15. Początki nieznanej choroby

316 13 0
                                    

Mateusz obudził się roztrzęsiony i zlany potem. Nie wydawało mu się, aby przyśnił mu się koszmar, a patrząc na godzinę przespał spokojnie całą noc. 

Przetarł zmęczone oczy, powoli siadając. Nie wiedział jakim cudem znalazł się w swoim pokoju, a ostatnie co pamiętał, to odwiedziny na komendzie.

Rozejrzał się ostrożnie po pomieszczeniu, szukając jakiegokolwiek zagrożenia, a gdy takowego nie znalazł, skrzywił się w bólu na widok wpadającego do pokoju światła. Głowa pulsowała mu tępym bólem, a maleńkie igiełki wbijały się boleśnie w jego oczy potęgując ból. 

Nie mógł dłużej tego znieść, wstał z łóżka i ruszył chwiejnie w stronę okna. Zamknął oczy, które boleśnie zaczęły go kłuć, a chwilę później chwycił zasłony i szybkim ruchem je zasłonił, dzięki czemu w pokoju zapanował przyjemny półmrok. Wzdychając z ulgą, usiadł pod oknem, opierając swoją głowę o zimną ścianę.
Zdał sobie sobie sprawę, że mimo jego najszerszych chęci nie da rady wrócić do łóżka. Już teraz czuł, że tak krótka droga do okna wyczerpała całe jego zasoby energii.

Westchnął. Gdyby wczoraj nie zbagatelizował swojego zmęczenia i bólu
głowy, teraz na pewno zdawałby sprawę co mu jest. Był prawie pewien, że zaczyna chorować, ale nie miał pojęcia jakim cudem skoro pogoda była ciepła, a on mimo wszystko uważał na siebie tak jak prosił Andrzej. Nie było możliwości, żeby mógł zachorować. Jedynie mógł spotkać w mieście osobę chorą i się zarazić, ale nie miał pojęcia czy była sytuacja, w której mogło się to zdarzyć.

Uświadomił sobie, że musi jakoś skontaktować się z brunetem, ale jego telefon znajdował się na szafce obok łóżka. Wzdychając, wstał z trudem i podparł się ściany, starając się dojść do łóżka. 

Siadając na łóżku, wziął do ręki telefon. Wyszukał numer przyjaciela i kiedy tylko go znalazł, nacisnął ikonkę z zieloną słuchawką i przyłożył urządzenie do ucha. Chwilę później usłyszał zabawną pioseneczkę*, którą tak polubił lekarz.

- Witaj, Mateuszu! Jak miło, że dzwonisz. – przywitał się mężczyzna po drugiej stronie słuchawki.
Blondyn jedynie był w stanie się lekko uśmiechnąć, nawet jeśli jego
samopoczucie pokazywało co innego.

- Witaj Andrzeju, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – prychnięcie po drugiej stronie słuchawki, oznaczało, że nie, więc Mateusz zaśmiał się krótko. Niestety zaraz tego pożałował, ponieważ śmiech przerodził się w suchy kaszel.

- Wszystko dobrze? Mateuszu, odpowiedz – brunet od razu z przyjacielskiej pogawędki, przeszedł w tryb lekarza. Mateusz miał szczęście, że poznał takiego człowiek. 

Zanim zdołał odpowiedzieć, musiał najpierw uspokoić kaszel, co wcale nie było takie proste. Minęło kilka minut zanim nareszcie udało mu się odetchnąć.

- Nie wiem, od samego rana źle się czuję. Ledwie mogę stać, głowa mnie boli, słońce razi i jestem przeraźliwie zmęczony. – odpowiedział zgodnie z prawdą, wiedząc, że nie powinien zatajać niczego przed mężczyzną, ponieważ tylko on mógłby mu pomóc. Słyszał w słuchawce jak brunet wstał i zaczął coś robić.

- Zaraz u ciebie będę, połóż się i nigdzie nie ruszaj. – polecił mężczyzna i po chwili się rozłączył.

Mateuszowi nie zostało nic innego jak czekać. Wiedział, że jest sam na plebanii, ponieważ wczoraj Waldek poinformował go o tym, że wyjeżdża na cały dzień, a Natalia wraz z babcią, pojechała do Krakowa na kilka dni - ot taki prezent od Mateusza dla nich, który zaplanował zanim został porwany. 

Mimo że kobiety się upierały, że nie pojadą, ponieważ muszą mieć na niego oko, on jakimś cudem zdołał je przekonać, chociaż nadal zastanawiał się jak mu się to udało. Jednak kobiety zasłużyły na odpoczynek i taki wypad im dobrze zrobi, a Mateusz, będąc upartym człowiekiem, nie pozwolił im na zmarnowanie takiej szansy.

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now