Dział 15

2.1K 121 8
                                    

Gwiazdka/komentarz/follow=😍
_______________________________________

- Co mi, kurwo zajebana, drzwi nie otworzyłaś?! - wrzasnął pijackim głosem, z trudem podnosząc się z ziemi, na co tylko spuściłam wzrok.
- Odpowiadaj, jak do Ciebie mówię! Gdzie jest obiad?
- Zaraz Ci dam - powiedziałam, po czym nałożyłam na talerz gotowane warzywa i polałam je sosem, do tego dałam mu smażoną pierś z kurczaka.
- Szybciej!
- Uspokój się, nie krzycz, tutaj mieszkają też inni ludzie - rzekłam, po czym położyłam posiłek przed siedzącym przy stole Sebastianem.
- Nie dobre! - oburzył się po pierwszym kęsie i wstał od stołu. Bałam się, wiedziałam, że jest nieobliczalny, a kiedy się zdenerwuje, jest jeszcze gorzej. Zaczęłam powoli chować się w róg kuchni ze strachu. Miałam łzy w oczach. Skrycie liczyłam, że tym razem mnie nie skrzywdzi, ale czułam, iż mogę tylko pomarzyć.
- Niczego nie potrafisz zrobić, nawet obiadu dobrze nie ugotujesz! Jesteś grubą, bezwartościową świnią! - krzyknął. Wziął niedbale talerz z jedzeniem do ręki i rzucił nim we mnie. Zdążyłam tylko odruchowo odwrócić głowę, przymknąć oczy oraz częściowo zakryć się dłońmi. Talerz na szczęście odbił się od nich i rozbił na podłodze. Gorący posiłek wylądował na moim lewym policzku, parząc go przy tym boleśnie. Zaczęłam płakać. Pobiegłam w kierunku łazienki, aby schłodzić twarz, mijając Sebastiana bez słowa.
- Gdzie uciekasz? - szarpnął mnie za lewy nadgarstek tak, bym stanęła tuż przed nim. - Jeszcze nie skończyłem.

Tego obawiałam się najbardziej. Kciukiem i palcem wskazującym drugiej ręki ścisnął mocno moje policzki, kierując przy tym moją twarz na wprost niego. Odwróciłam wzrok z grymasem na twarzy. Mój nadgarstek zaczynał robić się siny. Poparzony policzek rozrywał gorąc, a szczękę przeszywał ból.
- Patrz na mnie! - wstrząsnął moją głową, a ja posłusznie skierowałam swoje przepełnione strachem i łzami oczy na Sebastiana.
- Jesteś nic nieznaczącym zerem. Nikim. Rozumiesz? Nikim - wycedził przez zęby, sprawiając, że po moich policzkach pociekły kolejne łzy.
- A teraz zejdź mi z oczu! - wrzasnął, po czym oderwał ode mnie swoje ręce i wymierzył mi brutalny policzek. Zakręciło mi się lekko w głowie i chwiejnym krokiem wbiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Chciałam uciekać, ale nie miałam dokąd.

Zaczęłam przemywać twarz zimną wodą. Oba moje policzki były mocno czerwone. Na prawym miałam odciśniętą dłoń Sebastiana, a na lewym pojawiło się kilka małych bąbelków od poparzenia. Gdyby pozwolił mi schlodzić policzek wcześniej, byłby pewnie tylko lekko czerwony, ale nie, on musiał mnie zatrzymać i wyrządzić jeszcze większą krzywdę, zostawiając swoimi palcami dwa dodatkowe siniaki po obu stronach szczęki. Osuszyłam delikatnie twarz ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Nie mogłam na siebie patrzeć. Ponownie zaczęłam płakać z bezsilności. Spuściłam głowę na dół, a mój wzrok padał na lewy nadgarstek. Był dookoła cały siny i miał chyba wszystkie kolory tęczy.

Bolał. Bolał nadgarstek. Bolała twarz. Bolało serce. Chciałabym stawić temu czoła, ale nie potrafię. Nie dam sobie bez niego rady. Jestem nikim. Wiem to. Wolałabym to skończyć. Skończyć ból, cierpienie i wszystko. Zabić się. Ale nie mogę. Mam dla kogo żyć. Mam cudowną córkę. Nie mogę zostawić jej z tym psychopatą. Całe szczęście, że nie musiała patrzeć na wydarzenia z dzisiejszego dnia. To takie okropne bać się spać i mieszkać pod jednym dachem z własnym mężem. Przecież są kobiety szczęśliwe, dlaczego ja taka nie jestem? Jak ja w ogóle pokażę się jutro w szkole? Muszę iść do pracy, funkcjonować normalnie, uczyć. Uczyć języka polskiego z radością i pasją. Uczyć życia, dawać przykład, wykazywać empatię, być wyrozumiała, cierpliwa. Nie mogę przelewać swoich problemów na uczniów, oni na to nie zasłużyli. Raczej nikt nie zauważy siniaków, jeśli przykryję je podkładem, zapudruję, a na nadgarstek założę szeroką bransoletkę. Powinno być dobrze.

Wyszłam niepewnie z łazienki, po czym stanęłam cicho w drzwiach salonu. Ucieszyłam się na widok męża śpiącego na kanapie. Tylko wtedy nie krzyczał i nie poniżał. Usiadłam na łóżku stojącym naprzeciwko, Nie włączałam telewizora. Siedziałam i napawałam się panującą ciszą.

*Następny dzień*

Pov. Blanka
Ociężale wstałam z łóżka, nie chciałam przeżywać tego dnia. Nie chciałam spotykać się z Dianą. Wolałabym ominąć tę rozmowę, ale cóż. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Przez pierwsze lekcje nawet jej nie widziałam. Nie przyszła do szkoły. Pomyślałam, że przynajmniej będę bezpieczna.

Kiedy szłam pustym korytarzem i słuchałam muzyki na przerwie obiadowej, ktoś szarpnął mnie za włosy, po czym zaciągnął do szatni.
- Ała! - krzyknęłam.
- Zamknij się - syknęła tajemnicza osoba, zakrywając mi usta, a ja po głosie wiedziałam już, kim jest. Diana. Dziewczyna przycisnęła mnie do ściany, na co odwróciłam wzrok. Nie chciałam na nią patrzeć.
- Posłuchaj mała dziwko, nie wiem, jakim cudem ta idiotka Cię usłyszała ani jakie masz z nią układy, ale morda, rozumiesz?! Siedzisz cicho. Jak sprawa wypłynie, zrobię Ci coś znacznie gorszego i tym razem nie powstrzymasz mnie ani Ty, ani ta idiotka!

Bałam się, tak cholernie się bałam, ale teraz wiedziałam, że muszę się bronić, muszę być silna i stawić jej czoła. Nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie. Teraz mam kogoś, dla kogo warto.

Sprawnie kopnęłam Dianę kolanem w brzuch, na co ona skuliła się z bólu. Wykorzystałam sytuację i przycisnęłam ją do ściany naprzeciwko. Tym razem ja miałam przewagę.

- Teraz to Ty posłuchaj niewyżyta suko. Po pierwsze, one nie jest idiotką i ma na imię Eliza. Po drugie, do dziwki mi daleko. Po trzecie, jeszcze nic nie powiedziałam, ale w każdej chwili mogę. A po czwarte, mam w dupie Twoje groźby. Czy to jest jasne?!
- No chyba Cię pogrzało - zaśmiała mi się w twarz. Nie wytrzymałam i podarowałam jej solidnego policzka.
- Pytam ponownie. Czy wszystko jest jasne?!
- Jak słońce - powiedziała posłusznie Diana z grymasem na twarzy.
- Świetnie. A teraz wypad! - krzyknęłam, puszczając gwałtownie dziewczynę.
- Zapłacisz mi za to - wycedziła przez zęby Diana.
- Nie ma Cię!
Dziewczyna zniknęła za zakrętem korytarza, a ja odetchnęłam z ulgą. Byłam z siebie dumna. Ale muszę uważać, bo Diana jest nieobliczalna.

Nagle dostałam SMS-a.

Od Vanessa:
Za pięć minut przyjedzie po Ciebie czarne BMW. Podejdź za szkołę. Postaraj się nie zwrócić na siebie uwagi. Napisałam Ci zwolnienie z zajęć za Twoją mamę, więc spokojnie. Nie zawiedź mnie.

Skierowałam się do wyjścia na tyłach szkoły, dbając dyskrecję. Nie chciałam czegoś zawalić. Stanęłam za budynkiem tak, by nikt mnie nie zauważył. Nie minęła chwila, a podjechał wyczekiwany przeze mnie samochód. Miał przyciemniane szyby, sprawiał wrażenie nieodkrytego i wzbudzał moją ciekawość. Podobał mi się. Wysiadł z niego przystojny brunet w ciemnych okularach oraz czarnym garniturze z śmiertelnie poważną miną. Otworzył mi tylne drzwi i gestem ręki zaprosił do środka, a ja posłusznie weszłam. Zamknął za mną drzwi i zajął miejsce kierowcy. Samochód ruszył z piskiem opon.
_______________________
Nad Elizą znęca się mąż, który ma problemy z alkoholem, czy sobie z nim poradzi? Czy na pewno się nie podda? Czy w szkole faktycznie nikt nie zauważy siniaków? Blance udało się przeciwstawić Dianie, ale czy ta się zemści? I co szykuje dla niej Vanessa? Możecie zgadywać😏 Dziękuję Wam bardzo za drugie miejsce w girlxgirl❤ Mamy upragnione podium. Jesteście prześwietni💋

Jestem przy TobieWhere stories live. Discover now