Dział 21

1.8K 93 29
                                    

Gwiazdka/komentarz/follow=😍
______________________________________
Pov. Blanka

Pospiesznie wyszłam z sali Pani Elizy, bo wolałam, żeby nie wiedziała o tym jak bardzo zabolały mnie jej wczorajsze słowa. Ona zdecydowanie nie mówiła mi prawdy o sobie, widziałam to w jej oczach, więc moich sekretów też nie musi znać.

*Kilka miesięcy później*

Szłam korytarzem w stronę wyjścia ze szkoły, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon.

- Blanka, wyjdź proszę za szkołę, Adam zaraz po Ciebie przyjedzie - usłyszałam w słuchawce i szybko rozpoznałam głos Vanessy.

Zrobiłam jak kazała i czekałam na mojego kierowcę. Już z daleka rozpoznałam czarne auto mężczyzny, które z wielką szybkością podjechało w moją stronę i zahamowało z piskiem opon tuż przede mną. Zaskoczona sytuacją wyciągnęłam dłoń, żeby chwycić za klamkę oraz wsiąść do środka. Zanim jednak zdążyłam jej dotknąć, tylne drzwi samochodu otworzyły się gwałtownie, po czym ktoś boleśnie złapał mój nadgarstek i wciągnął mnie do auta. Z wrażenia aż zapomniałam krzyknąć. Nie mogłam zobaczyć go wcześniej ze względu na przyciemniane szyby samochodowe. W środku szybko założono mi jakiś materiał na głowę, żebym niczego nie widziała, a zaraz potem ciasno związano nadgarstki na plecach, przez co głośno syknęłam z bólu. Auto ruszyło z piskiem opon, a mnie wcisnęło w siedzenie.

W czasie jazdy po słyszanych głosach wywnioskowałam, że w samochodzie znajduje się trzech mężczyzn: kierowca, pasażer i jeszcze jeden z tyłu, obok mnie. Próbowałam wyostrzyć swoje wszystkie zmysły.

Jechaliśmy gładko, więc wywnioskowałam, że nadal jesteśmy w mieście. Nagle samochód gwałtownie skręcił w prawo, a gładka droga zamieniła się w dziury, pagórki i wertepy, dotarło do mnie, iż musieliśmy zjechać w jakąś polną albo leśną dróżkę. W pewnym momencie poczułam jak samochód się zatrzymuje. Przestraszyłam się, że mnie gdzieś wywieźli, a teraz mają zamiar mnie przetrzymywać, głodzić oraz gwałcić lub nawet zabić. Szybko jednak pozbyłam się negatywnych myśli i nakazałam sobie zachować spokój. Po chwili usłyszałam:

- Dobra chłopaki, teraz czekamy na szefa - zarządził lekkim głosem facet zza kierownicy

- Wszystko zajebiście, ale ja najpierw idę się odlać, nie wiem jak Wy - powiedział facet obok mnie.

- My zostaniemy, ktoś musi pilnować tej małej - ozwał się mężczyzna siedzący z przodu.

Chciałam zapytać, kogo nazywa małą, ale zacisnęłam zęby i postanowiłam skupić się na tym, że to może być moja szansa. Poczułam jak mężczyzna obok mnie wychodzi z auta, trzaskając za sobą drzwiami czarnego BMW

- Chcesz jednego? - usłyszałam głos mężczyzny z przodu.

- Nie, dzięki, już mi wystarczy.

Zachodziłam w głowę, o czym mogą mówić. Minęło kilka sekund i rozpoznałam dźwięk odpalanej zapalniczki, a po chwili do moich nozdrzy dotarł zapach jointa. Szybko skojarzyłam, że skoro jeden właśnie pali skręta, drugi ma już dosyć, co oznacza, iż najprawdopodobniej jest już pod wpływem narkotyków, a trzeci załatwia potrzebę fizjologiczną, to powinnam zacząć działać. Szybko i niemal bezszelestnie przełożyłam pod sobą związane ręce tak, by znalazły się z przede mną, po czym zdjęłam materiał, który zakrywał mi oczy. Mężczyźni na szczęście niczego nie słyszeli, ponieważ w samochodzie rozbrzmiewało głośne techno, w rytm którego zabawnie kowali głowami. Spojrzałam przez szybę na załatwiającego się porywacza, chcąc sprawdzić, czy w ogóle zdążę odegrać tutaj jakąś scenę. Gościu wyglądał na takiego typowego kozaka. Luźne jeansy i bluza z kapturem na głowie, niczego innego się nie spodziewałam.

Zerknęłam na moich towarzyszy w przedniej części samochodu, którzy byli już w narkotykowym amoku, aż przechylali się z boku na bok
- Seba! Seba, zobacz jakie fale! O kurwa, jaka faza! - zaczął w jednej chwili śmiać się kierowca.
- O ja pierdolę, a widzisz te walenie?! - te słowa całkowicie utwierdziły mnie w przekonaniu, że grzechem byłoby nie wykorzystać takiej szansy.
Szybko uniosłam się w górę, przecisnęłam między przednimi siedzeniami, po czym zacisnęłam ze sobą swoje związane pięści i z całej siły uderzyłam w twarz mężczyznę za kierownicą. Ten lekko się zakołysał i opadł głową na boczną szybę, joint wypadł mu z ust, lądując na wycieraczce, a z nosa zaczęła cieknąć mu krew. Zanim jego kolega Seba zdążył zorientować się do czego doszło, skończył tak samo.

Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie mi spuścić komuś łomot, mając dosłownie związane ręce.

Pospiesznie podniosłam jeszcze tlącego się blanta z wycieraczki, włożyłam go sobie do ust i przepaliłam nim sznur, który ograniczał swobodę moich ruchów.

Zobaczyłam, że niczego nieświadomy współpracownik nieprzytomnej dwójki skończył załatwiać potrzebę, więc zręcznie wypchnęłam mężczyzn z auta, usiadłam szybko na przednim siedzeniu i zamknęłam samochód na klucz. Ich koleżka zorientował się już do czego doszło, więc zaczął biec w moją stronę, ale to nie miało znaczenia. Przeleciałam wzrokiem po znanym mi GPS-ie, w końcu to BMW Adama, aby sprawdzić, gdzie jestem, a ponieważ znałam się trochę na samochodowej elektronice, wiedziałam, że to nowsza technologia, która działa na sygnał dźwiękowy, więc wypowiedziałam szybko miejsce docelowe:
- Organizacja SWA.

Urządzenie w mgnieniu oka wyznaczyło mi trasę, na co ja odpaliłam auto i ruszyłam z piskiem opon, zostawiając za sobą biegnącego porywacza. Na szczęście tata nauczył mnie jak prowadzić samochód, gdyby nie ta umiejętność, byłoby mi o wiele trudniej.

Mimochodem spojrzałam w lusterko, aby upewnić się, że na pewno nic mi już nie grozi. To, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach.

Widziałam jak mężczyzna wyciąga pistolet, przymierzając się do strzału.
- No kurwa mać! - zaklęłam głośno. Uznałam, że najkorzystniejszym, a w zasadzie jedynym wyjściem, będzie wdepnięcie w podłogę i tak też zrobiłam. Z trudem panowałam nad autem, jadąc tą samą wyboistą drogą, którą mnie tutaj przywieziono. Podskakiwałam w górę i w dół razem z czarnym BMW, co zdecydowanie nie należało do przyjemnych, ale mimo wszystko bardziej nieprzyjemnie byłoby skończyć z kulką w głowie. Za plecami słyszałam strzały jeden po drugim, na szczęście żaden z nich nie był celny.

Odjechałam w końcu na tyle daleko, że straciłam mężczyzn z pola widzenia w lusterkach i wreszcie mogłam zwolnić. Poczułam ogromną ulgę.

Po dłuższej chwili udało mi się dojechać na miejsce. Wysiadłam z auta i całkiem wykończona oparłam o nie swoje plecy. Uspokoiłam nerwy, odetchnęłam świeżym powietrzem i dumna z siebie ruszyłam do środka, zastanawiając się przy tym, co na to wszystko powie Vanessa, bo podejrzwam, że to właśnie przez kwestie związane z organizacją próbowano mnie porwać. Nagle mój żołądek  zacisnął się, a w głowie zadźwięczało mi pytanie:
- Co z Ademem?
_______________________
Moje Drogie Mercedesy😊🚘 Nowy roździał leci do Was. Jak mówiłam po dłuższej przerwie, ale jest. Miłego czytania❤😘

Jestem przy TobieWhere stories live. Discover now