18. Powrót na plebanie

317 14 0
                                    

Od otrucia księdza Mateusza minęło już pięć dni, przez które policjanci starali się znaleźć tego, który zlecił morderstwo księdza. Oczywiście głównym i jak na razie jedynym podejrzanym był Adrian, który w zaparte nie przyznawał się do winy, mimo tego, że wszyscy wiedzieli, że to on.

Przez ten czas Mateusz był skutecznie trzymany z daleka od sprawy, w tajemnicy zachowując fakt, kto chciał jego śmierci. Nie chcieli, by bolesne wspomnienia ponownie wyszły na pierwszy plan. W ten dzień jednak Mateusz nareszcie mógł wrócić na plebanię. Oczywiście Andrzej już od samego rana widział niecierpliwe zachowanie księdza, co jeszcze bardziej go rozbawiało, ponieważ blondyn mimo swojej czasami anielskiej cierpliwości, tracił ją, gdy tylko dochodziło do jego wyjścia ze szpitala.

Przez te parę dni brunet cały czas przynosił obiady dla księdza, które Waldek specjalnie przywoził od Natalii, tym samym dając znać innym, że nie chcą powtórki z rozrywki. Oczywiście Trojczyk był zadowolony, ponieważ duchowny jadł już coraz lepiej, a samo zachowanie księdza, świadczyło, że powoli wychodzi na prostą. Żegnając Mateusza, po którego przyjechał Pluskwa, mężczyzna nie zdawał sobie sprawy, że za chwilę wszystko ponownie się pokomplikuje przez jeden bardzo ważny SMS.

~*~

- Szefie, mamy problem. - Mietek wbiegł szybko do gabinetu Możejki, patrząc na niego nerwowo. Orest, widząc, że coś jest nie tak, natychmiast przerwał swoją pracę i, patrząc uważnie na przyjaciela, czekał na wyjaśnienie zamieszania. - Właśnie przyszły wieści z więzienia. Adrian został poważnie pobity przez współwięźniów, gdy ci dowiedzieli się, że to on porwał Mateusza, a ostatnio chciał go otruć.

- Jak mogli się dowiedzieć, skoro zostało wydane wyraźne polecenie o zatajeniu tych informacji?! - siwowłosy patrzył z niedowierzaniem na Nocula, nerwowo bawiąc się długopisem.

- Musiał być przeciek albo któryś ze strażników się wygadał. Nie wiem, ale jest w tak ciężkim stanie, że wiozą go do szpitala. Tam, gdzie leży Mateusz - łysawy policjant miał ochotę obrócić się na pięcie i zastrzelić tego, kto wydał rozkaz przewiezienia tego nieobliczalnego mężczyzny do szpitala, w którym przebywał poszkodowany ksiądz.

- Niedobrze, niedobrze. - powtarzał inspektor, szybko pisząc na telefonie. Mietek nie za bardzo wiedział, do kogo szef pisze, ale postanowił nie zastanawiać się nad tym dłużej. Po chwili, gdy odpowiedź zwrotna przyszła, Możejko rozpromienił się lekko. - Mateusz właśnie wyszedł ze szpitala, więc kiedy przywiozą tego sukinkota, ksiądz będzie już bezpieczny na plebanii.

- Całe szczęście! Może później go odwiedzę i zobaczę, jak się czuje. A co z Adrianem? - zadowolona mina inspektora natychmiast zmieniła się w niezadowolony grymas.

- Musimy obstawić szpital. Może coś kombinować, więc lepiej nie ryzykować. - powiedział siedzący mężczyzna, zapisując coś na kartce. - Zbierz chłopaków i jedź pod szpital. Kiedy go przywiozą od razu rozstaw dwójkę przed jego salą. - zarządził siwowłosy i odprawił podwładnego ruchem ręki, sam wykonując telefon do tylko sobie znanego nadawcy.

~*~

- Natalio, czuję się dobrze, naprawdę. - zarzekał się blondyn, patrząc z politowaniem, jak kobieta przed nim zaczyna owijać go kocem.

- Dobrze, dobrze. Ostatnio ksiądz też tak mówił, a później się okazało, że to przez otrucie. Jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony. - powiedziała kobieta i poprawiła koc. Zadowolona ze swojej roboty, wróciła do kuchni, z której po chwili przyniosła ciepłą herbatę - Ksiądz teraz będzie odpoczywał i pił herbaty z ziół, ponieważ znalazłam cudowny przepis w internecie. Od razu poczuje się ksiądz lepiej.

(Zawieszone) Zawsze pamiętaj o najbliższych twemu sercu / Ojciec MateuszWhere stories live. Discover now