Dział 33

1.4K 110 52
                                    

Gwiazdka/komentarz/follow=😍
_______________________________________

Minął kolejny tydzień, od tamtego burzliwego dnia. Uparcie i skutecznie unikałam Elizy, bo nie spotkałyśmy się ani razu przez ten czas. Zupełnie nie wiem, co myśleć o tym wszystkim. Nie mogę się pozbierać po incydencie z Adamem. Nadal czuję na sobie jego dotyk. Co jest ze mną nie tak, że on i Diana tak strasznie mnie skrzywdzili. Co zrobiłam źle? Coraz trudniej jest mi patrzeć w lustro, nie radzę sobie. Pamiętam, jak bardzo Eliza zatroszczyła się o mnie po sytuacji z Dianą. Była przy mnie, gdy potrzebowałam tego najbardziej. Była wtedy, gdy nie było nikogo i nikomu innemu nie pozwalałam przy mnie być. Zaufałam jej od razu. Pamiętam jej bliskość, troskę w oczach. Pamiętam jej dotyk na moim policzku. Pamiętam, jak trzymała w swoich ramionach moje nagie, wykorzystane ciało bez cienia niechęci. Pamiętam, jak ocierała moje łzy. Poświęciła mi swój czas, choć wcale nie musiała tego robić. Tak samo było tamtego wieczoru. Nie wiedząc skąd, pojawiła się, gdy znów dotknęłam dna. To ona mnie podniosła. Nie zostawiła mnie samej sobie, zabrała do domu i nawet na chwilę nie pozwoliła mi poczuć się samotnie. Pamiętam, jak kołysała mnie w swoich ramionach, niczym małe dziecko. Pamiętam, jak bezpiecznie się wtedy czułam. Pamiętam, jak płakała razem ze mną, gdy opowiadałam jej, dlaczego chciałam ze sobą skończyć. Pamiętam, jak broniła mnie przed tym brutalem. Pamiętam, jak mnie dusił i trzymał mi scyzoryk przed oczami, a ona...

Chwila, chwila...

...a ona zaczęła się do niego mizdrzyć,  mimo krzywd, które jej wyrządził. Dzielnie robiła dobrą minę do złej gry. To ona sprawiła, że schował scyzoryk i nic mi nie zrobił. O matko! Ona uratowała mi życie! Odegrała tę scenę, bo tylko w ten sposób miała nad nim przewagę. Ona uratowała mi życie, a ja ją tak potraktowałam...

Kurwa, Eliza, przepraszam. Muszę to naprawić.

Poderwałam się gwałtownie z ławki na szkolnym korytarzu i zaczęłam biec w stronę sali 125. Adrenalina dodawała mi siły oraz szybkości. Musiałam zdążyć przed końcem przerwy. Musiałam to wyjaśnić jak najszybciej, reszta nie miała znaczenia.

Znaczenia. Nie miała znaczenia...

"Ta zwykła małolata nic dla mnie nie znaczy".

To wspomnienie sprawiło, że na chwilę zrobiło mi się słabo, ale nie przestawałam biec. W jednej chwili ogarnął mnie strach.

Co jeśli ona wcale nie grała? Co jeżeli naprawdę nic dla niej nie znaczę? Co jeśli to wszystko, co do tej pory dla mnie robiła, robiła z litości i dla własnego bezpieczeństwa, bo gdybym coś sobie zrobiła, ktoś mógłby się przyczepić, że o wszystkim wiedziała i nie zareagowała? Co jeśli tak właściwie chciała chronić siebie, a nie mnie? O nie! To trzeba wyjaśnić natychmiast.

Pov. Eliza

Tak wiele czasu minęło. Próbowałam z nią porozmawiać, ale ona nie chciała. Nie mogę jej zmuszać. Pragnę, by wszystko było jak dawniej, ale nie potrafię sprawić, by tak się stało. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Może udałoby mi się uniknąć tego wszystkiego. Ciekawe, jak ona sobie z tym radzi. Ech... pewnie nawet się tym nie przejmuje, nie tęskni. Właściwie, to czemu by miała? Jestem dla niej tylko nauczycielką, nikim więcej. Ona ma ciekawsze rzeczy do roboty niż rozmyślanie o mnie. Skrzywdziłam ją, nie zasługuję na jej uwagę. Może to nawet lepiej, że ona tak tego nie przeżywa... Beze mnie będzie szczęśliwsza.

Moje smutne rozmyślania przerwało gwałtowne otwarcie drzwi od mojej sali. Odruchowo oderwałam się od machinalnego porządkowania przestrzeni na biurku, a mój wzrok padł na wejście do pomieszczenia.

Nie wierzyłam własnym oczom. Nie mam pojęcia, czy przywołałam ją myślami, czy to jej myśli przywołały ją do mnie, ale w drzwiach stała Blanka.

- Musimy porozmawiać - nakazała, nawet się ze mną nie witając. Ogromnie się z ucieszyłam, ale nie dałam po sobie tego poznać. Już sam jej widok sprawił mi radość.
- Słucham więc - odpowiedziałam, odwracając się w stronę dziewczyny, a ona podeszła do mnie bardzo blisko.
- Dlaczego to tak wygląda? Dlaczego przestałyśmy rozmawiać, a zaczęłyśmy się unikać? - zapytała zmartwiona.
- Myślę, że to Ty powinnaś odpowiedzieć na to pytanie - przyznałam ze spokojem.
- Ech... Broniłam Pani przed tym brutalem, nie mogłam pozwolić, by Panią ranił - mówiła, a w jej oczach wzbierały łzy. - Zaufałam Pani! Poczułam przy Pani bliskość i ciepło jakiego nigdy wcześniej nie czułam. Zabolało mnie, gdy potem usłyszałam, że jestem tylko małolatą, która nic dla Pani nie znaczy. Poczułam się oszukana! - zaszlochała z wyrzutem, a łzy spłynęły po jej policzkach.
- Blanka... ja... - jąkałam się, nie wiedząc, co powiedzieć - ja musiałam się tak zachować, inaczej... on mógłby Cię nawet zabić, a tego bym nie wytrzymała. Do końca życia nosiłabym na sobie ciężar Twojej śmierci i do końca życia wytykałabym sobie, że nie zareagowałam!
- Czyli od początku chodziło tylko o Panią, tak?! Od początku pomagała mi Pani tylko po to, żeby nie czuła się Pani winna przed samą sobą? Po co była ta fałszywa troska? Po co...
- Blanka, nie - przerwałam jej, nie mogąc dłużej słuchać tych głupstw - źle mnie zrozumiałaś. Nie jesteś dla mnie zwykłą małolatą i właśnie dlatego tak się o Ciebie troszczę. Nie mogę pozwolić, by coś Ci się stało - westchnęłam ciężko.
- W takim razie kim ja dla Pani jestem? - zapytała drżącym głosem Blanka, a łzy spływały powoli po jej policzkach. Na to pytanie dosłownie zamarłam. Zapadła cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Widziałam, jak dziewczyna oczekująco wwierca się we mnie swoimi dużymi oczami.
- Jesteś dla mnie kimś więcej niż małolatą. Już przy naszym pierwszym spotkaniu poczułam, że chciałabym poznać Cię lepiej. Gdy doszło do przykrego incydentu z Dianą, gdy zobaczyłam Cię taką bezbronną, skrzywdzoną, to już wiedziałam, że chcę móc uchronić Cię przed całym złem, zaopiekować się Tobą. Prawda jest taka, że bardzo szybko stałaś się dla mnie naprawdę ważna - wyznałam szczerze, uwalniając przy tym łzy ulgi. Spojrzałam w oczy Blanki, a ona w moje. Płakałyśmy wpatrzone w siebie i rozumiałyśmy się bez słów. Tak bardzo się za nią stęskniłam, za jej głębokim spojrzeniem, miłym głosem i uroczym zapachem. Brakowało mi jej bliskości.

Po dłuższej chwili mimowolnie zaczęłyśmy się do siebie zbliżać. Nasze twarze dzieliły centymetry. Zmarszczyłam brwi ze wzruszenia i położyłam dłoń na policzku Blanki. Dziewczyna przysunęła do mnie swoją twarz jeszcze bliżej, nie mogąc powstrzymać łez i wplotła nieśmiało swoją dłoń w moje włosy. Nie przestawałyśmy patrzeć sobie w oczy. Czułam ciepło jej oddechu, które delikatnie muskało moje wargi. Obie byłyśmy pewne tego, co miało się zaraz wydarzyć. W jednym momencie zamknęłyśmy oczy i połączyłyśmy na krótką chwilę nasze usta w subtelnym pocałunku.

Nieznacznie odsunęłyśmy się od siebie, opierając o siebie nasze czoła i ponownie nawiązałyśmy kontakt wzrokowy. Blanka cały czas trzymała swoją dłoń na mojej szyi, a ja swoją na jej policzku. Tę piękną i niewinną chwilę, dla której czas zatrzymał swój bieg, przerwał szkolny dzwonek, przypominający nam o jego dalszym upływie.
- Idź już - wyszeptałam w usta dziewczyny, przymykając lekko oczy. Powoli oddaliłyśmy się od siebie. Zsunęłyśmy na dół swoje dłonie i splotłyśmy je ze sobą jeszcze na krótki moment. Wymieniłyśmy delikatne uśmiechy, po czym Blanka opuściła moją salę, ocierając po drodze resztki łez, a ja powtórzyłam po niej tę czynność.
_______________________________________
Proszę bardzo, pierwsza romantyczna scena w tej książce, a co za tym idzie - pierwsza, która wyszła spod mojego pióra. Jak mi poszło? Do następnego😘

Jestem przy Tobieحيث تعيش القصص. اكتشف الآن