26) Tortury, które przestają mieć znaczenie

279 17 2
                                    

Rozrywający ból. Tylko to czuł, gdy brunet ponownie to zrobił. Oczywiście nie od razu, co to nie, blondyn zaraz po przebudzeniu z przerażających koszmarów, został przywitany siedzącym obok niego Wróblewskim, który z szalonym uśmiechem mu się przyglądał, co sprawiło, że duchowny aż szarpnął się do tyłu, starając być z dala od mężczyzny.

-Widzę skarbie, że postanowiłeś się obudzić. Doooobrze, bardzo dobrze, bo mam dla ciebie nową zabawę, wiesz? Najpierw zrobimy coś, żeby było Ci cieplutko, więc poczekaj tu, zaraz wrócę — powiedział z zadowoleniem, rysując szlaczki po gołej klatce piersiowej księdza, a następnie wstał i wyszedł by zaraz wrócić z wiadrem czegoś ciepłego.

Brunet powolnym ruchem zaczął unieruchamiać blondyna łańcuchami, a później zaczął wyciągać specjalnymi szczypcami rozgrzane kamienie, które następnie zaczął układać na gołym ciele. Wrzask, jaki się rozszedł, zmieszany był z głośnym szlochem, gdy kamienie zaczęły palić nagą skórę, powoli się w nią wtapiając, przez co jego pęcherz nie wytrzymał. Wróblewski jakby znudzony tym widokiem po paru minutach strzepnął kamienie, patrząc z nudą wymalowaną na twarzy.

- Myślałem, że będziesz bardziej wrzeszczał, że się postarasz mnie zadowolić, phi! Zaczynasz być nudny, wiesz? Ale to nic nie szkodzi, bo akurat znam sposób, byś wrzeszczał o wiele głośniej! - wykrzyczał nagle bardzo podekscytowany i zdjął z siebie ubranie — po naszej ostatniej miłej zabawie, strasznie mnie pociągasz I akurat mam znów na ciebie ochotę.

Mateusz wiedział, co zaraz się stanie, co zostanie ponownie mu zrobione, ale jego kończyny były zakute w łańcuchy, przez co leżał na „x”, dając mężczyźnie dogodną pozycję. W chwili, gdy penis mężczyzny znalazł się w nim, od razu zaczynając się ruszać, odrzucił głowę do tyłu i z głośnym płaczem i wrzaskami starał się odsunąć, błagając, by brunet przestał. Zaczął się dusić śliną I łzami wiedząc, że został pokonany, że już nigdy nie uwolni się od mężczyzny. Z każdym następnym pchnięciem zaczął bardziej odsuwać się od rzeczywistości, zatracając się w swoim umyśle, gdzie mógł być bezpieczny, ogrodzony od bólu. Jego krzyki zaczęły powoli słabnąć, a oczy powoli stawały się puste, bez wyrazu. W chwili poddania się odszedł w głąb siebie, odcinając się od bodźców zewnętrznych.

W chwili, w której Adrian zauważył, że blondyn przestał reagować na jego poczynania, było chwilą, gdy w jego oczach na chwilę pojawiło się zwycięstwo, by zaraz zamienić w czystą furię. JAK ON ŚMIAŁ GO TAK IGNOROWAĆ?! Ta myśl odbijała się od jego chorego umysłu, gdy zaczął jeszcze bardziej wbijać w mężczyznę, gryźć, ssać, całować, a później nawet bić i drapać. I nic! Nawet jednego jęknięcia, wrzasku czy małej łzy. Pusta skorupa, która przestała reagować, jak zepsuta lalka.

Brunet warknął gardłowo I przepinając blondyna do wiszących łańcuchów, zostawił go tak wiszącego I nagiego, by po chwili wrócić z nienaturalnie czerwonym łańcuchem, którym zaraz zaczął wymachiwać z desperacją, biczując złamanego mężczyznę, starając się coś z niego jeszcze wykrzesać, jakieś jęki bólu. Gdy tylko się zmęczył jego ciałem, zaczął czuć gniew, gdy patrzył na swoją ofiarę. Krew kapała z ran na plecach, dym unosił się jeszcze ze świeżych przypalonych ran. Włożył rękę do kieszeni, odnajdując tam nożyk i palnik.

Zaczynając odcinać małe płaty skóry po coraz większe, zaczął podpalać otwarte rany, by zmusić jeszcze Mateusza do za reagowania, ale ten patrzył się na podłogę z pustym wzrokiem, zachowując się, jakby w ogóle go tu nie było, co zaczęło przerażać bruneta. Przecież miał jeszcze tyle pomysłów na tortury, tyle planów, a o to przed nim wisi pusta skorupa, która przestała reagować na nic, dając jasno do zrozumienia, że osoba zamieszkująca ciało, albo była martwa, ale kompletnie załamana.

Zacisnął pięści. To nie tak miało wyglądać, blondyn miał krzyczeć, błagać o śmierć jeszcze przez wiele miesięcy, o ile zdołałby do nich dotrwać, a on tak po prostu się poddał. Z dzikim rykiem zaczął wbijać nóż do ciała ofiary, ignorując zupełnie rozpryskującą się krew. Nie zamierzał go jeszcze zabić, co to nie. Póki był żywy, mógł sobie jeszcze go trochę wykorzystać, dlatego odpiął mężczyznę i zaczął go opatrywać, warcząc cicho. Jeszcze znajdzie sposób, by przywrócić mężczyznę do rzeczywistości, a wtedy będzie wrzeszczał, aż jego gardło się zedrze.

Odrzucił bezwładne ciało i szarpnął je za włosy — jeszcze tego pożałujesz, przywrócę cię do żywych, a wtedy zapłacisz. Zdechniesz przy najgorszych torturach, obiecuję Ci to — warknął do ucha blondyna, nie zwracając uwagi czy ten go zrozumiał. Puścił włosy mężczyzny, a głowa ofiary uderzyła w ziemię, sprawiając, że blondyn stracił przytomność.

Wróblewski stał jeszcze chwilę nad ciałem ofiary i splunął mu w twarz, a następnie odwrócił się na pięcie i zabierając swoje ciuchy, wyszedł wściekłym krokiem, nie interesując się niczym więcej. Musiał się schlać I to natychmiast, a później wyładować na czymś energię. Adrian wiedział, że gdy tylko w jego organizmie będzie płynąć alkohol, wróci tu i zacznie zabawę na bezbronnym księdzu, nie interesując się tym, czy ten będzie przytomny.

Nie wiedział jednak, że ktoś zaczął go śledzić, gdy w upojeniu alkoholowym zamierzał z powrotem do miejsca, gdzie zostawił blondyna. Chwiejnym krokiem wszedł do budynku, a mężczyzna, który śledził bruneta, zmrużył oczy i odszedł powiadomić odpowiednie osoby.

***
Hejka!

Czyżby to już się zbliżało? Czyżby Mateusz nareszcie został uratowany?! Wow! Ale się porobiło, jestem ciekawa kto czekał na uwolnienie Mateusza od swojego oprawcy 😉.

W następnym rozdziale będzie się działo, heh. Ciekawe czy ktoś czeka, hm?

Dobra. Ja lecę dalej, do następnego czwartku.

Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now