30) Miesiące, które nic nie dają, do czasu

336 16 10
                                    

Orest podszedł do szyby oddzielającej go od Wróblewskiego. Z satysfakcją patrzył, jak ten nie może się ruszyć, jedynie mógł bezczynnie leżeć. Możejko wraz z Andrzejem już się o to postarali, każąc przykuć kajdankami jego nogi i ręce do barierek. Oczywiście nie byli głupi i jeśli jakimś cudem mężczyźnie udałoby się uwolnić, nie byłby w stanie wyjść z pomieszczenia, którego pilnowali dwaj dobrze uzbrojeni policjanci, którzy mieli rozkaz użycia broni, w razie gdyby mężczyzna próbował uciec, dodatkową przeszkodą było także to, że drzwi były zamknięte na klucz. Na szczęście z pomieszczenia zostały zabrane wszystkie ostre i niebezpieczne narzędzia, a okna były dobrze zamknięte, dlatego mężczyźnie nie pozostało nic innego jak po prostu grzecznie leżeć i wracać do zdrowia. Siwowłosy dobrze wiedział, że z brunetem jest coraz lepiej, dlatego już za jakiś czas zostanie on wypisany i wywieziony do więzienia, gdzie będzie bardzo dobrze pilnowany. Już Orest się o to postarał. Patrząc teraz na śpiącego Adriana, zaciskał zęby, starając się uspokoić, by następnie się odwrócić i pójść do sali Mateusza, która była położona na drugim końcu szpitala, daleko od jego kata. Jednak jeśli Adrianowi udałoby się w jakikolwiek sposób uwolnić i obejść policjantów, musiałby jeszcze przejść przez kilka takich zabezpieczeń. Inspektor nie próżnował i wykłóciwszy się o to z Morusem, któremu w końcu się postawił, po prostu poustawiał swoich ludzi po szpitalu tak, by pilnowali oni dojścia do sali blondyna, mając tak jak ich koledzy zezwolenie na strzelanie do Wróblewskiego. Tym razem Możejko się przygotował i choćby miał mieć przez to kłopoty, ochroni przyjaciela.

Idąc teraz przez zatłoczone korytarze, wciąż zastanawiał się nad tamtym tajemniczym błyskiem w oczach przyjaciela. Wciąż nie dawało mu to spokoju, ponieważ ilekroć patrzył w jego oczy, nic podobnego się w nich nie pojawiło. Siwowłosy westchnął z frustracją, ale zaraz się uspokoił, gdyż zbliżał się do sali księdza. W końcu teraz była jego kolej by pobyć przy Mateuszu, zamieniając Waldka, który ledwo co mógł odejść od blondyna, wciąż bojąc się, że temu coś się stanie. Możejko jednak mu się nie dziwił, ale ku ostrożności policjant nie powiedział nic na temat tego, że w tym samym szpitalu, po drugiej stronie, znajduje się Wróblewski, ponieważ działając pochopnie, rudowłosy mógłby go w furii zabić, a tego jednak chcieli uniknąć, nawet jeśli ich także kusiło. Żegnając Pluskwę, Możejko usiadł w fotelu. Patrzył na wciąż śpiącego blondyna, wzdychając smutno, ponieważ Mateusz po prostu więcej spał, niż się budził, co w chwili obecnej coraz bardziej martwiło Wojtka i Andrzeja.

***

Miesiące. Długie, nużące miesiące, które nic nie dawały, żadnej poprawy stanu blondyna, który przestał już w ogóle jeść i się poruszać i tylko po prostu spał. Wszyscy wiedzieli, że zamiast być lepiej, jest coraz gorzej. Andrzej nawet w pewnym momencie napomknął im, że jeśli ten stan się utrzyma, będzie zmuszony wysłać Mateusza do specjalnej kliniki, która się nim zajmie. Mimo minionych już pięciu miesięcy, Trojczyk nie potrafił się zmusić, by odesłać blondyna, cały czas wierzył, że on w każdej chwili może obudzić się z tego transu. Andrzej wiedział, że w końcu będzie musiał to zrobić, ale w głębi serca czuł, że jeśli przeniesie przyjaciela, to będzie tak jakby po prostu się go pozbywał, jakby zawiódł go w każdej sprawie. Ale wiedział, że w pewnym momencie będzie musiał podjąć decyzję, nawet jeśli będzie trudna i bolesna.

Właśnie dzisiaj były urodziny Mateusza, dlatego w sali pojawili się wszyscy bliscy księdza. Natalia przyniosła tort, Pluskwa rozwiesił balony, a babcia ułożyła wszystkie kwiaty w doniczkach. Wystrój, który urządzili, rozjaśnił i uprzyjemnił pokój, sprawiając wrażenie przytulności, jednak żadna pielęgniarka czy lekarz nie narzekał, wiedząc kim jest pacjent. Jedyne co niszczyło cały ten wystrój, to blondyn, który mimo iż był przytomny, zdawał się nie czuć tej miłej atmosfery, patrzył na to wszystko pustym wzrokiem skierowanym w sufit.

- Nie wiem, czy ksiądz mnie słyszy, ale dzisiaj wypadają księdza urodziny, dlatego upiekłam ulubione ciasto - mówiła Natalia, wciąż starając się jakoś nakłonić blondyna do powrotu. Spojrzała opuchniętymi oczami na duchownego, wyszukując jakiejś oznaki, że ją usłyszał. Niestety. Oczy, w które teraz się wpatrywała, były puste - niech ksiądz wróci... Błagam - mówiła, a jej głos zaczął się załamywać.

- Chodź Nacia, na pewno cię usłyszał i założę się, że gdzieś, gdzie teraz jest, cię słyszy, po prostu potrzebuje więcej czasu, by do nas wrócić - Waldek, który objął kobietę, wciąż powtarzał to samo, nie przestając wierzyć w swoje słowa. Usadowił blondynkę na jednym z krzeseł, a później zajął się ciastem, które po chwili wręczył każdemu.

Po odśpiewaniu piosenki urodzinowej, zjedzeniu ciasta i cichych rozmowach, zaczęli powoli rozchodzić się do domów. Dzisiaj znów wypadła kolej Oresta, by ten pilnował księdza, dlatego jako jedyny został. Już od kiedy mężczyzna został uwolniony, utworzyli grafik, kto i kiedy siedzi przy Mateuszu. Babcia zawsze była wraz z Natalią, Pluskwą lub Andrzejem, by nie siedziała sama, nawet biskup wpisał się do grafiku, twierdząc, że jest to winny przyjacielowi. Dlatego siedząc w wygodnym fotelu przy łóżku przyjaciela, ponownie zaczął mu się przyglądać.

Niewyobrażalna ilość bandaży, która była na ciele mężczyzny jeszcze pięć miesięcy temu, zmalała do tego stopnia, że nareszcie można było zobaczyć bladą skórę. Opatrunki jednak nie znikły całkowicie, pokazując, że duchowny wciąż musi wyleczyć rany, które będąc o wiele głębsze, goiły się o wiele wolniej. Możejko jednak mimo wszystko nadal patrzył na przyjaciela, dopóki na chwilę nie usnął, dlatego gdy przebudził się po chwili, z zaskoczeniem zauważył, że głowa Mateusza skierowana była teraz na niego, a puste oczy wwiercały się w jego głowę.

Znów ten błysk.

Orest dałby sobie teraz rękę uciąć, że znów to zobaczył i mu się to nie zdawało. Ale od czego to zależy? Myślał gorączkowo, chcąc już pójść po Andrzeja i Wojtka, by im to przekazać, ale zatrzymał go ruch. Spojrzał z zaskoczeniem na otwierające i zamykające się blade usta przyjaciela, a później przeniósł wzrok na rękę blondyna, patrząc jak ta lekko drga. Czyżby nareszcie nadszedł czas jego powrotu? Pomyślał i podszedł bliżej mężczyzny, delikatnie chwytając jego rękę. W chwili, gdy się pochylił, usłyszał cichy szept Mateusza, wsłuchał się w to, co mówił jego przyjaciel.

- Pić - brązowooki spojrzał z radością i mieszaniną szoku, po chwili otrząsając się z zaskoczenia i spełnił prośbę blondyna, któremu pomógł się napić. Czuł, jak jego oczy zaczynają wilgotnieć, dlatego zaczął szybko mrugać, nie zauważając, jak na chwilę w tych pustych oczach ukazuje się cała salwa emocji. Gdy się uspokoił, przybliżył swój fotel do łóżka przyjaciela.

- Witaj z powrotem Mateuszu - powiedział z radością i lekką nutą wzruszenia, bo po ponad pięciu miesiącach ich przyjaciel nareszcie zaczął do nich wracać. Możejko nie był pewny, czy to dlatego, że ich modlitwy zostały wysłuchane, czy był to pewien rodzaj cudu urodzinowego. Teraz nie miało to znaczenia, ponieważ patrząc na usypiającego księdza, widział bardzo delikatny uśmiech na ustach duchownego, co jeszcze bardziej dało mu nadzieję. Nawet nie spostrzegł, kiedy zasnął, wciąż trzymając blondyna za rękę.

***
Juhu!

Mateusz nam powoli wraca! Kto się cieszy, bo ja bardzo. Teraz jakoś bardziej wolałam skupić się na relacji Mateusza i Oresta, ponieważ nasz kochany inspektor po byciu świadkiem jego tortur, po prostu stał się jeszcze bardziej opiekuńczy, prawie jak starszy brat 😜.

Po tej książce mam już w planach kilka, ale zrobię głosowanie, gdy będę zbliżała się powoli do końca tego opka. Na razie jednak mam dla was inne głosowanie, a mianowicie:

A) Czy chcecie by Adrian zginął, w pewnym rozdziale (możecie nawet wytypować kto ma go zabić, jak i co ma zrobić, by do tego doszło, np. uwolnił się i próbuje zabić... no nie wiem... Pielęgniarke!)

B) Adrian trafia do więzienia i gnije tam do końca życia.

C) Adrian uwalnia się z pomocą zastraszonej pielęgniarki i jakimś cudem udaje mu się dojść do sali, chcąc go zabić. Jeśli zostanie wybrana ta opcja, to możecie wybrać kto zabije lub powstrzyma Adriana.

Wybór należy do was, ja się dostosuję, a teraz lecę. Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now