Dział 19

1.8K 115 25
                                    

Gwiazdka/komentarz/follow=😍
_______________________________________

Pov. Eliza

Zabrałam swoją torebkę z łazienki i wróciłam po resztę rzeczy do sali. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.

Jakim prawem ona interesuje się takimi rzeczami?! To moja sprawa i nikomu nic do tego. Chociaż z drugiej strony wydawała się być naprawdę zmartwiona. Wszystko wskazuje na to, że ta dziewczyna się o mnie troszczy, ale czy to możliwe? Nikt tego nie robił od bardzo długiego czasu. No poza moją córką. Nie mam pojęcia jak powinnam na to zareagować. Wiem tylko, że musiałam sprawić jej ogromną przykrość moim zachowaniem, bo wyszła z łazienki z oczami tak smutnymi, jakby zaraz miała się rozpłakać, a nie mam pewności, czy tego nie zrobiła. Chciałabym. Bardzo chciałabym powiedzieć jej o tym wszystkim, ponieważ wyczuwam w niej taką moją baratnią duszę, ale nie mogę. To uczennica, a ja jestem nauczycielką, nie mam prawa zagłębiać jej w moje życie i obarczać problemami, tym bardziej, że nie znoszę, gdy ktoś się nade mną lituje. Niestety nie daję już sobie rady z sytuacją w domu i z samą sobą też nie, a jak na złość cały świat chce mi to dodatkowo uświadomić. Ja naprawdę potrzebuję się komuś wyżalić, ale komu ja mogę...?

Pov. Blanka

Szłam przed siebie i nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.

Dlaczego? Dlaczego tak się zachowała? Przecież ja chciałam tylko pomóc, dobrze widziałam, że na siłę dusi to w sobie. Co tam się dzieje? Kto robi jej taką krzywdę? Jak można traktować w taki sposób tak delikatną istotkę. Ona jest silna, ja to widzę, ale głęboko w środku jest krucha i wrażliwa.

Moje przemyślenia przerwało klepnięcie w ramię, na co mimowolnie przystanęłam i odwróciłam się za siebie.
- Jezu, Blanka, co się stało? - zapytałam zmartwiona Gabi, gdy zobaczyła, że płaczę.
- Nic! - odburknęłam, nie miałam ochoty na rozmowę o tym, co się stało. Nawet z Gabi.
- No przecież widzę, że coś się dzieje. Nikt nie płacze bez powodu - powiedziała, przytulając mnie.
- Zostaw mnie, nic się nie dzieje, wydaje Ci się - odsunęłam się od niej, ocierając łzy - wszystko jest dobrze, zostaw mnie - odwróciłam się, żeby iść dalej.
- O nie, nie, nie, nie, tak się bawić nie będziemy -  złapała mnie za rękę, obracając powrotnie w swoją stronę - idziemy!

Nie zdążyłam w żaden sposób zareagować, a ona już ciągnęła mnie ze sobą w przeciwną stronę do kierunku mojej wędrówki, a raczej tułaczki...
- Stop! Co Ty kombinujesz?! - oparłam się jej sile i stanęłam w miejscu, zmuszając ją do zrobienia tego samego - chcę do domu, puść mnie, proszę.
- Niespodzianka! Do domu potem - krzyknęła radośnie, powracając do ciągnięcia mnie w tylko sobie znanym kierunku. - Zaufaj mi - wyszczerzyła zęby w teatralnym uśmiechu.
- Ughhh, nie cierpię Cię - westchnęłam zrezygnowana, wiedząc, że z nią nie wygram.
- Też Cię kocham - posłała mi uśmiech pełen dumy, na co tylko przewróciłam oczami.

Szłyśmy dość długo, a ja nawet nie wiedziałam, gdzie. Czas upływał nam na ciekawych rozmowach o tym, co byśmy zrobiły, gdybyśmy zobaczyły w jakimś sexshopie najobrzydliwszego nauczyciela z naszej szkoły, co by było, gdyby któregoś dnia wszyscy musieli przez jeden dzień chodzić tylko w strojach kąpielowych, nawet do pracy lub szkoły, o tym czego nienawidzimy w ludziach i takich tam pierdołach.

Na szczęście Gabi potrafiła mnie szybko rozśmieszyć i już nie pytała, dlaczego płakałam, tylko uszanowała moją decyzję o zachowaniu tego dla siebie. Lubiłam ją za to, bo wiedziała, że jeśli będę chciała, to sama jej powiem.
- Zamknij oczy - usłyszałam w pewnym momencie
- Po co? - zapytałam niepewnie.
- Bo ja tak chcę - nie mogłam dyskutować z takim argumentem.
- No dobra - powiedziałam, łącząc niechętnie powieki. Nagle poczułam, że dziewczyna przewiązuje mi oczy jakąś chustą.
- A to co za numer?
- To tak na wszelki wypadek, gdyby zachciało Ci się podglądać.
- Ech... - westchnęłam z rezygnacją.

Gabi zaczęła mnie prowadzić. Najpierw prosto, a potem zaczęła skręcać w różne strony - najprawdopodobniej celowo, żeby mnie zmylić.
- Teraz uważaj, bo będziemy wchodzić po schodach.
- C-co?! - przestraszyłam się na myśl, wchodzenia po schodach z zasłoniętymi oczami.
- Nic nie mów i rób jak mówię - nakazała stanowczym tonem.
- Ale... - chciałam protestować.
- Będziesz cicho czy nie? - przerwała mi.
- Ugh! - tupnęłam w przypływie złości.
- Zaraz zmienisz zdanie.
- Nie byłabym tego taka pewna - mruknęłam niechętnie
- Oj, nie marudź - westchnęła.

Zaczęłyśmy wchodzić po schodach. Szło nam to dosyć wolno, bo nie byłam pewna kroków, które stawiałam, ale nic w tym dziwnego.
- I to już ostatni stopień - poczułam na swojej twarzy świeży powiew zimnego wiatru - poczekaj tu chwilkę. Stałam tam jak wryta i nie zamierzałam się ruszać. W każdej chwili mogłam zdjąć chustę, ale nie chciałam psuć niespodzianki. Rozkoszowałam się powiewami chłodnego powietrza, okalającymi moją twarz. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę, a ja drgnęłam lekko przestraszona.
- Nie bój się, to tylko ja - usłyszałam głos Gabi.
- Nie rób mi tak więcej! - nakazałam zbulwersowana.
- No dobra, dobra, trochę adrenaliny Ci nie zaszkodzi - powiedziała, prowadząc mnie prosto.
- Już! - krzyknęła, odsłaniając mi oczy. Zobaczyłam przed sobą całą panoramę miasta. Nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet słowa. To było przepiękne. Wszystkie samochody wydawały się teraz takie małe. Widziałam przed sobą każdy większy i mniejszy budynek. Patrzyłam w dół na ludzi, idących chodnikiem. Nikt się nie uśmiechał życzliwie do innych Wszyscy byli pochłonięci swoimi sprawami, a ja miałam wrażenie jakby czas się zatrzymał na chwilę. Widziałam dzieci, bawiące się beztrosko przy fontannie oraz na placu zabaw. Miałam nieodparte, a zarazem przyjemne poczucie kontroli nad wszystkim, choć nie miałam najmniejszego wpływu na to, co działo się na dole.
- Pięknie, co? - usłyszałam za sobą i automatycznie się odwróciłam. Moje oczy zrobiły się jeszcze większe, a usta lekko rozchyliły na widok Gabi, która trzymała w dłoniach moje ulubione tajskie lody.
- Skąd znasz to miejsce.
- Czasem wymykam się tutaj nocą, kiedy chcę pomyśleć.
- Ja nie wiem, co powiedzieć ani jak Ci się odwdzięczyć.
- Nie musisz nic mówić, ale na początek możesz zjeść lody - uśmiechnęła się do mnie zachęcająco.
- Z przyjemnością - odparłam radośnie, po czym przejęłam od niej jeden papierowy kubeczek z zimnym deserem.

Siedziałyśmy w ciszy na betonie i pochłaniałyśmy lody, podziwiając przepiękne widoki.
- Wiesz, bo ja nie przyprowadziłam Cię tutaj bez powodu... - zaczęła mówić Gabi niepewnie.
- Wiem, chciałaś mnie pocieszyć i Ci się udało - szturnęłam ją lekko w ramię.
- Tak, tak, to też - uśmiechnęła się niemrawo - ale jest coś jeszcze...
- Mów śmiało - zachęciłam, ale odpowiedziała mi tylko cisza.
- Nie, nie, wiesz co, to bez sensu - westchnęła ciężko - już nie ważne, zapomnij o tym.
- No co Ty, jasne, że z sensem, nie martw się, ja jeszcze nikogo nie pogryzłam, a przynajmniej tak mi się zdaje - zachichotałam, żeby rozładować atmosferę, ale bezskutecznie.
- Sama nie wiem... - wahała się.
- Hej, możesz mi powiedzieć wszystko - posłałam jej życzliwy uśmiech i złapałam dziewczynę za dłoń, na co ona lekko się spięła.
- Wiesz, trudno mi to powiedzieć, ale... Ech... Po prostu bardzo Cię lubię - uśmiechnęła się do mnie.
- Ja też Cię bardzo lubię - powiedziałam, unosząc kąciki moich ust i serdecznie ją przytuliłam.

____________________________
No kto by się tego spodziewał😏
Dajcie znać jak się podoba ;-)

Jestem przy TobieWhere stories live. Discover now