25) ZAJEBIE GNOJA

309 16 0
                                    

Kolejny dzień, kolejna dawka tortur. Towarzyszenie funkcjonariuszom w następnej strasznej transmisji dla przyjaciół księdza powoli stawało się rutyną. Z każdą chwilą coraz bardziej się załamywali, co odbijało się na wszystkich. 

 

Biskup, który od dnia pierwszych tortur nie mógł zaznać już porządnego snu, siedział blady z podkrążonymi oczami, wciąż modląc się o odnalezienie Mateusza. Babcia i Natalia, które były pod stałą opieką Wojtka i Andrzeja, siedziały blade, na granicy załamania, Orest i Mietek ledwo mogli ustać w miejscu, cały czas warcząc na wszystkich na komendzie, Trojczyk dzień spędził na pisaniu wraz z Wojtkiem obserwacji i metod leczenia, by w razie odbicia blondyna mieli już plan. Najgorzej jednak czuł się Pluskwa, który w bezsilnej złości sięgnął po alkohol. Oczywiście on, jak to on, mimo upojenia alkoholowego, wykorzystywał swoje kontakty z więzienia, by na swój sposób odnaleźć przyjaciela, lecz póki co nikt nie zgłaszał się, żeby poinformować go o sukcesie poszukiwań, co jeszcze bardziej go denerwowało. 

 

Teraz, patrząc ponownie na ekran laptopa, gdzie transmitowany był kolejny przebieg tortur, obserwatorzy mogli dokładnie usłyszeć jednostronną rozmowę Adriana z księdzem, a następnie zobaczyć jak brunet powoli rozgrzewa wiadro i zaczyna "zabawę" ze szczurami. Po pewnym czasie blondyn stracił przytomność, denerwując tym swojego oprawę, który odrzuciwszy wiadro i puściwszy wolno gryzonie, zaczął wlec Mateusza do innego pomieszczenia, by następnie przenieść tam również kamerę. 

 

Na środku pomieszczenia stał wielki basen wypełniony wodą, a z sufitu zwisał długi łańcuch, który po chwili Wróblewski przywiązał do nóg nieprzytomnego Mateusza, by następnie obwiązać go linami. Pluskwa wydał gardłowy warkot, gdy widział, jak brunet gwałtownie opuszcza podniesionego księdza wprost do wody, by następnie zacząć na niego wrzeszczeć. Czynność powtórzył jeszcze kilka razy, ale nikt nie spodziewał się tego, co stało się później. 

 

W chwili, gdy ubranie Mateusza zostało zerwane, zobaczyli go całkiem nagiego, leżącego na zimnej i twardej ziemi. Jeszcze starał się zakryć i przy okazji odsunąć od oprawcy, kręcąc przecząco głową. Widzieli, jak brunet pozbywa się swoich ubrań i zaczyna całować blondyna, zjeżdżając niżej. Serce niejednego w pomieszczeniu policjanta czy przyjaciela księdza w tej chwili zacisnęło się ze zgrozą, gdy po tym jak nadgarstki duchownego zostały związane nad jego głową, Wróblewski ponownie zaczął przerwaną czynność. Słyszeli błagania Mateusza, ale w chwili gdy górujący mężczyzna wszedł w blondyna, a z gardła wspomnianego wydał się przeraźliwy wrzask, widzieli, jak z jego wejścia wypływa krew. To sprawiło, że coś w nich pękło, a szczególnie w pewnym rudowłosym ex-więźniu, który z dzikim rykiem zaczął atakować najbliżej stojących policjantów, tym samym odwracając uwagę zebranych od sceny gwałtu. 

 

- ZAJEBIE GO! PUSZCZAJCIE MNIE, ZAJEBIE GO KURWA, JUŻ NIE ŻYJE! – wrzeszczał, starając się wyrwać mundurowym, którzy starali się utrzymać szamoczącego się mężczyznę w jednym miejscu. 

 

- Na dołek z nim, JUŻ! Musi wytrzeźwieć i ochłonąć - siwowłosy wydał rozkaz, patrząc na oddalających się mężczyzn z wciąż wrzeszczącym Pluskwą. Wcale mu się nie dziwił, wręcz przeciwnie - rozumiał go, ponieważ w tej chwili także chciał coś komuś zrobić, ale zacisnął jedynie zęby i wrócił spojrzeniem na ekran, gdzie dokładnie widział, jak z oczu ofiary zaczynają płynąć łzy, a płacz po chwili przerodził się w łkanie. Warknął, gdy Wróblewski doszedł z zadowoleniem, a później jak gdyby nigdy nic wyrzucił im prosto w twarz, że tym sposobem przywłaszczył sobie blondyna, po czym wyszedł, zostawiając zgwałconego Mateusza na zimnej podłodze. 

 

Serce mu się zmroziło, gdy zauważył, jak wykorzystany duchowny patrzy prosto w kamerę, z bólem w oczach i jakąś obawą, a następnie stracił przytomność. Chwilę stali jeszcze w miejscu, obserwując nieprzytomnego blondyna, pod którym zaczęła zbierać się kałuża krwi, nie byli zdolni do żadnego ruchu. Każdy myślami był daleko stąd, a dwóch doktorów zaczęło zajmować się najbliższymi księdza. Orest nie słyszał, jak Mietek zaczyna wydawać rozkazy, będąc na granicy wybuchu, ale powstrzymywał się, wiedząc, że tak nie pomoże przyjacielowi. Spojrzał na wciąż stojącego w tym samym miejscu siwowłosego, który w tym momencie był jak posąg, nie wierząc w to, co właśnie się stało. 

 

Tyle się natrudzili, by ich przyjaciel nareszcie wyzbył się traumy, a teraz, gdy przed oczami widział jeszcze jego wzrok, zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie to wydarzenie jeszcze bardziej oddali go od nich, co sprawiało, że Orest nie był w stanie uwierzyć, że tym razem Mateusz kiedykolwiek do nich wróci. Jako policjant nieraz spotykał się z przypadkiem gwałtów, ale sama myśl, że ten zawsze radosny i pomocny ksiądz padł ofiarą tej samej ohydnej przemocy sprawił, że zaczęło mu być niedobrze na myśl o tym, co musiał przeżywać w tej chwili Żmigrodzki sam, zgwałcony, nie mogący znaleźć nigdzie pomocy, pozostawiony na pastwę tego potwora, którego Możejko po tym co widział, nie potrafił nazwać już człowiekiem. W niemej furii zacisnął bezradnie ręce i mijając zmartwionego Nocula, wszedł do swojego gabinetu i zamknął się w nim. 

 

Musiał pomyśleć, wyciszyć się i uspokoić. Najlepiej teraz, by po powrocie do domu nie martwić syna. W końcu dziecko nie powinno wiedzieć, co się wyrabia na tym paskudnym świecie. Póki mógł, zamierzał go przed tym chronić. 

 

Zamknął oczy i oddał się swoim myślom. 

***
No cześć!

Jak tam? Mam nadzieję, że takie odmienne perspektywy wam się podobają. Na początku miała być tylko jedna scena z komisariatu, ale jakoś mi się to spodobało.

Spokojnie. Dla tych, którzy pragną, by Mateusz już został uratowany, mogę powiedzieć, że nastąpi to wkrótce.

Lece. Bayo!

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now