeszcze bardziej winny, ponieważ zdał sobie sprawę, że to przez niego. Wszystko przez to, że będąc samolubny, chciał się od nich odciąć, nie bacząc na ból, jaki to im sprawi. Jednak słowa, które wypowiedział inspektor były tak mocno podszyte radością, że jego serce zalała fala ciepła, która zaczęła powoli go rozgrzewać od środka. Gdy zasypiał, nie przeszkadzała mu dłoń inspektora, która wciąż trzymała jego, bo to sprawiało, że miał pewność — pewność, że to nie jest sen i naprawdę jest wolny, a inspektor wciąż jest przy nim. Wciąż gorączkowo myślał nad tym, czy powinien wrócić, ale irracjonalny lęk, który wciąż go męczył, nie dawał mu spokoju, wciąż sprawiając, że powrót coraz bardziej go przerażał. Wiedział, że jego bliscy oczekują tego, wiedział, że chcą, by wrócił, ale czy chcą być przy kimś takim jak on? Może robią to tylko z litości, a gdy nareszcie wróci do siebie, zostawią go. To zbyt sprawiało, że było mu niedobrze. Zacisnął oczu, czując się coraz gorzej, wciąż nie będąc w stanie się zdecydować.

***
A to się porobiło 😉

Czyżby jednak Mateusz nam nie wracał? Zobaczymy w następnym rozdziale!

Jak wam się podobał ten, napiszcie w komentarzach bo jestem ciekawa.

Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz